Choinki i fajerwerków na ulicy już nie kupisz. Straż Miejska zapowiada mocniejsze kontrole
Marchewki, drożdżówki, kwiaty, ubrania, a niebawem też… choinki, bombki i fajerwerki. Warszawscy strażnicy miejscy zapowiadają walkę z nielegalnymi sprzedawcami. Ich śladem pójdą też funkcjonariusze w innych miastach. U nielegalnych handlarzy przed świętami się już nie zaopatrzymy.
13.10.2017 10:50
Handlarze nie mają skrupułów. Warszawskich strażników miejskich oblewali nawet kwasem masłowym. Wymioty, łzawienie, swędzenie - to część skutków spotkania z tą substancją. I zniszczone ubranie. To jednak nie pomogło, kontrole trwały dalej. Efekt? Tylko z warszawskich ulic zniknęło w ostatnim czasie 170 nielegalnych stoisk.
Drożdżówki, owoce, warzywa, podrobiony towar został po prostu zarekwirowany. Straż Miejska już zapowiada, że przed świętami będzie jeszcze mocniej kontrolować. Z niektórych ulic znikną więc sprzedawcy choinek i bombek. Kontrole mają ruszyć przed świętami i Nowym Rokiem.
Na ulicach miast handel może odbywać się tylko i wyłącznie w wyznaczonych do tego miejscach. Najczęściej gmina organizuje odpowiednie miejsce i pobiera za to opłaty. A więc handlowanie bez zezwolenia i w miejscu do tego nieprzygotowanym jest wykroczeniem. Kara? Zgodnie z Kodeksem Wykroczeń - mandat. Najczęściej kilkaset złotych.
Z nielegalnym handlem najczęściej wiąże się też łamanie przepisów podatkowych, sanitarnych i epidemiologicznych (w przypadku sprzedaży np. żywności). Do tego codziennością są sprzedawane podróbki z Chin. I to w opakowaniach łudząco udających oryginał. Strażnicy miejscy nie patyczkują się. Zawiadamiają skarbówkę, informują ZUS.
Nie wszyscy pogodzili się z wygraną strażników miejskich. Niektórzy sprzedawcy towar przekładają do samochodów. Gdy zbliża się patrol, po prostu zamykają pakę i udają, że sprawy nie ma. Sprawa jednak jest. W specjalnym komunikacie warszawska straż miejska ostrzega, że będzie dążyć do usunięcia takich pojazdów z dróg.
Warszawska straż miejska do tej pory wystawiała handlarzom mandaty. To jednak nie pomagało, bo kary były wliczone w ten biznes. Od pewnego czasu zmieniła taktykę. Teraz zajmuje towar ze stoisk. I to już jest dla handlarzy spora strata. Ma do tego prawo od kilku lat, ale dopiero w ostatnim czasie zaczęła to prawo egzekwować. I tak dla przykładu - w magazynach warszawskich strażników jest ponad 2,5 tys. "depozytów".