Co z tym kredytem, czyli jak wyjść z frankowej pułapki

Dwa tygodnie temu rata kredytu na 300 tys. zł we frankach szwajcarskich wynosiła ok 1600 zł. Teraz to ponad 2 tys. zł. Sprawa dotyczy ponad pół miliona osób zadłużonych w tej walucie. Analitycy twierdzą, że kurs spadnie, ale utrzyma się na poziomie ponad 4 zł, przynajmniej przez kilka najbliższych miesięcy. Co ma zrobić człowiek, któremu rata nagle wzrosła o prawie 500 zł?

Co z tym kredytem, czyli jak wyjść z frankowej pułapki
Źródło zdjęć: © Fotolia

27.01.2015 | aktual.: 27.01.2015 16:42

Po decyzji Banku Szwajcarii, który poinformował, że już nie będzie dłużej bronił kursu swojej waluty na poziomie 1,2 do euro - frank poszybował nawet powyżej 5 zł. Teraz jest to ok. 4,1 - 4,3 zł za franka. Frankowi kredytobiorcy nadal są w szoku.

- W obecnej sytuacji należy zakładać, że kurs CHF/PLN będzie znajdował się wyraźnie powyżej 4 złotych i okres stabilizacji na tych poziomach może okazać się bardzo bolesny dla kredytobiorców w Europie Środkowej - komentuje Kamil Maliszewski, diler walutowy mBanku. Podobnego zdania jest większość analityków. Niektórzy z nich dopuszczają, że frank może zejść poniżej 4 złotych, aby – ze względu na ogromną zmienność na rynku - za chwilę osiągnąć poziom 4,50.

Co w takiej sytuacji może zrobić osoba, która nie jest w stanie zapłacić tak wysokich rat?

- Po pierwsze - nie panikować. Płacić, nawet jeśli mamy mniej pieniędzy na ratę niż wynika z aktualnego kursu - mówi Michał Krajkowski, główny analityk DK Notus. - Dla banku jest to sygnał, że nie chowamy głowy w piasek. Najgorszą rzeczą jest zaprzestanie płacenia raty i unikanie wszelkich kontaktów.

- Najlepszym rozwiązaniem krótkoterminowym wydaje się skorzystanie z wakacji kredytowych - dodaje ekspert. - Właściwie każdy ma taką możliwość, by zawiesić spłatę raty na 1, 2 lub 3 miesiące. W tym czasie sytuacja się może uspokoić albo będziemy w stanie przynajmniej przeorganizaować swoje życie tak, by móc sprostać nowej sytuacji.

Aby to zrobić wystarczy zwykle wypełnić w oddziale prosty wniosek lub zadzwonić na bankową infolinię.

Jeśli takie trzymiesięczne zawieszenie spłaty okaże się zbyt krótkie - warto zapytać bank o możliwość wydłużenia okresu kredytowania. To jest jednak w wielu przypadkach niemożliwie - większość kredytów była zaciągana na maksymalną liczbę lat.

Jak tłumaczy Krajkowski - pewnym wyjściem może być wydłużenie wspomnianego okresu zawieszenia spłat na dłużej niż trzy miesiące.

- W obecnej sytuacji jest duża szansa, by bank zgodził się na to, byśmy spłacali tylko odsetki, a na jakiś czas zawiesili spłatę kapitału - mówi analityk. - To wszystko jest rozpatrywane indywidualnie, ale można zaproponować takie rozwiązanie. Trzeba oczywiście liczyć się z tym, że to spowoduje w sumie większe koszty całego kredytu, bo wydłuży się okres spłaty.

Absolutnie nie należy rozważać przewalutowania kredytu - podkreśla ekspert.

- Przy tak drogim franku zupełnie to się nie opłaca, zamieniamy nisko oprocentowany kredyt we franku na droższy w złotym. Do tego nic nie zyskujemy, bo blokujemy sobie możliwość odrobienia tej straty - mówi Krajkowski.

Na wojnę z bankiem?

Obecna sytuacja kredytobiorców spowodowała, że wrócił temat możliwości powołania się przed sądem na nadzwyczajną zmianę stosunków i renegocjacji umów kredytowych. W ocenie Pawła Ciobana, eksperta Kancelarii Ostrowski i Wspólnicy, na porozumienie są szanse, więc gra jest warta świeczki.

– Problem kredytu we frankach szwajcarskich nie rozpoczął się decyzją banku centralnego Szwajcarii o uwolnieniu kursu franka, to problem systemowy. Dlatego należy się zastanowić, czy w toku wykonywania umowy nie zaszły takie okoliczności, które powodują, że wykonanie umowy jest nadmiernie trudne, a utrzymanie stosunku zobowiązaniowego nie jest możliwe – ocenia Cioban.

Zgodnie z art. 357[1] Kodeksu cywilnego, jeśli z powodu nadzwyczajnej zmiany stosunków spełnienie świadczenia oznaczałoby nadmierne trudności lub straty dla jednej ze stron, czego strony nie przewidywały przy zawarciu umowy, sąd może po rozważeniu interesów stron zmienić sposób wykonania, wysokość świadczenia lub orzec o rozwiązaniu umowy. Część ekspertów twierdzi, że ostatnia decyzja szwajcarskiego banku i jej skutki mogą być traktowane jako nadzwyczajna zmiana stosunków.

To jednak rozwiązanie, którego osiągnięcie zajęłoby dużo czasu, dlatego najpierw lepiej próbować porozumieć się z bankiem tak, by spłata bieżących rat była możliwa.

Czy bank zabierze mieszkanie?

Jest to możliwe. Ale również dla banku zajęcie lokalu to ostateczność.

- Takie sytuacje zdarzają się bardzo rzadko - uspokaja Marcin Krasoń, analityk Home Broker.

Trzeba jednak pamiętać, że nawet zlicytowanie nieruchomości przez bank nie oznacza końca kłopotów kredytobiorcy. Wiele mieszkań, które obecnie są obciążone hipoteką, jest wartych mniej, niż wynosi aktualna kwota kredytu - obecnie jeszcze powiększona przez droższego o kilkadziesiąt groszy franka. Ze względu na to klient - po utracie mieszkania - musiałby spłacać pozostałą kwotę.

- Problemem jest kwota zadłużenia, która przekracza wartość mieszkania - mówi Krasoń. - Jeśli bank zechciałby sprzedać mieszkanie, to jest to nieoplacalne. Klienci więc są uwięzieni w mieszkaniach z kredytem.

Bank - w wypadku braku spłaty rat i niemożności porozumienia z klientem - na pewno będzie interweniował. Ale najpierw spróbuje odzyskać należne kwoty w inny sposób.

- Bank ma prawo poszukiwać tych środków z całego naszego majątku, nie ma obowiązku ściągać tych należności w pierwszej kolejności z nieruchomości - mówi Krajkowski. - Jeżeli więc mamy jakieś pieniądze na koncie, to je zajmie. To nie jest tak, że nieruchomość jest pierwszym i jedynym zabezpieczeniem.

W każdym przypadku eksperci radzą powstrzymanie się od gwałtownych decyzji i podjęcie rozmów z bankiem. Znalezienie rozwiązania jest tez w interesie bankowców, dla których klient, który nie płaci nie dość, że nie daje zarobić to jeszcze powoduje dodatkowe koszty – od wysłania monitów, przez windykację, po egzekucję komorniczą.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (218)