Collegium Humanum zmieni nazwę? Studenci: wszyscy się z nas śmieją

Collegium Humanum może zmienić nazwę - sugerują nam studenci uczelni. W tej sprawie mają toczyć się rozmowy w władzami CH, bo po wybuchu afery z kupowaniem dyplomów MBA za pieniądze, studenci spotykają się z szykanami ze strony potencjalnych pracodawców. - Collegium Tumanum, tak o nas mówią - słyszymy.

Collegium Humanum
Collegium Humanum
Źródło zdjęć: © WP Finanse | AS
Adam Sieńko

12.04.2024 | aktual.: 12.04.2024 14:19

Od kilku miesięcy Collegium Humanum kojarzy się Polakom głównie z kupczeniem dyplomami. Śledztwo "Newsweeka" wykazało, że były rektor Paweł C. sprzedawał dyplomy ukończenia studiów podyplomowych. Ich posiadanie było jednym z warunków kandydowania do rad nadzorczych spółek Skarbu Państwa. A to tylko jedna z kilku afer, która wybuchła w ostatnim czasie wokół CH.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Miał zrujnować rodzinną firmę, a teraz ma 120 salonów i podbija rynek w Polsce - Marcin Ochnik

Zadania wyprowadzenia uczelni na prostą podjęła się prof. Ilona Makowska, która została nowym rektorem. Niedługo później, 14 marca 2024 r., dla uczelni ustanowiono także zarząd przymusowy.

Collegium Humanum to jednak coś więcej niż studia MBA. Na uczelni studiuje 25 tys. osób. Duża część z nich realizuje program studiów licencjackich i magisterskich. Studenci są rozgoryczeni. - Uczymy się, podchodzimy do egzaminów, wydaliśmy dużo pieniędzy, poświęciliśmy sporo czasu i straciliśmy ogrom nerwów. Męczymy się z chaosem organizacyjnym, a teraz obrywa nam się za tę całą aferę - opowiada nam Monika*, jedna ze studentek CH.

Dlaczego Collegium Humanum?

Daniel ma obecnie 34 lata. Pracuje i mieszka na stałe za granicą. - Badam, czy przedsiębiorstwa działają zgodnie z prawem - tłumaczy. Za sobą ma już studia na dwóch renomowanych uczelniach.

Postanowił, że edukację na uczelni skończy przed 36. rokiem życia. Stanęło więc na Collegium Humanum. - Studia można też skończyć w 2,5 roku, a nie jak na innych uczelniach - w 3,5 roku. Zajęcia są całkowicie zdalnie, a w moim wypadku dojeżdżanie na zajęcia co parę tygodni na dłuższą metę by się nie sprawdziło. Za duża odległość - wyjaśnia.

Monikę, studentkę psychologii spod Rzeszowa, do studiowania w Collegium Humanum zachęcił dobry marketing i niskie czesne. - Szczerze? Na renomowane uczelnie nie było mnie stać. Prowadzę rodzinny dom dziecka, państwo wypłaca mi za to krajowe minimum. W Nowym Sączu mam szkołę, która również pracuje w trybie zdalnym. Collegium mocno się jednak promowało, posiada akredytację. Zapewniało, że będzie można się uczyć z każdego miejsca na świecie. Nic nie zapowiadało tego, co się wydarzyło - wspomina.

Daria chciała tylko uzupełnić kwalifikację. Jest w trakcie przebranżowiania się. Po studiach inżynierskich i pracy w zawodzie postanowiła pójść na pedagogikę. Wcześniej zrobiła trzy podyplomówki. - Czemu CH? Mieszkam w małej podkarpackiej miejscowości, kilkadziesiąt kilometrów od Rzeszowa. Mam dwójkę małych dzieci, co utrudniałoby mi weekendowe dojazdy na uczelnie. Nauka zdalna spadła mi z nieba - opowiada.

Collegium Humanum
Collegium Humanum© WP Finanse | AS

Jakość zajęć i wykładowcy

Zapytaliśmy studentów o jakość kształcenia na Collegium Humanum.

