Ceny piwa i wina pójdą w górę? To pomysł na walkę z pijącymi

Już niedługo ceny piwa i wina mogą poszybować w górę. Tego chce jedna z rządowych agencji, która propozycję podwyżki wysłała do Ministerstwa Zdrowia. Niebawem dokument ma trafić również na biurko ministra finansów. Piwo byłoby droższe o ponad złotówkę, butelka wina nawet o kilka złotych.

Ceny piwa i wina pójdą w górę? To pomysł na walkę z pijącymi
Źródło zdjęć: © WP.PL | Quinn Dombrowski/Flickr.com (CC BY-SA 2.0)
Mateusz Ratajczak

13.01.2016 | aktual.: 18.01.2016 11:36

* Już niedługo ceny piwa i wina mogą poszybować w górę. Tego chce jedna z rządowych agencji, która propozycję podwyżki wysłała do Ministerstwa Zdrowia. Niebawem dokument ma trafić również na biurko ministra finansów. Jeśli rząd się do tego przychyli, to piwo byłoby droższe o ponad złotówkę, butelka wina nawet o kilka złotych. Branża browarnicza jest zaskoczona, że instytucja walcząca z nałogiem promuje pomysł branży spirytusowej.*

Według Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych pijemy zdecydowanie za dużo alkoholu. Polacy w ciągu roku wydają na piwa, wina i mocne trunki ponad 40 miliardów złotych. I dlatego Agencja postuluje podwyżkę akcyzy na alkohole - wyższe ceny napojów miałyby skutecznie zniechęcić do picia. W efekcie nie tylko spadłaby liczba chorób poalkoholowych i koszt leczenia alkoholików, ale również - wzrosłaby produktywność gospodarki. Jak wynika ze "Sprawozdania z wykonania ustawy o wychowaniu trzeźwości" za rok 2014 - polska gospodarka traci przez picie przynajmniej 30 miliardów złotych.

- Nie ma wątpliwości, że wysokość podatku i ostateczna cena wpływa na spożycie alkoholu. To wychodzi jak na dłoni, gdy spojrzymy na dotychczasowe podwyżki cen wódki w Polsce i na świecie. Akcyza szła w górę, liczba kupionych butelek w dół - tłumaczy money.pl dyrektor agencji, Krzysztof Brzózka. I jak argumentuje, w 2014 roku rząd popełnił błąd i podwyższył tylko akcyzę na wódkę, a w przypadku piwa i wina pozostawił dotychczasowe stawki. To spowodowało, że może i faktycznie spożycie wódki spadło, ale na rynku pojawiły się 10-procentowe piwa, które ją skutecznie zastępują i są o wiele tańsze.

Jednocześnie PARPA zwraca uwagę, że spore wątpliwości powinna budzić stawka akcyzy na wino. "Kraje członkowskie, które nie posiadają znaczących upraw własnych winorośli (np. Dania, Irlandia, Wielka Brytania) stosują stawkę akcyzy na wino podobną do akcyzy na wyroby spirytusowe" - czytamy w analizie Centrum im. Grabskiego, którą zleciła Agencja. (Plik nie jest dostępny na stronach internetowych rządowej instytucji, uzyskaliśmy go od dyrektora).

Dlatego, by zniechęcić do picia, PARPA proponuje ujednolicenie stawki akcyzy w przeliczeniu na litr 100-procentowego alkoholu. Piwo i wino byłyby objęte identyczną stawką jak mocne wyroby spirytusowe. Skutki takiej decyzji Agencja już nawet zbadała.

Z ekspertyzy przygotowanej specjalnie dla niej wynika, że akcyza dla wina poszybowałaby w górę z 1 zł 58 groszy do 6 zł 84 groszy za litr (w butelce 0,7 litra akcyza wynosi 1,11 zł, więc podwyżka dojdzie do 4,78 zł). W przypadku piwa byłby to wzrost z 48 groszy do 1 zł 43 groszy dla półlitrowej butelki czy puszki.

"Podwyżka średniej ceny piwa o ok. 1 zł za 0,5 l byłaby najbardziej odczuwalna dla niepełnoletnich konsumentów, co mogłoby pozytywnie wpłynąć na zdrowie publiczne" - czytamy w dokumencie Centrum im. Grabskiego. Jednocześnie ekonomista wskazuje, że nawet w przypadku znacznego podwyższenia akcyzy, wcale nie musi się odbić to na kieszeniach konsumentów. Dlaczego? Podwyżkę mogliby wziąć na swoje barki pośrednicy i sprzedawcy.

"W przypadku większości napojów alkoholowych marże pośredników są na tyle wysokie, że nawet zasadnicze zmiany stawek nie musiałby mieć dużego przełożenia na cenę, a w efekcie końcowym na popyt, o ile pośrednicy zrezygnowaliby z części swojej marży" - tłumaczy ekonomista odpowiedzialny za analizę.

