Chiny skupują obligacje krajów PIIGS
Od samego rana na rynki napływały optymistyczne informacje. Inwestorzy jednak są już w świątecznych nastrojach i niemrawo reagują na nowe wiadomości. Zmienność jest niewielka, ale dzięki udanej końcówce odnotowaliśmy całkiem solidne wzrosty.
21.12.2010 16:48
Wczesnym rankiem wiadomo było, że Azja była dzisiaj w niezwykle optymistycznych nastrojach. Pomagały słowa japońskiego banku centralnego, które interpretowano jako gotowość do zwiększenia pomocy w przypadku wszelkich problemów gospodarczych czy spadków cen akcji. Humory poprawiał również spokój wokół problemu koreańskiego, czy słowa wicepremiera Chin, który wyraził głęboką wiarę w pomyślne rozwiązanie problemów nadmiernego zadłużenia części europejskich krajów.
O deklaracji Chin wiele dzisiaj mówiono, bo idą za nią konkretne środki przeznaczane na zakup obligacji krajów peryferyjnych. Pojawiły się nawet konkretne liczby wskazujące kwotę od 4 do 5 mld euro wyasygnowaną na zakup samych tylko papierów portugalskich w I kw. przyszłego roku. Rynek obligacji jednak nie przyjął tych deklaracji z takim entuzjazmem jak akcje. Aukcja hiszpańskich bonów choć znalazła nabywców, to po niższych cenach niż z końcem ubiegłego miesiąca. Pod presją były również papiery portugalskie po tym jak agencja Moody's umieściła rating kredytowy tego kraju na liście obserwacyjnej z możliwością jego obniżenia.
Cały rynek obligacji jest obecnie na cenzurowanym, czego dowodem jest bezruch na papierach korporacyjnych. Brakuje kapitału po tym jak środki z funduszy obligacji korporacyjnych o ratingu inwestycyjnym odpływają w zastraszającym tempie. Tylko w zeszłym tygodniu wypłaty sięgnęły kwoty 2,5 mld dolarów, czyli rekordowego poziomu w historii. Kapitały te jednak przechodzą do akcji, więc nastoje na parkietach były bardzo dobre. U nas oczywiście zyskiwały tylko te największe i najpłynniejsze spółki, co jakąś nowością nie jest. Pomimo wzrostu o ponad 1 proc. nadal jesteśmy pod ważnym oporem i konsolidacji nie opuściliśmy.
Na rynku walutowym tradycji stało się zadość, czyli zwiększonego optymizmu nie było widać. Owszem euro starało się umacniać, ale im więcej godzin mijało, tym to niewielkie umocnienie bardziej znikało. Podobnie ze złotym, który chęć do umocnienia przejawił dopiero po godzinie 14:00, kiedy to rynki akcyjne przyspieszyły w swoich zwyżkach. Po dwóch godzinach zapał jednak się wykruszył i z siły po raz kolejny pozostało jedynie wspomnienie.
Łukasz Bugaj
Analityk
Xelion. Doradcy Finansowi