Chcesz oszczędzić? Sam kup sobie franki
Choć frank jest coraz droższy, to cały czas powinna obowiązywać zasada trzech NIE. Nie przewalutowuj na złotówki, nie panikuj i nie przestawaj płacić. Warto poszukać natomiast sposobu na zdobycie taniego franka. Tym bardziej że właścicielom kredytów walutowych już pomogli politycy. Ustawę antyspreadową podpisał prezydent Bronisław Komorowski.
- Skutki tego pogłębionego kryzysu, czy nowej fali kryzysu finansowego, docierają także i do nas. Jednym z przejawów jest między innymi wzrost ceny franka szwajcarskiego, co odbija się negatywnie na wielu kredytobiorcach polskich. W związku z tym wysoko oceniam inicjatywę, która doprowadziła do uchwalenia przez Sejm (...) nowelizacji ustawy, która choć częściowo może zmniejszyć dolegliwość sytuacji kryzysowej, jeśli chodzi o przynajmniej część kredytobiorców, którzy kredyty zaciągali przeliczane na franka szwajcarskiego - powiedział.
Dodał, że ważnym jest, aby w sytuacji, w której nie na wszystko polskie państwo ma wpływ, działało ono na rzecz "choć częściowego poprawienia sytuacji obywateli Polski".
- To bardzo dobre rozwiązanie rynkowe, które opiera się na tym, aby promować konkurencję, by banki dawały lepsze oferty dla klientów - mówił przed południem wicepremier i minister gospodarki Waldemar Pawlak.
Wicepremier dodał, że dotychczas były takie banki, które "kasowały" klientów spreadami 10, a nawet 12-proc.
- Zmniejszenie tego do poziomu 2-3 proc., a tak należy się spodziewać nawet w tym pierwszym okresie stosowania tej ustawy, znakomicie zmniejszy obciążenia dla klientów - stwierdził Pawlak. - Obecnie jest tak, iż w dwóch różnych bankach znajdujących się obok siebie spready mogą się znacznie różnić - zauważył.
- W jednym z nich można kupić franka ze spreadem 5 proc., a w drugim taki sam pieniądz jest o kilkanaście procent droższy - porównał wicepremier.
Jego zdaniem to pokazuje, że "tutaj nie działa konkurencja, a dotychczasowe uregulowania nie zdawały egzaminu".
-Trzeba doprowadzić tę sytuację do zdrowej równowagi między klientami a instytucjami finansowymi - dodał.
Pawlak powiedział też, że ograniczenie spreadów nie spowoduje spadku kursu franka wobec złotego, ale nowe uregulowania "na pewno złagodzą ten ból".
Zgodnie z podpisaną przez prezydenta ustawą, kredytobiorca zadłużony w walucie obcej, np. w szwajcarskim franku, będzie mógł spłacać raty kredytu - w kasie lub przelewem - walutą bezpośrednio kupioną np. w kantorze lub w innym banku, gdzie kosztuje ona mniej.
Według nowych przepisów, bank nie będzie mógł żądać w takim przypadku dodatkowych opłat czy prowizji, ani aneksów do umowy, jak to się dzieje obecnie. Zmiany mają objąć nowe kredyty oraz umowy kredytowe już zawarte, w części niespłaconej do dnia wejścia w życie ustawy. Ponadto w umowie kredytowej będzie musiała zostać zapisana wartość spreadu (widełki spreadowe), po którym bank będzie sprzedawał klientowi walutę. Chodzi o to, aby klient przed podpisaniem umowy mógł porównać, również pod tym kontem, oferty wielu banków. Zamieszczanie informacji o widełkach spreadowych nie dotyczy umów już zawartych.
Przewalutować, czy nie przewalutować? Oto jest pytanie
- Można oczywiście wziąć dwumiesięczne wakacje kredytowe, ale przecież za dwa miesiące kurs franka może być jeszcze wyższy. Można rozłożyć kredyt na dłuższy czas, na przykład z 20 lat do 30 czy 35.Tylko że wtedy w sumie do banku oddamy jeszcze więcej. Jedynym rozsądnym rozwiązaniem jest ten kredyt po prostu spłacać - mówi Marcin Krasoń z Open Finance.
Złotego środka zaradczego na drogiego franka niestety nie ma. Wiadomo na pewno, czego robić nie można. W żadnym wypadku nie powinno się kredytu przewalutowywać. Po pierwsze rata z 2 tysięcy złotych może urosnąć do trzech. Poza tym jeśli zaciągaliśmy kredyt we franku na 300 tys. zł po kursie na przykład 2,5 PLN/CHF, to po przewalutowaniu do spłaty będziemy mieć powyżej 400 tys. zł.
- Nigdy w życiu nie zmieniajmy waluty przy takim kursie! Dostajemy dużo wyższe oprocentowanie w złotówkach i przez kolejne kilkanaście, na jakie zaciągnęliśmy kredyt, spłacamy go po najwyższym możliwym kursie - mówi Marcin Krasoń.
Przeciwko zamianie franka na złotówki są też analitycy walutowi. Ich zdaniem już dziś szwajcarska waluta jest przeszacowana nawet o 40 proc. i choć zapowiadają, że możliwe jest osiągnięcie jeszcze wyższych poziomów niż dzisiejsze 3,70 zł za jednego franka, to wszyscy twierdzą, że ta bańka spekulacyjna kiedyś wreszcie pęknie.
