Byli komendanci policji dostają 17 tys. zł emerytury

Opiekuńcze państwo? Sprawiedliwość społeczna? Solidaryzm? To tylko wyświechtane hasła w ustach rządzących, którzy próbują nas nimi czarować. Bo jak tu mówić o sprawiedliwości, gdy państwowy dygnitarz – komendant policji czy straży pożarnej dostaje 17 000 zł emerytury, a uniwersytecki nauczyciel – raptem 1000 zł? Gdzie tu społeczny solidaryzm, gdy polityk dostaje 5000 zł, a ciężko pracująca sklepowa marne 800 zł? Różnicę pomiędzy emeryturami najbiedniejszych i najbogatszych są w Polsce gigantyczne.

Byli komendanci policji dostają 17 tys. zł emerytury
Źródło zdjęć: © Thinkstockphotos

30.01.2013 07:04

Zasada jest prosta: na wysokie świadczenia może liczyć „mundurówka”, czyli policjanci, wojskowi i strażacy, ale też grupy uprzywilejowane, np. górnicy, oraz oczywiście politycy, którym udało się odpowiednio długo grzać stołki na wysokich stanowiskach państwowych. Średnia generalska emerytura w policji – takie dane podaje „Dziennik Gazeta Prawna” – wynosi aż 17 tys. złotych. Jednak zwykli dzielnicowi czy policjanci, którzy narażają życie, uganiając się za bandytami, na takie kokosy nie mogą liczyć. Średnio dostają 2900 zł. Tyle samo, co zwykli żołnierze, biorą udzial w niebezpiecznych zadaniach podczas zagranicznych misji albo umacniają wały podczas powodzi. Jednak ich dowódcy na biedę nie powinni narzekać – ci najwyżej postawieni biorą nawet po 16 tys. zł emerytury.

Politycy-emeryci, którzy pełnili w swoim życiu ważne publiczne funkcje, też mają dość spokojną starość. Józef Zych (75 l.) z PSL zasiada w Sejmie od ośmiu kadencji – ma 4,7 tys. złotych emerytury (i ok. 12 500 zł poselskiej pensji). A były europoseł Marcin Libicki (74 l.) dostaje aż dwie emerytury – 3000 zł z ZUS i 6000 zł z Parlamentu Europejskiego. Żyć, a nie umierać!

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)