Czy Covec nie wystartuje w polskich przetargach

Zerwanie umowy z chińskim konsorcjum nie oznacza, że automatycznie trafi ono na czarną listę. Nie otrzyma jednak zlecenia od GDDKiA.

Czy Covec nie wystartuje w polskich przetargach
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

15.06.2011 | aktual.: 15.06.2011 06:34

Gdy Covec wygrał przetarg na budowę dwóch odcinków autostrady A2, wszyscy byli przekonani, że ma to być sposób na zaistnienie na rynku unijnych zamówień publicznych. Kraje starej Unii utrudniały bowiem Chińczykom jak mogły start w swoich przetargach. Dzięki zrealizowaniu inwestycji w Polsce mogliby oni zdobyć referencje, które byłyby honorowane w całej UE. Dlatego też nasza branża budowlana słała do Komisji Europejskiej ostrzeżenia, że prawdopodobnie prace mają być wykonane poniżej kosztów własnych, a straty zostaną pokryte przez chiński rząd.

Kto pierwszy odstąpił

Po odstąpieniu od umowy przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad Covec przez trzy lata nie będzie mógł wystartować w żadnym z organizowanych przez nią przetargów. Tu jednak rodzi się problem. Przepisy mówią bowiem o wykluczeniu z przetargów firm, którym zamawiający wypowiedział wcześniej umowę (rozwiązał ją lub odstąpił od niej). Tymczasem wcześniej to Covec odstąpił od umowy. Czy w tej sytuacji będzie miał prawo startować w dalszych przetargach autostradowych?

– Sama deklaracja o odstąpieniu nie oznacza, że rzeczywiście do niego doszło. Umowy o zamówienia publiczne są tak konstruowane, że wykonawcy trudno od nich odstąpić. Jeśli nie było ku temu podstaw, to taka czynność jest nieważna i liczy się tylko odstąpienie przez GDDKiA – wyjaśnia Piotr Trębicki, radca prawny prowadzący kancelarię.

Dopiero po wyroku

Dyrekcja uznała odstąpienie od umowy przez Covec za bezskuteczne, co oznacza, że jeśli wystartuje on w kolejnych przetargach, zostanie z nich wykluczony.
– W razie sporu o tym, czy są podstawy do wykluczenia, zdecyduje Krajowa Izba Odwoławcza. Nie da się jednak orzec w takiej sprawie bez przesądzenia, kto skutecznie odstąpił od umowy, a nie jestem pewna, czy KIO jest tu władna. To spór stricte cywilistyczny, leżący w kompetencji sądów powszechnych – mówi Małgorzata Surdek, partner w kancelarii CMS Cameron McKenna.

Samo odstąpienie od umowy przez GDDKiA nie daje podstaw do wykluczania chińskiej firmy z przetargów organizowanych przez innych zamawiających. Wcześniej Covec musiałby zostać wpisany na tzw. czarną listę, a to może nastąpić dopiero po prawomocnym wyroku sądowym. Przy czym wyrok taki musi stwierdzić wystąpienie szkody, co nie zawsze następuje w procesach dotyczących kar umownych. Dopiero nowelizacja prawa zamówień publicznych ma to zmienić.

Prawdopodobnie sprawa jednak i tak skończy się w sądzie. GDDKiA zamierza bowiem domagać się 740 mln zł odszkodowania, a trudno przypuszczać, by chińska firma zaakceptowała tak wysoką kwotę. Wyrok, w którym zostanie stwierdzona szkoda, GDDKiA prześle prezesowi Urzędu Zamówień Publicznych, a ten wpisze Covec na czarną listę, co będzie oznaczać trzyletni zakaz startu we wszystkich polskich przetargach.

Inne chińskie firmy będą nadal mogły składać oferty zarówno w przetargach organizowanych przez GDDKiA, jak i innych zamawiających. Muszą się jednak liczyć z tym, że ich zgłoszenia będą dużo dokładniej prześwietlane, chociażby pod kątem tego, czy nie zawierają cen dumpingowych.

SŁAWOMIR WIKARIAK

przetargfirmagddika
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)