"Ciężkie czasy dla milionów Europejczyków"
Prasa w USA wyraża pogląd, że pakiet ratunkowy dla zadłużonych krajów strefy euro nie rozwiązuje problemu na dłuższą metę, odsuwając kolejny kryzys na później. Nastąpi on, jeśli państwa UE nie przeprowadzą reform zwiększających konkurencyjność ich gospodarek.
11.05.2010 | aktual.: 11.05.2010 19:03
Opinię tę podzielają zarówno dzienniki konserwatywne, jak i lewicowo-liberalne. Wszystkie powołują się na ekonomistów, którzy ostrzegają, że pakiet w wysokości 955 miliardów dolarów (750 mld euro) sprowadza się do obietnicy nowych pożyczek dla już zadłużonych krajów, co może jeszcze bardziej osłabić ich dyscyplinę fiskalną.
"Europejski plan ratunkowy odracza tylko dzień nieuchronnych fiskalnych obrachunków. Długoterminową ceną niedzielnej interwencji będzie prawdopodobnie dalsza erozja fiskalnej i monetarnej wiarygodności Europy. (...) Nie ma czegoś takiego jak darmowe uratowanie kraju przed bankructwem. Interwencja UE przenosi tylko ryzyko związane z zadłużeniem z banków i innych wierzycieli do Europejskiego Banku Centralnego" - pisze w komentarzu redakcyjnym wtorkowy "Wall Street Journal".
Konserwatywny dziennik krytykuje zawarty w planie program wykupywania przez EBC obligacji skarbowych krajów strefy euro, z najbardziej niewypłacalnymi włącznie.
"Podważa to najcenniejszy atut EBC - jego reputację jako banku politycznie niezależnego i oddanego sprawie stabilności cen" - pisze "WSJ". Podkreśla, że nie daje wiary zapewnieniom szefa EBC Jean-Claude'a Tricheta, że decyzji o wykupywaniu obligacji nie podjęto pod naciskiem politycznym.
Podobnie komentuje pakiet ratunkowy "New York Times". Dziennik nazywa go "próbą rozwiązania kryzysu zadłużeniowego poprzez zaciąganie nowych długów" i także wątpi, by zmobilizował rządy krajów europejskich do ostrożniejszej polityki fiskalnej.
"Inne kraje mogą nadal unikać działań, które zmniejszyłyby ich deficyty budżetowe i zadłużenie - a więc posunięć bolesnych dla społeczeństw i niebezpiecznych dla polityków - ponieważ one także mogą teraz oczekiwać, że będą uratowane przed niewypłacalnością" - piszą analitycy "NYT".
W artykule redakcyjnym gazeta zwraca uwagę, że część winy za wysokie zadłużenie państw strefy euro ponoszą prywatne banki, które nadmiernie ryzykownymi operacjami wpędziły w kryzys światową gospodarkę, co zmusiło rządy do zwiększonych wydatków, np. na zasiłki dla bezrobotnych.
Nowojorski dziennik pisze jednak, że "rozumie dlaczego rządy europejskie nie żądają od banków, by poniosły część kosztów wyjścia z kryzysu" - pogorszyłoby to ich bilanse i zdestabilizowało rynki finansowe. "Z tych samych powodów" - dodaje "NYT" - "także administracja prezydenta (Baracka) Obamy tak łagodnie obeszła się z bankami".
"Washington Post" idzie w swych wnioskach jeszcze dalej przewidując, że kryzys zmusi kraje UE do zrewidowania swoich rozbudowanych systemów osłony socjalnej.
"Kontynent uratował się - na razie. To tylko tymczasowa ulga. Plan ratunkowy dał rządom europejskim czas na uporządkowanie ich budżetów, ale raczej nie gwarantuje, że to zrobią. Unia Europejska musi wypracować surowsze metody skoordynowania dyscypliny fiskalnej jej członków, bez czego euro nie może przetrwać. Najbardziej zadłużone kraje członkowskie muszą nie tylko zmniejszyć deficyty budżetowe, lecz również poprawić konkurencyjność i powrócić na ścieżkę wzrostu" - pisze "Washington Post" w artykule redakcyjnym.
Analityk gazety Howard Schneider przewiduje, że rządy europejskie mogą "zrewidować umowę społeczną w swoich krajach po II wojnie światowej, która była szczodra dla pracowników i emerytów, ale na którą coraz bardziej nie stać starzejące się społeczeństwa europejskie".
Prasa amerykańska przewiduje też, że kryzys jeszcze bardziej zahamuje proces integracji Europy i rozszerzenia UE.
"Ciężkie czasy zbliżają się dla milionów Europejczyków, z których wielu zapewne zapyta dlaczego muszą poświęcić tak wiele w imię ideału europejskiej jedności i wspólnej waluty" - pisze "Washington Post" w artykule redakcyjnym.
"WSJ" również przewiduje, że tymczasowo zażegnany kryzys w strefie euro utrudni dalsze rozszerzenie UE. "Niepewność co do przyszłego zarządzania w strefie euro sprawia, że jest jeszcze mniej prawdopodobne by blok (UE) chciał na razie przyjmować nowych członków, zwłaszcza że wielu kandydatów do członkostwa z Europy Wschodniej ma swoje własne kłopoty budżetowe" - czytamy w artykule redakcyjnym.
Tomasz Zalewski