Cisza przed burzą?

Polski rynek w ostatnich dniach wytraca na zmienności, jak gdyby oczekiwał na jakieś ważne wydarzenie, które ma zadecydowanie o dalszym losie trendu wzrostowego.

Cisza przed burzą?
Źródło zdjęć: © Xelion. Doradcy Finansowi

30.03.2010 17:13

Poziom 2500 punktów jest newralgicznym jeżeli chodzi o kontynuację już ponadrocznego trendu. Jego trwałe przebicie będzie ważnym wydarzeniem, dlatego nie może dziwić obecne zachowanie rynku, który waha się czy już nadszedł ten czas by wybijać się na północ. Obniżonej zmienności towarzyszy deficyt publikacji makro, ale z drugiej strony zbliża się koniec miesiąca i kwartału…

Koniec marca powinien wzmóc popyt w myśl powiedzenia „window dressing”, ale bliskość świąt może trochę ograniczać ten efekt. Tym niemniej część obecnego optymizmu można wytłumaczyć końcem miesiąca i kwartału. Ponadto dzisiejsze publikacje do złych nie należały. Indeks cen domów S&P/Case-Shiller wzrósł w styczniu o 0,3 proc w relacji miesięcznej, czym zaskoczył analityków prognozujących spadek. W relacji rocznej wskaźnik spadł jedynie o 0,7 proc., czyli najmniej od trzech lat. Podobnie pozytywnie zaskoczył wskaźnik zaufania konsumentów, który wyniósł 52,5 pkt. wobec prognoz na poziomie 50 pkt.

Lepsze dane sprawiły, że końcówka notowań była lepsza, czym zlikwidowana została wcześniejsza słabość. WIG20 powrócił do poziomu otwarcia, dzięki czemu wzrósł o prawie 1 proc. Mieliśmy więc do czynienia z kolejną sesją nie wnoszącą niczego do dotychczasowego obrazu rynku. „Generałowie” świata, czyli spółki amerykańskie nie są w stanie wyciągnąć innych rynków na szczyty. Podobnie do naszego parkietu zachowują się również giełdy w Indiach, Brazylii czy Rosji, gdzie wcześniejsze szczyty nie zostały pokonane. Mamy do czynienia z ciekawą sytuacją, gdzie duży rynek rozwinięty o dyskusyjnej opinii ma lepszy wynik od dynamicznych rynków rozwijających się, które czekają w zawieszeniu…

Na rynku walutowym euro początkowo się umacniało, ale potem wraz ze spadkiem cen greckich obligacji waluta wspólnotowa zaczęła tracić. Złoty się umacniał, choć początkowe zwyżki wobec dolara potem trochę zmniejszyły swoją skalę, co było konsekwencją ruchu na parze eurodolar. Dzisiaj mieliśmy do czynienia z kolejnym głosem o niebezpieczeństwie związanym z silnym umocnieniem złotego. Tym razem Marek Belka z MFW zalecał przedsięwzięcie środków mających na celu zapobieżenie dalszej aprecjacji zarówno naszej waluty, jak i innych walut regionu.

Komentarz przygotował
Łukasz Bugaj
Analityk
Xelion. Doradcy Finansowi

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)