Chiński smok szybuje do góry
Chiny w III kw. rozwijały się w tempie 8,9 proc., ale informacja najlepiej nie była przyjęta. Inwestorzy obawiają się, że władze mogą przystopować prowadzona dotąd niezwykle luźną politykę fiskalną czy monetarną. Gdyby takie obawy się potwierdziły, a co gorsza rozprzestrzeniły się na inne gospodarki to silne spadki indeksu są jak w banku.
22.10.2009 17:32
Po wczorajszej nieudanej końcówce handlu za oceanem warszawski parkiet handel rozpoczął 0,74 proc. pod poziomem wczorajszego zamknięcia. Byki jednak szybko zaczęły podnosić ceny akcji. Musiało się to spotkać z kontratakiem sprzedających, którym udało się sprowadzić ceny ponownie w okolice minimów dnia. Trend jest jednak nieubłagany, a raporty amerykańskich spółek co do zasady wciąż zaskakują pozytywnie. Byki, które ostatnimi czasy zawładnęły warszawskim parkietem przejęły więc inicjatywę i wyprowadziły indeks w obszary koloru zielonego.
W tym samym czasie Zachodnia Europa negatywnie odczuwała skutki publikacji raportów Ericssona i Credit Suisse, które były źle przyjęte. Co prawda odbicie zawitało i tam, ale w porównaniu do naszych wzrostów było praktycznie niezauważalne. Zresztą zwyżki zakończyły się po publikacji cotygodniowej ilości wniosków o zasiłek dla bezrobotnych w USA, która zaskoczyła negatywnie. Również i nasz rynek dzień zakończył niewielkim spadkiem.
Na rynku walutowym eurodolar nie może na trwałe przebić poziomu 1,5 co dla złotego pozytywnym sygnałem nie jest. Były jednak i pozytywne informacje, jak ostateczna korekta zeszłorocznego deficytu sektora finansów publicznych do 3,6 proc. PKB, czy słowa pana Koteckiego, że przyszłoroczna dziura prawdopodobnie nie przekroczy przez wielu wskazywanego poziomu 8 proc. PKB. Nasza waluta bardziej jest jednak zależna od trendów globalnych więc traciła na wartości.
Łukasz Bugaj
analityk
Xelion. Doradcy Finansowi