Ceny paliw pójdą w górę. Opłaca się zatankować do pełna
W poniedziałek wieczorem Irak dołączył do porozumienia, które na początku maja zapowiedziały Rosja i Arabia Saudyjska. A to oznacza, że cięcie wydobycia ropy potrwa jeszcze przynajmniej przez 9 kolejnych miesięcy. - Na stacjach możemy w wakacje zobaczyć wzrost cen o 20-25 groszy na litrze - prognozuje w rozmowie z WP Grzegorz Maziak, ekspert rynku naftowego z e-petrol.
23.05.2017 | aktual.: 23.05.2017 15:32
Informacje o tym, że do porozumienia Rosji i Arabii Saudyjskiej dołączył w poniedziałek Irak, poinformowała agencja AFP. To miał być efekt spotkania ministrów energii - Jabbara al-Luaybiego oraz Khalida al-Faliha.
- Porozumieliśmy się z Królestwem Arabii Saudyjskiej w sprawie przedłużenia cięcia wydobycia o kolejne 9 miesięcy - poinformował przedstawiciel irackiego rządu po spotkaniu w Bagdadzie.
Taka decyzja nie jest niespodzianką dla Grzegorza Maziaka, eksperta rynku paliw z e-petrol. Szczególnie, że kilkanaście dni temu podobne porozumienie ogłosili najwięksi gracze, czyli właśnie Rosja i Arabia Saudyjska.
- Jeśli te dwa państwa uzgodniły to wcześniej, to z dużą dozą prawdopodobieństwa możemy założyć, że podobne założenia przyjmą pozostałe państwa OPEC - powiedział nam ekspert.
Wstrzymanie wydobycia to efekt porozumienia z końca listopada. Wtedy kraje OPEC zdecydowały, że zmniejszą wydobycie o 1,2 mln baryłek dziennie. Z kolei państwa spoza kartelu miały zobowiązać się do zmniejszenia o 600 tys. baryłek dziennie. W sumie na rynek trafia więc każdego dnia mniej o 1,8 mln baryłek niż jeszcze pół roku temu.
Po co? Oficjalnie - żeby "przywrócić równowagę na rynkach" i "zmniejszyć zapasy". W praktyce - żeby podnieść ceny ropy na światowych rynkach.
Jak jednak tłumaczy Grzegorz Maziak, państwa OPEC nieco się przeliczyły. Z dwóch względów. Po pierwsze, wzrosło wydobycie i eksport w USA, który w niewielkiej części zastąpił ropę z Zatoki Perskiej. Po drugie zaś, popyt w pierwszym półroczu nie rósł tak szybko jak spodziewali się producenci. Stąd pomysł na dalsze zmniejszenie wydobycia.
Oficjalnej decyzji jeszcze nie ma, bo kraje OPEC spotkają się w najbliższy czwartek. Wtedy można spodziewać się ogłoszenia porozumienia.
#
Ostatnio informowaliśmy w WP, że na polskich stacjach paliw ceny są najniższe od początku roku. Taki stan nie utrzyma się jednak już zbyt długo.
- Obserwujemy zatrzymanie trendu spadkowego, który rozpoczął się z początkiem maja - komentuje Grzegorz Maziak. - Wszystko przez oczekiwanie na decyzję OPEC.
Zdaniem eksperta jednak, nie należy spodziewać się skokowego wzrostu cen paliw. - Pytanie, jak państwa OPEC i Rosja będą przestrzegały porozumienia. Do tej pory udawało się utrzymywać produkcję na ustalonym poziomie, chociaż Rosji dojście do niego zajęło kilka miesięcy - podkreśla Maziak.
Za ile zatankujemy w wakacje? Na pewno będzie drożej niż obecnie. - Ceny będą rosły systematycznie i powinny wrócić do poziomów sprzed 4-5 tygodni - prognozuje ekspert rynku paliw z e-petrol. - Szczególnie, że mamy sezon wakacyjny, więc oprócz poruszenia na rynkach, mamy jeszcze znacznie zwiększony popyt.
Do końca wakacji cena powinna więc wrócić do poziomów z kwietnia. - To oznacza podwyżki rzędu 20-25 groszy na litrze benzyny bezołowiowej i oleju napędowego - szacuje Maziak. - Z kolei 98-oktanowa benzyna może z powrotem przekroczyć granice 5 zł.
Nic jednak nie wskazuje na to, by do końca wakacji najpopularniejsze paliwa sięgnęły psychologicznej granicy 5 zł. - Chyba, że coś niespodziewanego wydarzy się na rynku walutowym i złoty osłabi się względem dolara - zastrzega Grzegorz Maziak, ale jednocześnie podkreśla, że "nie ma symptomów, by coś takiego miało się wydarzyć"
Niemniej jednak, tak tanio jak obecnie już w najbliższych miesiącach nie będzie. Opłaca się więc zatankować do pełna, bo za kilka tygodni ceny mogą wzrosnąć o kilkanaście groszy za litr.