Chińczycy ruszyli po towary luksusowe. Juan spadł, więc kupują je w kraju

Chińczycy mniej jeżdżą za granicę. To wina słabszego juana - opisuje Tara Joseph z Agencji Reutera. Po trzech latach, odkąd prezydent Xi Jinping wytoczył wojnę korupcji, sprzedaż wyrobów luksusowych wróciła jednak do łask. Różnica jest taka, że teraz kupuje się je na miejscu.

Słabszy juan spowodował, że Chińczycy nie wybierają się teraz po zakupy luksusowych wyrobów do ekskluzywnych sklepów w Paryżu na Polach Elizejskich czy na ulicy Beverly Hills w Los Angeles. Zaczęli kupować u siebie.

Względem dolara juan stracił w tym roku niecałe 6 procent. Chiński rynek jednak jest tak chłonny i wielki, że wprowadziło się tam wiele zagranicznych sieci i to, po co kiedyś Chińczycy musieli jeździć, teraz mają u siebie. Szacuje się, że w Państwie Środa kupuje się obecnie nawet jedną trzecią dóbr luksusowych na świecie.

Skończył się przy tym czas, kiedy sprzedaż nakręcały zakupy korupcyjne i np. drogi zegarek zazwyczaj trafiał na rękę urzędnika, który mógł podjąć ważną decyzję. Teraz na drogie wyroby stać coraz więcej Chińczyków.

Ekskluzywny sklep mody Burberry informował o dwucyfrowym wzroście sprzedaży w drugim kwartale. Sieć detaliczna z biżuterią Tiffany zaraportowała ostatnio pierwszy wzrost sprzedaży w Azji od ośmiu kwartałów.

Firmy konsultingowe twierdzą nawet, że niektóre marki oczekują powrotu do dobrych czasów zysków z 2012 r. Wskazują jednak na nowe trendy, które trzeba wziąć pod uwagę.

80 procent chińskich konsumentów korzysta obecnie z internetu nie tylko by szukać inspiracji modowych, ale i robi tam zakupy. Co wydają się pomijać europejskie sieci detaliczne, nie będące na bieżąco z trendami w aplikacjach zakupowych.