Daniel:

Mówiąc krótko: rozczarowanie. Idąc na Collegium Humanum chciałem nauczyć się niuansów prawnych, interpretacji przepisów. Myślałem, że trafię na doświadczonych praktyków. Tymczasem większość wykładowców nie posiada tytułów doktorskich, to magistrzy i osoby po aplikacjach adwokackich. W pierwszym semestrze miałem zajęcia tylko z jedną osobą po habilitacji - blok trwał łącznie 4 godziny.

Wiele zajęć jest odwoływanych. Często z dnia na dzień lub tego samego dnia. Zdarzało się, że wykładowca nie przychodził, potem wykłady upychane były w dni, które miały być trochę mniej intensywne.

A tych ostatnich, wskazuje nasz rozmówca, nie ma zbyt wielu. W toku studiów niestacjonarnych wykłady i ćwiczenia odbywają się w weekendy od 8 rano do 21.00. - Jedne zajęcia trwają 3 godziny. Między nimi 15 minut przerwy. To trochę zbyt intensywne tempo jak dla mnie. W dodatku zdarza się, że zajęcia pojawiają się tylko raz w semestrze, tylko raz w danym dniu. Trwają 6 godzin z rzędu i nigdy się potem nie powtarzają. Mamy też przedmioty, które są w rozpisce na marzec i kwiecień, a następnie wracają w dopiero w czerwcu. To chaos. Jeżeli uczymy się czegoś, to potrzebna jest ciągłość.

Monika:

Zdarzali się słabsi wykładowcy, jak wszędzie. Większość jest jednak naprawdę super. Wydawało się, że takie tematy jak mózgowe mechanizmy funkcji umysłowych to rzeczy, o których nie da się ciekawie opowiedzieć. My byliśmy jednak bez reszty wciągnięci. Dowiedziałam się, że są obszary mózgu odpowiedzialne za emocje, widziałam, co się dzieje, gdy dziecko przeżywa traumę prenatalną. Wcześniej myślałam, że człowiek rodząc się jest białą kartą. Ta wiedza bardzo pomaga mi rozumieć i komunikować się z dziećmi, którymi się opiekuję. A to specyficzne przypadki - troje pochodzi z ciąży alkoholowej.

Daria:

Kadra dydaktyczna od początku mnie kupiła. To osoby z doświadczeniem w pracy na uczelni. Podchodzą z pasją do wykładania. Nikt nie czyta notatek, na Teamsach cały czas toczy się dyskusja.

Bałagan na uczelni

Dorota, bohaterka innej publikacji WP Finanse o sytuacji Collegium Humanum, narzekała na brak organizacji, który miał panować na uczelni. Miał on odzwierciedlenie np. w planie zajęć, który miał być "układany z jednodniowym wyprzedzeniem - z tygodnia na tydzień". O ten administracyjny chaos zapytaliśmy także innych studentów.

Daniel:

Biuro Obsługi Studentów (BOS) nie odpowiada na maile. Można wysłać ich 5-10, bez różnicy. Każda sprawa organizacyjna urasta do rangi wielkiego problemu. Żeby cokolwiek załatwić z uczelnią, człowiek musi iść na noże. Inaczej nie doprosi się odpowiedzi. To słabe - gdy student ma problem organizacyjny, musi toczyć bój. Ale jeżeli spóźnimy się z wpłatą na konto, po dwóch dniach blokują nam dostęp do platformy związanej z obsługą studiów.

Monika:

Kiedyś wisiałam na telefonie przez 40 minut. Nikt nie odebrał. Zadzwoniłam więc pod numer przeznaczony dla rekrutacji nowych studentów. Uczelnia odebrała w niecałe 5 minut. Nie dziwię się, że studenci potrafią przyjeżdżać specjalnie z Krakowa do Warszawy, by zdobyć jedno zaświadczenie. Czasami inaczej się po prostu nie da.

Daria:

Od momentu pojawienia się nowej pani rektor mocno usprawnił się kontakt z BOS-em. Z prof. Makowską prościej się porozumieć. To kobieta o bardzo silnym charakterze. Walczy o nas jak lwica, wprowadza zmiany personalne i organizacyjne. Zawsze odbiera telefony, rozmawia i tłumaczy, co się dzieje. Zmiany są widoczne gołym okiem. Kiedyś plan zajęć zmieniał się z tygodnia na tydzień. Teraz pojawił się na cały semestr na dwa tygodnie przed jego rozpoczęciem.

