Co obecny kryzys oznacza dla kredytobiorców?
Jednym ze skutków obecnego kryzysu na rynkach finansowych jest obniżka stóp procentowych przez najważniejsze banki centralne. Ta wiadomość powinna ucieszyć tysiące Polaków, którzy zaciągnęli kredyty w walutach obcych. Ale czy obniżki stóp proc. przełożą się na niższe raty kredytów? W normalnych warunkach tak właśnie by się stało – jednak nie w obecnej sytuacji.
23.10.2008 | aktual.: 28.10.2008 16:44
Jak na rynek usług bankowych i sytuację kredytobiorców wpłynie obecny kryzys? Jedno jest pewne. W świecie finansów nic nie będzie już takie, jak dotychczas.
Największymi ofiarami kryzysu finansowego są jednocześnie jego sprawcy, czyli amerykańskie banki, które w skrajnie nieodpowiedzialny sposób udzielały na ogromną skalę pożyczek na kupno domów tak zwanym NINJA (No Job, No Assets, No Income), czyli ludziom, którzy nie byli w stanie zaciągniętych kredytów spłacić. Zamiana kredytów hipotecznych w przeróżne instrumenty finansowe, a także globalizacja rynków finansowych sprawiły, iż chorobą, w niektórych przypadkach śmiertelną, zakaziły się prawie wszystkie banki inwestycyjne za oceanem, po czym trafiła ona również do Europy. Wiadomości o kolejnych bankructwach i bailout’ach sprawiły, iż instytucje sektora bankowego ogarnęła niespotykana dotąd nieufność. W efekcie interweniować musiały FED i EBC, które upłynniły system bankowy setkami miliardów dolarów, a ostatnio, wraz z innymi bankami centralnymi obniżyły stopy procentowe.
Wydawałoby się, że zbiorowa obniżka stóp procentowych będzie doskonałą informacją dla osób, które zaciągnęły, bądź zamierzają zaciągnąć kredyty. Banki nie chcą jednak pożyczać sobie pieniędzy, w efekcie czego rośnie oprocentowanie kredytów udzielanych na rynku pożyczek międzybankowych. A to właśnie stawki LIBOR czy WIBOR składają się, oprócz stóp proc. ustalanych przez banki centralne, na raty kredytów. Widać tu, że pesymistyczne nastroje wśród bankowców w USA i Europie Zachodniej trafiły także do Polski. Różnica pomiędzy stopą proc. NBP, a WIBOR osiąga rekordowe rozmiary.
Dla portfeli kredytobiorców w naszym kraju ważne jest teraz, jaką strategię przyjmie Rada Polityki Pieniężnej. Jeszcze jakiś czas temu jej przedstawiciele zgodnie opowiadali się za jeszcze jedną podwyżką stóp proc. Jednak coraz więcej przemawia za tym, iż Rada nie tylko nie podniesie już stóp proc., ale już w pierwszym kwartale przyszłego roku stopy proc. w naszym kraju zaczną spadać. Dlaczego? Przede wszystkim spada inflacja, która wakacyjny szczyt ma już dawno za sobą i będzie zmierzać w kierunku celu inflacyjnego NBP. Pozwala w to wierzyć cena ropy, której spadki odzwierciedlają pesymistyczne nastroje panujące w globalnej gospodarce. Jeśli wraz z obniżaniem stóp proc., na rynku pożyczek międzybankowych zapanuje wreszcie spokój, wówczas dopiero powody do zadowolenia będą mieli kredytobiorcy.
A co obecny kryzys oznacza dla osób, które dopiero myślą o zaciągnięciu kredytu? Po traumie ostatnich miesięcy, która została wywołana totalnym rozluźnieniem polityki kredytowej za oceanem, banki na pewno będą teraz lepiej przyglądać się potencjalnym kredytobiorcom. W dodatku, operacje banków będą skrupulatniej kontrolowane przez instytucje nadzoru finansowego, a w wielu przypadkach pożyczki udzielane przez banki będą dokładnie nadzorowane przez rządy, które na fali obecnego kryzysu stały się współwłaścicielami wielu amerykańskich i europejskich instytucji bankowych. Restrykcyjne działania podejmie też z pewnością Komisja Nadzoru Finansowego, czyli instytucja odpowiedzialna za regulacje sektora bankowego w naszym kraju. Jej przedstawiciele już teraz mówią o potrzebie zaostrzenia kryteriów, według jakich banki oceniają potencjalnych kredytobiorców – przede wszystkim tych, którzy myślą o kupnie własnego domu. Chociaż Polacy nie mają, w przeciwieństwie do Amerykanów, większego problemu z regularną spłatą
zadłużenia, KNF zamierza podnieść minimalny poziom wkładu własnego - nawet do 30 proc. wartości kredytu. Zmaleje też maksymalna wysokość pożyczek – czasy, kiedy banki skłonne były udzielać kredytów przekraczających wartość nieruchomości szybko nie powrócą.
Wiemy już zatem, czego mogą spodziewać się osoby, które pożyczyły, bądź dopiero zamierzają pożyczyć pieniądze. Ale czy obecny kryzys będzie miał jakieś implikacje dla osób, które pieniądze pożyczyły bankom? Wydaje się, że z katastrofy na światowych rynkach finansowych Polska wyszła bez większych obrażeń, może z wyjątkiem warszawskiej giełdy. Nasze banki nie inwestowały w skomplikowane instrumenty finansowe bazujące na amerykańskich kredytach hipotecznych, tak jak zrobił to choćby monachijski Hypo Real Estate, którego przed upadkiem uratował niemiecki rząd. Chociaż ok. 80 proc. rynku usług bankowych w naszym kraju kontrolowane jest przez banki z USA i Europy Zachodniej, ich problemy nie trafiły do naszego kraju. Nawet kłopoty takich europejskich potentatów jak Fortis czy UniCredit, które są na naszym rynku istotnymi graczami, nie spowodowały problemów z płynnością wśród ich polskich spółek-córek. Wygląda więc na to, iż nasz rząd nie będzie musiał wspomagać systemu bankowego publicznymi pieniędzmi, a osoby,
które ulokowały swoje oszczędności w bankach nad Wisłą mogą spać spokojnie.
Autor: Piotr Pająk / IPO.pl