Byli nad przepaścią, osiągnęli sukces

Zazwyczaj historia wygląda inaczej. Szybki, niespodziewany sukces, a potem jego cena - alkohol, narkotyki, rodzinne dramaty, utrata kontroli nad własnym życiem, a czasem nawet śmierć.

Byli nad przepaścią, osiągnęli sukces
Źródło zdjęć: © ONS.pl

17.10.2012 | aktual.: 17.06.2014 09:34

Zazwyczaj historia wygląda inaczej. Szybki, niespodziewany sukces, a potem jego cena - alkohol, narkotyki, rodzinne dramaty, utrata kontroli nad własnym życiem, a czasem nawet śmierć. Jimi Hendrix, Janis Joplin, Jim Morisson, Kurt Cobain czy Amy Winehouse, to tylko kilka znanych osób, których życie potoczyło się zgodnie z tym dramatycznym scenariuszem. Na szczęście nie wszyscy poddali się schematowi - żyj szybko, umrzyj młodo. Niektóre wielkie postaci światowej kultury mimo trudnych początków, uwolniły się od nałogów i odniosły sukces.

Tak było w przypadku króla horroru, jednego z najbardziej znanych i najlepiej zarabiających pisarzy - Stephena Kinga. Dziś jego życie można porównać ze spełnieniem amerykańskiego snu - szczęśliwa rodzina, piękny dom, pełne konto i praca, którą kocha. Jednak nie zawsze tak było. Twórca "Lśnienia" przez lata walczył z uzależnieniem od alkoholu i narkotyków. W swojej autobiografii King przyznaje się do własnych problemów. "Pierwszy raz upiłem się podczas szkolnej wycieczki do Waszyngtonu" - wspomina King. Miał wtedy 19 lat. Potem butelka towarzyszyła mu bardzo często. Osiem lat później pijany King wygłaszał mowę pożegnalną na pogrzebie matki. To wydarzenie nie wyleczyło go z picia. Przeciwnie do alkoholu kilka lat później dołączyły też narkotyki. Jak wspomina King, zaczął je brać w 1979 roku i towarzyszyły mu one przez kolejnych 8 lat. Do czasu, gdy żona pisarza powiedziała "dość". Wyrzuciła na dywan wszystkie śmieci z kosza w jego gabinecie, by pokazać mężowi z czego składa się jego życie. W śmietniku były
puszki po piwie, valium, xanax, butelki po syropie na kaszel i płynie do płukania ust, a także umazane jego krwią buteleczki i torebki po kokainie.Ten widok przemówił do wyobraźni pisarza. Zerwał z nałogiem i skupił się na pracy i rodzinie. W obu dziedzinach odniósł sukces.

Ambasadorka dobrej woli

Dziś Angelina Jolie to jedna z najlepiej zarabiających aktorek na świecie. Do tego ambasadorka dobrej woli, spełniona mama sześciu pociech i - mimo wiecznych doniesień o kryzysie w związku - chyba jednak szczęśliwa partnerka jednego z najbardziej pożądanych mężczyzn w show biznesie - Brada Pitta. Jeszcze całkiem niedawno jej życie wyglądało jednak zupełnie inaczej. Dwa nieudane małżeństwa, zabawy z bronią, samookaleczenia i mnóstwo narkotyków. Jako 25-latka aktorka wydawała na kokainę 1000 dolarów tygodniowo. W wywiadzie do CBS aktorka przyznała ostatnio, że cudem dożyła 36 lat. "Przeszłam przez mroczne czasy, ale przeżyłam, nie umarłam młodo. Robiłam to, co najniebezpieczniejsze i najgorsze. Z wielu względów nie powinno mnie tu teraz być" - wyznała.

Aktorka wiele razy podkreślała, że są w niej dwie osoby, jedną fascynuje krew i niebezpieczeństwo, druga pragnie być dobrą matką i pomagać dzieciom na całym świecie. Jolie postawiła na tą drugą i odniosła sukces - zarówno w życiu prywatnym, jak i zawodowym. Nie rozstała się jednak całkiem z tą niegrzeczną Angeliną. Nauczyła się po prostu ją kontrolować. "Nadal jestem niegrzeczną dziewczynką. Zachowałam swoją niegrzeczną stronę. Ale teraz jest ona na właściwym miejscu. Należy tylko do Brada i do mnie" - wyznała Angelina.