Monika:

Chaos jak był, tak jest. Po przyjściu nowej pani rektor nad Collegium Humanum nie pojawiła się tęczą i nie zaczęły latać jednorożce. Mamy duże obsuwy z wpisywaniem ocen do systemu. Studenci nie dostają naklejek na legitymacje studenckie (które przedłużają ich ważność - przyp. red.). Podobno zabrakło, a zakup nowych musi klepnąć zarząd przymusowy. Ten sam problem jest z oddawaniem pieniędzy studentom, którzy rezygnują ze studiów - uczelnia ma teraz związane ręce.

Jakość dyplomu

Centrum Informacyjne Rządu poinformowało, że dyplomy MBA uzyskane na Collegium Humanum nie pozwolą na objęcie miejsc w radach nadzorczych spółek Skarbu Państwa. Co więcej, prokuratura oskarża uczelnię, że akredytację zdobyła dzięki łapówkom. Według ustaleń "Rzeczpospolitej" łapówki miały umożliwić otwarcie różnych kierunków studiów, nie tylko podyplomówek.

Daria:

Rozmawiałam z moim szefem o tym, czy nie podważy wartości mojego dyplomu. Na szczęście mamy dobry kontakt. Powiedział, że ważne jest to, co człowiek umie. A on widzi, że dzięki tym wykładom się rozwijam.

Wiem jednak, że jest grupa studentek, która niecierpliwie czeka na zmianę nazwy. Prowadzimy rozmowy na ten temat z władzami uczelni. Dziewczyny z mojego roku chciały zrobić praktyki studenckie w różnych ośrodkach edukacyjnych. Odmówiono im, bo są z Collegium Humanum. Dobrze, że na zaliczenia praktyk jest jeszcze trochę czasu. Wszyscy liczą, że po zmianie nazwy będzie trochę łatwiej.

Daniel:

Pracuję za granicą, więc kończąc uczelnię nie będę miał tak bardzo pod górkę z dyplomem. Tutaj ta afera jest nieobecna. Jeśli planowałbym jednak powrót do kraju, to wiem, że dyplom Collegium Humanum będzie się za mną ciągnął. Nie ujawniłbym go w swoim CV. Jestem na etapie, gdzie zastanawiam się, czy nie zmienić uczelni lub całkowicie nie zrezygnować ze studiów. Nie chciałbym jednak podarować za darmo szkole wyższej 5 tys. zł.

Monika:

Trzymam się studiów ze względu na wykładowców. Bo co innego zostaje? Koleżanka miała praktyki w szpitalu. Pan 75 lat. Pytają go, czy wyraża zgodę, by przy zabiegu była obecna studentka. "Byle nie z Collegium Tumanum" - usłyszała.

Co dalej z Collegium Humanum?

Zapytaliśmy naszych rozmówców także o to, w jakich barwach widzą przyszłość uczelni.

Daria:

Studiowałam już kiedyś na uczelni z podobnymi problemami. Rektor został oskarżony przez prokuraturę o 21 przestępstw, w tym branie łapówek i groźby karalne wobec dziennikarki. Zmieniono rektora i nazwę. Uczelnia funkcjonuje do dnia dzisiejszego.

Monika:

Podejrzewam, że na razie jest szum i wielka afera, a na koniec nasz były rektor nawet nie pójdzie do więzienia. Największe koszty poniesiemy my, studenci. Wydawaliśmy ostatnie pieniądze, by zdobyć wykształcenie, a dostaniemy dyplom, który będzie miał wartość papieru, na którym jest wydrukowany.

Mam 25-letni samochód, zarabiam krajowe minimum. Chciałam zainwestować w siebie, ale czasami myślę, że może lepiej byłoby wydać te czesne na nowszy wóz. Ale może jeszcze nie wszystko stracone?

* imiona rozmówców zostały na ich prośbę zmienione

Adam Sieńko, dziennikarz WP Finanse i money.pl

Źródło artykułu:WP Finanse
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (109)