Chiny obchodzą rocznicę masakry w Nankinie

Po raz pierwszy rocznica japońskiej zbrodni wojennej obchodzona jest jako święto państwowe

Chiny obchodzą rocznicę masakry w Nankinie
Źródło zdjęć: © Rzeczpospolita | Rzeczpospolita

13.12.2014 | aktual.: 17.12.2014 11:35

Zbrodnia popełniona została w czasie tzw. drugiej wojny japońsko-chińskiej w 1937 r. Poczynając od 13 grudnia cesarska armia okupacyjna przeprowadzała masowe egzekucje i mordy na mieszkańcach zajętego wcześniej jednego z największych miast ówczesnych Chin. Japończycy mordowali ludzi na najokrutniejsze sposoby - ludzie byli ścinani i ćwiartowani, torturowani i paleni żywcem. Łącznie tylko w tym jednym mieście w ciągu 6 tygodni zabito ok. 300 tys. ludzi, choć liczba ofiar całej kampanii pacyfikacyjnej była znacznie wyższa.

Chińczyków (a także Koreańczyków i inne narody okupowane w XX wieku przez Japonię) do dziś oburza negacja zbrodni wojennych przez niektórych prawicowych polityków japońskich oraz fakt, że część przywódców japońskich konsekwentnie składa hołd poległym żołnierzom (a więc także sprawcom mordów) w tokijskiej świątyni Yasukuni.

W tym roku obchody rocznicy zbrodni w Nankinie uzyskały w Chinach po raz pierwszy status święta narodowego, dlatego w uroczystościach udział wziął prezydent Xi Jinping. Zwracając się do kilkunastu tysięcy zgromadzonych osób - w tym do grupy ocalonych z rzezi sprzed 77 lat - stwierdził on, że „zaprzeczanie zbrodni jest w istocie formą popełniania jej na nowo". Skrytykował japońskich nacjonalistów, którzy do dziś twierdzą, że nie ma podstaw do mówienia o zbrodniach wojennych, a zabici Chińczycy, Koreańczycy czy Tajowie byli jedynie przypadkowymi ofiarami działań zbrojnych.

Ustanowienie święta państwowego w rocznicę krwawych wydarzeń w Nankinie jest kolejna oznaka pogarszania się relacji japońsko-chińskich w ostatnich latach. Ich oznaką jest konflikt o obszary morskie i spór o bezludne wyspy Diaoyu (jap. Senkaku). Chińczycy spodziewali się wyciszenia nacjonalistycznych haseł przez Japończyków, jednak konserwatywny premier Shinzo Abe pod koniec zeszłego roku udał się do Yasukuni dając sygnał, że nie zrezygnuje z politycznej tradycji prawicy. W ten sposób próbuje zadowolić silną frakcję narodową w ramach rządzącej Partii Liberalno-Demokratycznej a także uspokoić nacjonalistów z Partii Odrodzenia kierowanej przez popularnego mera Osaki Toru Hashimoto.

Pogarszające się relacje z Japonią są coraz wyraźniej wykorzystywane przez Pekin do wzbudzania nastrojów patriotycznych i narodowych. W 2012 r. przez całe Chiny przetoczyła się fala inspirowanych przez władze antyjapońskich demonstracji. Ich uczestnicy żądali „powrotu do macierzy" wysepek Senkaku, ale przypominali także zbrodnie dokonane podczas okupacji Chin.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)