Czy boisz się obniżek?
Szef proponuje obniżenie pensji. Twierdzi, że w wyniku kryzysu, to konieczne, by firma mogła nadal funkcjonować.
14.11.2008 | aktual.: 14.11.2008 16:44
Szef proponuje obniżenie pensji. Twierdzi, że w wyniku kryzysu, to konieczne, by firma mogła nadal funkcjonować. Dodaje, że to tymczasowe trudności. Co robisz? Zgadzasz się, na propozycję szefa. Negocjujesz i udaje ci się wytargować korzystniejsze warunki dla siebie? A może po prostu odchodzisz z firmy?
Zdaniem specjalistów analizujących rynek pracy, w wielu firmach mogą pojawić się propozycje negocjowania wynagrodzeń lub wręcz ich obniżka. Wszystkiemu winny kryzys i osłabienie koniunktury na rynku. Eksperci uważają, że obniżki mogą pojawić się przede wszystkim w dużych przedsiębiorstwach przemysłowych. Niektórzy pracownicy twierdzą, że już mieli niemiłe spotkania w sprawie obniżek. Inni ich się spodziewają.
Adam, jest informatykiem, ma 10 –letnie doświadczenie zawodowe.
- Nie wyobrażam sobie takiej rozmowy. I na pewno bym się nie zgodził na obniżkę. To byłby jakiś absurd. Gdybym cos takiego usłyszał od szefa, od razu bym się zwolnił. Mam doświadczenie, pracę znajdę wszędzie, mogę też otworzyć własną firmę. Uważam, że branża informatyczna trzyma się nieźle i zwolnienia, czy obniżki na pewno ją ominą.
Tadeusz, stoczniowiec z Gdańska, jego doświadczenie zawodowe wynosi 25 lat.
- Pracuję w jednej ze spółek na terenie Stoczni Gdańskiej i mogę się spodziewać takiej propozycji. Bo od miesiąca nie mieliśmy zamówień. Nasza firma pracuje przede wszystkim dla kontrahentów zachodnich. Jeśli kryzys w nich uderzył, to uderzy też w nas. Ale musze przyznać, że mieliśmy już takie sytuacje w przeszłości, że brakowało zamówień, szef mało płacił. Po kilku miesiącach sytuacja się odwracała i mogliśmy liczyć na przyzwoite płace. W tym fachu nic mnie nie zdziwi, dlatego jestem elastyczny – współpracuję na umowę zlecenie też z innymi firmami. Jeśli będzie słabo u mojego pracodawcy, myślę że nie będzie robił on problemu, by pracownicy tymczasowo pracowali gdzieś indziej. To pewna specyfika tej pracy. Jeśli wiec szef zaproponuje obniżkę, nie będę miał nic do powiedzenia, bo nasze pensje zależą od zamówień.
Agata jest sprzątaczką w kilkuosobowej firmie sprzątającej. Pracuje od roku. Wcześniej była sekretarką w niewielkiej firmie.
- Nasze firma bardzo dobrze prosperuje. W tym roku otrzymałam dwie podwyżki. Zarabiam 1,8 tys. zł, to więcej niż gdy byłam sekretarką. Nie myślę, że teraz by obniżali wynagrodzenie. Szef zapowiadał, że firma będzie się rozwijać. Wszyscy liczą na kolejne podwyżki, a nie obniżki. Gdybym miała dostać mniej, to bym się zwolniła. Wiem, że znajdę pracę wszędzie.
Elżbieta jest nauczycielką nauczania początkowego.
- Obniżki? Przecież nauczyciele mają otrzymać podwyżki! Na pewno w budżetówce takich sensacji nie będzie. Oczywiście możemy się wszystkiego spodziewać. Na posadach państwowych jest dobrze pod tym względem, że kryzys je omija. Gdyby miało do czegoś takiego dojść, odeszłabym z pracy. I tak każdego dnia mam wątpliwości, czy iść do pracy. A może założyć własne przedszkole.
Tomasz, kierowca tirów z Poznania, już odbył rozmowę z szefem. Pracodawca zaproponował mu, że w grudniu zarobi mniej o 300 zł. W styczniu Tomasz ma jednak otrzymać wyrównanie.
- To wina kryzysu. Bo wozimy towary z Holandii, Belgii, Francji na Wschód. Jest o połowę mniej zleceń. Jeszcze we lipcu szef szukał pracowników. Nawet odrzucał niektóre zamówienia, a teraz jest ich mniej o 20%. Nie jest źle i myślę, że to chwilowe osłabienie. Zgodziłem się na propozycję szefa. Pracuję od 5 lat w tej firmie i jestem zadowolony. To na pewno sytuacja tymczasowa.
not. Krzysztof Winnicki