Co na to branża alkoholowa? Jest bardzo podzielona, bo pilnuje głównie swoich interesów. Producenci wódek i mocnych alkoholi są za ujednoliceniem stawki. Jak utrzymują, w tym momencie sytuacja jest po prostu niesprawiedliwa. W branży piwnej z kolei bardzo dziwią się, że branża spirytusowa i PARPA "idą w wypadku tego pomysłu pod rękę".

Jak sprawę widzą browarnicy, których miałyby dotknąć podwyżki? - Każda podwyżka akcyzy i wzrost ceny mogą przełożyć się na spadek sprzedaży - tłumaczy Marek Skrętny, dyrektor ds. marketingu w Browarze Amber. - Póki co mówimy jedynie o luźnym pomyśle jednej z agencji. Mam nadzieję, że ostateczna decyzja będzie bardzo dobrze przemyślana. Branża piwna w Polsce to znaczący pracodawca, każdy taki niespodziewany ruch, może odbić się na kondycji firm - mówi. I jednocześnie tłumaczy, że obniżka marży przez producentów w żadnym stopniu nie uchroniłaby od wzrostu cen w sklepach. - To nie marża producentów czy dystrybutorów, ale akcyza jest istotnym składnikiem ceny piwa na półce sklepowej.

Mocniejsze zdanie na temat pomysłu PARPY ma Paweł Kwiatkowski, rzecznik Kompanii Piwowarskiej. - Dla branży byłby to dramat. Nie ma kraju, w którym stawki akcyzy byłby zrównane dla różnych typów alkoholi. Dlaczego? Powód jest prosty. Akcyza jest niejako odzwierciedleniem stężenia alkoholu i promuje umiarkowanie w piciu, czyli wybór napojów o niższej zawartości alkoholu. Z punktu widzenia zdrowia bardziej pożądane jest, by ludzie pili piwo, a nie mocne alkohole - mówi.
I od razu zaznacza, że nie rozumie motywów działania państwowej instytucji. - Ten ruch na stawkach będzie nieskuteczny. Młodzież owszem, niestety sięga po piwo, ale statystyka i dane, na którą powołuje się Agencja, spadają. Niestety dziś młodzi coraz częściej sięgają po wódkę. Gdy ceny piwa drastycznie wzrosną, to zniechęcimy ich do picia lekkich napojów alkoholowych i zachęcimy od razu do picia wódki. A to pomysł na rozpijanie narodu - mówi. ##To kolejny kontrowersyjny dla branży alkoholowej pomysł W zeszłym roku Państwowa Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych zalecała ustalenie minimalnej ceny piwa, wódki i wina. Ostatecznie pomysł jednak nie spodobał się Bartoszowi Arłukowiczowi, ówczesnemu ministrowi zdrowia.

Tym razem może być inaczej. Jak przyznają sami pracownicy Agencji, atmosfera do wprowadzenia podwyżki jest sprzyjająca. Dlaczego? Ujednolicenie akcyzy przyniosłoby dodatkowe wpływy do budżetu na poziomie od 5 mld do nawet 7,5 mld zł. A nie jest przecież tajemnicą, że minister finansów wciąż szuka pieniędzy na realizację obietnic wyborczych Prawa i Sprawiedliwości.

"Ostatnia podwyżka akcyzy była umotywowana potrzebami budżetowymi oraz inflacją, a dotyczyła tylko napojów spirytusowych" - czytamy w analizie. A to oznacza, że Agencja doskonale zdaje sobie sprawę, że lepszej szansy na wprowadzenie swojej propozycji może nie mieć. Na razie dokument trafił do Ministerstwa Zdrowia - i jak zapowiada Brzózka - już niedługo trafi również na stolik ministra finansów. Z naszych nieoficjalnych rozmów wynika, że pomysł nie był jeszcze analizowany przez Pawła Szałamachę. I wiele wskazuje na to, że w najbliższym czasie nie będzie.

Wpływy do budżetu to jednak nie jedyny argument, jaki ma PARPA. - Jednolita stawka znacznie uprościłaby system podatkowy. Dzięki temu rozwiązaniu, obecne spory fiskusa z podatnikami o klasyfikację alkoholu, nie miałyby znaczenia - tłumaczy Brzózka. Jego zdaniem brak prawnej definicji piwa na gruncie przepisów podatkowych powoduje liczne wątpliwości, gdzie się kończy ta kategoria, a zaczynają już wyroby pośrednie i zupełnie inna stawka.

- Organizacja rządowa, powołana do walki o zdrowie publiczne, nie powinna się tak interesować wpływami do budżetu - podsumowuje Danuta Gut z organizacji Browary Polskie.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (172)