"Najlepszy żyjący autor piosenek"

Elton John określił go najlepszym żyjącym autorem piosenek, a niedługo będziemy mogli poznać dokładniej jego życie za sprawą biograficznego filmu "The Great White Way". Wokalista i kompozytor Rufus Wainwright, bo o nim mowa, jest synem znanych kanadyjskich muzyków folkowych - Kate McGarrigle i Loudona Wainwrighta III. Jego muzyka, określana jako "barokowy pop", podbija zarówno serca słuchaczy jak i krytyków. Dziś muzyk ma na koncie sześć albumów i kilka płyt z zapisami koncertów. Komponuje też opery. Jednak i on nie uchronił się przed dramatem na początku swojej kariery.

Od początku Rufus nie miał łatwego życia. Jego rodzice rozwiedli się gdy miał trzy lata. Jako nastolatek uświadomił sobie, że jest homoseksualistą. "Matka i ojciec nie umieli poradzić sobie z tym, że jestem gejem. Nigdy o tym tak naprawdę nie rozmawialiśmy" - powiedział po latach. W wieku 14 lat Wainwright został zgwałcony. Wybrał się na koncert do Hyde Parku z poderwanym w barze mężczyzną.

"Myślałem, że to będzie romantyczna przechadzka, a on zgwałcił mnie, obrabował i próbował udusić." Zdaniem muzyka, życie uratowało mu udawanie ataku epilepsji. Przez kolejnych siedem lat artysta nie utrzymywał kontaktów seksualnych. Trudne dzieciństwo i trauma okresu dorastania, to jednak nie wszystko. Po sukcesie jego pierwszych nagrań, w trakcie pracy nad drugą płytą Rufus zmaga się z uzależnieniem od narkotyków. Na szczęście udaje mu się wygrać z nałogiem i skupić na swojej największej pasji - muzyce.

Lady Gaga i narkotyki

Narkotyki w świecie muzyki nikogo nie dziwią, a Lady Gaga szokowała już tyle razy i na tak wielu frontach, że wszystko jest do niej podobne. Nie dziwi więc, że jej przyznanie do problemów z narkotykami nie wywołało wielkiego poruszenia. Tym bardziej, że kontrowersyjna wokalistka, w przeciwieństwie do wielu jej kolegów i koleżanek "po fachu" poradziła sobie z problemem i dziś odnosi spektakularne sukcesy. A mogliśmy o Lady Gadze nawet nie usłyszeć. Jej uzależnienie przypadło na czas gdy znana była jeszcze (a raczej nieznana) jako Stefania Germanotta. O tamtych czasach mówi: "Wciągałam worki kokainy. Siadałam w moim nowojorskim apartamencie, włączałam The Cure i ćpałam". Lady Gaga nie szukała towarzysza "do działki". Lubiła brać narkotyki w samotności. Z nałogu wyciągnął ją ojciec. "Powiedział mi, że każdy kogo spotkam i wszystko co będę robiła będąc na haju obróci się w klęskę. To mnie zmotywowało, żeby przestać"- wyznała piosenkarka. I tak Stefania rzuciła narkotyki i przeistoczyła się w Lady Gagę - symbol
amerykańskiego sukcesu.

Najmłodsza alkoholiczka w Hollywood

Jeszcze niedawno nikt nie wierzył, że jej historia może skończyć się happy endem. Jednak ona sama wierzyła. Wychodząc za mąż po raz trzeci powiedziała, że uwielbia szczęśliwe zakończenia i wygląda na to, że w końcu i jej opowieść się takiego doczekała. Drew Barrymore w show-biznesie pojawiła się jako dziecko. Lecz kiedy mogliśmy oglądać słodką, siedmioletnią gwiazdkę u boku zagubionego, uroczego E.T., ona już miała kłopoty. "Mając osiem i pół roku już byłam zwariowana. Przychodziłam do klubów nocnych, a ochroniarze wpuszczali mnie, bo poznawali moją twarz z filmów" - wspomina gwiazda. Mroczne dzieciństwo aktorki, zostało opisane w książce "Drew Barrymore: The Biography". Jak mówi sama gwiazda, pełno w nim było alkoholu i narkotyków.