Co robić do tego czasu? Najlepiej kupić franki samemu i zanieść je do banku. Może to dać oszczędności nawet 100 czy 200 zł na racie miesięcznie. Banki "rąbią" bowiem na spreadzie niemiłosiernie. Dla przykładu Getin Bank oblicza kredyt po kursie kupna 3,44 zł, ale przy spłacie każe sobie za niego płacić już 3,91 zł! Jeśli ktoś ma ratę w wysokości 500 franków, to przepłaca aż 235 zł!
Te pieniądze dzięki politykom już niedługo będzie można zaoszczędzić. Pod koniec lipca przez Sejm przeszła tzw. ustawa antyspreadowa, która umożliwia spłatę kredytu w walucie, w której go wzięliśmy bez uiszczania dodatkowych opłat.
Jak zdobyć taniego franka?
Aby zaoszczędzić na racie, najłatwiej wybrać się do kantoru. Tam spread walutowy wynosi ok. 2-3 proc., dla porównania średnia dla banków oscyluje w okolicach 7-8 proc. Na te dane trzeba wziąć jednak poprawkę, bo banki, które udzielały najwięcej kredytów walutowych, zazwyczaj spready mają wyższe. Jeśli więc zamienimy bank na kantor to przy racie w wysokości 500 CHF (rata w ok. 1850 zł), zaoszczędzimy około 30-40 zł miesięcznie. Niezbyt to dużo, a na dodatek stracimy czas na szukanie kantoru z dobrym kursem i bieganiu z pieniędzmi po mieście. Są lepsze sposoby.
Można spróbować otworzyć konto walutowe w banku, w którym spread jest dużo niższy niż w naszym. Dzięki temu zaoszczędzimy także ok. 30 zł na racie rzędu 1800 zł, a jednocześnie nie będziemy musieli biegać po kantorach. Trzeba jednak pamiętać, że banki spready mogą zmieniać stosunkowo często.
Ciekawe rozwiązanie ma Alior Bank, który specjalnie z myślą o właścicielach kredytów we frankach proponuje konto o nazwie Kantor. Zakładając je, mamy zagwarantowany spread wynoszący ok. 2 proc., czyli dużo mniej niż w niejednym kantorze.
- Korzystanie z usługi jest bardzo proste, każda wpłata gotówkowa lub przelew na konto Kantor zamieniana jest automatycznie na walutę CHF po preferencyjnym kursie. Kurs ten jest najbardziej korzystny w dni robocze w godzinach 9.30-17.00. Posiadacz konta może dokonywać wielu wpłat w miesiącu, dzięki czemu ogranicza swoje ryzyko kursowe - mówi Julian Krzyżanowski z Alior Banku.
Jak wylicza Alior Bank, dzięki skorzystaniu z ich oferty na racie wynoszącej 500 franków można zaoszczędzić ok. 80 zł. Podobną ofertę ma także CitiHandlowy, ale tam spread jest nieco wyższy.
A ile to kosztuje? Ponieważ transakcje w walutach obcych są realizowane jako przelewy zagraniczne, to Alior nalicza sobie 5 zł opłaty za pierwszy przelew, każdy kolejny kosztuje 6 zł. Za darmo raz w miesiącu możemy przelać złotówki. W CitiHandlowym kupno franków to dodatkowa usługa do konta. Wszystko może być darmowe, ale pod warunkiem że założymy je w internecie i miesięcznie będą na nim wpływy co najmniej 1500 zł. Sam przelew franków jest darmowy.
- Z uwagi na rekordowo wysoki kurs franka szwajcarskiego w ostatnim czasie zainteresowanie usługą znacząco wzrosło. Tylko w lipcu w porównaniu do czerwca otworzyliśmy trzy razy więcej kont Kantor. W ciągu minionych dwóch dni sierpnia klienci otworzyli już 21 kont - dodaje Julian Krzyżanowski.
Koszt zakupu franka może być jednak jeszcze niższy i praktycznie nie zawierać spreadu walutowego. Franka, dolara czy euro możemy kupić od prywatnych osób, w czym pomagają takie platformy jak walutomat.pl czy currencyfair.com (portal zagraniczny, ale działa także w języku polskim). Te serwisy działają niczym Allegro: ktoś chce coś sprzedać, inna osoba chce to kupić. Zamiast mp3 czy książki wystawia się waluty.
- Oczywiście najwięcej transakcji jest na dolarze i euro, ale są też oferty sprzedaży franków i da się je wymienić po kursie dużo lepszym niż w banku czy nawet kantorze - mówi Adrian Łaźniewski z serwisu walutomat.pl. - Przez ostatnie gwałtowne wzrosty na franku zdarzało się, że kursy proponowane przez użytkowników były niższe niż kurs średni obowiązujący na foreksie - dodaje.
Wymiana waluty to 0,2 proc. pobierane przez serwis od każdego z uczestników transakcji. Dodatkowym kosztem może być posiadanie konta walutowego, część banków pobiera też opłatę za to, że wpłacamy do nich pieniądze w obcej walucie. W zależności od banku i wysokości raty na Walutomacie można jednak zaoszczędzić kilkadziesiąt złotych miesięcznie.
- Od kiedy zaczęło się to wariactwo na rynkach, notujemy dwukrotnie większy ruch na stronie i trzykrotnie większe obroty. Dotyczy to wszystkich walut, nie tylko franka szwajcarskiego - mówi Adrian Łaźniewski.