"Zanim ludzie zapomnieli, że jestem tą małą dziewczynką z E.T, już byłam znana jako najmłodsza alkoholiczka w Hollywood" - przyznała aktorka i dodaje, że równie wielką słabość miała do narkotyków. "Uwielbiałam kokainę. Samo myślenie o niej sprawiało,że pociły mi się ręce." Wejście w w dorosłość też się jej nie udało. W wieku 19 lat poznała w knajpie barmana, a po kilku wspólnych kieliszkach postanowiła zostać jego żoną. Małżeństwo przetrwało osiem tygodni. Z kolejnym mężem Tomem Greenem też nie była zbyt długo - rozwiedli się po pięciu wspólnych miesiącach. Jednak teraz jej życie wygląda inaczej. Aktorka zamiast imprez wybiera spokojny wieczór w domu z mężem. Nie pije, nie ćpa, uprawia sport i zdrowo się odżywia. "Kiedyś czerpałam z życia pełnymi garściami, jednak im jestem starsza, tym bardziej pragnę bezpieczeństwa i spokoju" - podsumowała aktorka. Odejście od używek nie tylko zmieniło jej życie prywatne, ale przełożyło się też na sukcesy zawodowe. Drew niemal nie schodzi z planu i znów stała się jedną z
najpopularniejszych aktorek w Hollywood.

Narkotyk jak inspiracja?

Wiele osób twierdziło, że gdyby nie narkotyki książki Philipa K. Dicka nigdy by nie powstały. "Jego twórczość przesiąknięta jest narkotycznymi wizjami lub urojeniami człowieka chorego psychicznie" - oceniają fani jego talentu i krytycy. Pisarz faktycznie borykał się i z jednym i z drugim. Gdy miał półtora miesiąca zmarła jego siostra bliźniaczka i choć nie mógł tego pamiętać, to wydarzenie na zawsze odcisnęło się w jego psychice. Za śmierć siostry winił rodziców, a zwłaszcza matkę, która zbyt późno udała się z chorą córką do lekarza. Trzy lata po tej tragedii, rodzice Philipa się rozwiedli. Syn został z matką i po wielu przeprowadzkach zamieszkał w Berkley. Gdy miał 16 lat przyszły pisarz został poddany trwającej dwa lata intensywnej terapii psychiatrycznej. Cierpiał min. na agorafobię, miał też inne stany lękowe. Jako 18-latek Dick wyprowadził się z domu. Pierwszy raz ożenił się gdy miał 20 lat. W wieku 45 lat miał już na swoim koncie 4 nieudane małżeństwa i dwie córki.

Na początku lat 60 - za czasów jego trzeciej żony Anne, pisarz narzucił sobie ogromne tempo pracy - podobno tworzył około 60 stron maszynopisu. By podołać swoim ambicjom sięgnął po amfetaminę i szybko się uzależnił. Narkotyk wpłynął na twórczość Dicka, spowodował też jego drażliwość i wywoływał zmienność nastrojów. W 1964 roku, Anne uznała, że ma dość i odeszła od męża. Podobnie postąpiła jego czwarta żona. Wówczas Philip zaczął brać coraz więcej narkotyków i tracić kontakt z rzeczywistością. Gdy włamano się do jego domu, był przekonany że to robota rządu, FBI, CIA, a nawet narkotykowych dealerów. W następnych latach coraz silniej ogarniała go paranoja. W 1973 roku trafił do szpitala po próbie samobójczej. Po tym wydarzeniu postanowił uporządkować swoje życie i poszedł na odwyk. Sam później twierdził, że był to jeden z najważniejszych okresów w jego życiu.

Po zerwaniu z narkotykami Philipowi udało się pozbierać. Poznał swoją piątą i ostatnią żonę Tessę i po raz trzeci został ojcem. Tym razem urodził mu się syn - Christopher. Mimo odstawienia narkotyków pisarza wciąż nawiedzały rozmaite wizje, które umieszczał w kolejnych książkach. Ostatnie lata Dicka były jednak stosunkowo spokojne. Bez narkotycznych wahań nastrojów udało mi się stworzyć stabilny związek. Do końca też pracował i odnosił sukcesy. Zmarł w 1982 roku na zawał serca.

AD/AS

gwiazdyangelina joliemedia
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (3)