Czy raport z rynku pracy pogrąży byki?
Do tej pory pomimo lawiny słabych danych na rynkach dało się odczuć atmosferę wyczekiwania. Naturalnie są tu zasadnicze różnice – część rynków wyczekuje przy szczytach (amerykańskie indeksy), część przy dnie (część europejskich indeksów, w tym WIG20, USDJPY), ale w jednym i drugim przypadku nie było bardzo ostrej reakcji na dane. Jeśli jednak miesięczny raport z amerykańskiego rynku pracy będzie tak słaby jak ostatnio, taka reakcja może się pojawić. Dane o 14.30.
04.05.2012 09:23
Raport z rynku pracy – życzeniowy konsensus?
W ubiegłym miesiącu nic nie zapowiadało zaskoczenia – tygodniowe raporty były dobre (tj. nowych bezrobotnych było relatywnie niedużo), z gospodarki płynęły przede wszystkim optymistyczne sygnały, zaś raport ADP (publikowany na dwa dni przed raportem rządowym) był nawet nieco lepszy niż oczekiwano. W konsekwencji rynek oczekiwał, iż rządowy raport pokaże wzrost zatrudnienia poza rolnictwem za marzec o co najmniej 200 tys. Było 120 tys. Tym razem sygnały ostrzegawcze są znacznie bardziej liczne. Nowych bezrobotnych przybywa w wyraźnie szybszym tempie (pomimo lepszych danych opublikowanych wczoraj), raport ADP był już wyraźnie słabszy (+119 tys.), pozytywnie zaskoczył jedynie subindeks zatrudnienia w indeksie ISM dla przemysłu. Wydawać by się mogło, iż wobec tego dane nie powinny być lepsze niż miesiąc temu. Jednak konsensus rynkowy przewiduje wzrost zatrudnienia o 170 tys.
Skąd tak optymistyczne prognozy? Dane w okresie grudzień-luty były bardzo dobre. Średnio w tym okresie zatrudnienie rosło o niemal 250 tys. miesięcznie. Rynek zatem ma nadzieję, iż słaby raport za marzec to jednorazowa wpadka i w kwietniu nastąpił przynajmniej częściowy powrót to trendu szybciej rosnącego zatrudnienia. Jednak w tej sytuacji ryzyko jest wyraźnie po stronie rozczarowania. Można w bardzo dużym uproszczeniu nakreślić trzy scenariusze. Scenariusz negatywny to odczyt poniżej +140 tys., który sugerowałby, iż poprzednie dane to coś więcej niż jednorazowa wpadka. W takiej sytuacji inwestorzy mogliby pozbyć się złudzeń (szczególnie w obliczu innych słabszych danych) i prawdopodobnie zobaczylibyśmy spadki cen akcji, dolara tracącego do jena oraz słabnącego złotego. W przypadku odczytu pomiędzy 140 a 170 tys. powinniśmy zobaczyć neutralną reakcję ryn ku. Część inwestorów zdaje sobie sprawę, iż to, co widać w kalendarzu należy uznać bardziej za życzenie niż oczekiwanie, więc nawet jeśli odczyt będzie
nieco niższy, rynek uzna, iż nie jest tak źle. Każdy odczyt powyżej 170 tys. powinien spotkać się z pozytywną reakcją rynku i wygenerować wzrosty cen akcji, umocnienie dolara do jena i umocnienie złotego do dolara i euro.
Słabo w usługach
Indeksy aktywności w sektorach usługowych USA i Wielkiej Brytanii ewidentnie rozczarowały. Amerykański indeks ISM odnotował wartość 53,5 pkt., tj. o 2,5 pkt. mniej niż przed miesiącem oraz o 2 pkt. mniej niż oczekiwano. Brytyjski PMI zniżkował z 55,3 do 53,3 pkt., również mocniej niż oczekiwano. Jakkolwiek indeksy usług uważamy za nieco mniej wiarygodne mierniki koniunktury niż podobne indeksy dla przemysłu, słabsze dane z USA i Wielkiej Brytanii wpisują się w scenariusz pogarszającego się krajobrazu ekonomicznego. Jednocześnie w przypadku USA indeks jest kolejnym argumentem za tym, aby wzrost ISM dla przemysłu (więcej na ten temat w środowym komentarzu porannym http://www.xtb.pl/media/pl/newsletter/market-snapshots/pkr020512.pdf) traktować ostrożnie.
Wyborcza niedziela
Po powrocie z długiego weekendu inwestorzy będą musieli zapoznać się nie tylko z ważnymi danymi z USA, ale także z wynikami wyborów we Francji (prezydenckie, druga tura) oraz Grecji (parlamentarne). W obydwu przypadkach wybory traktowane są przez rynek jako zagrożenie – w przypadku Francji jest obawa o blokowanie mechanizmu dyscypliny fiskalnej, zaś w przypadku Grecji znacznie większa obawa o niedotrzymanie warunków umowy, która pozwoliła na umorzenie sporej części greckiego długu.
Na wykresach:
S&P500 (kontrakt), H4 – poziom 1390 pkt. znów daje o sobie znać i znów zmieniła się jego rola; tym razem jest oporem – przełamaną linią szyi niewielkiej (za to wyglądającej książkowo) formacji RGR, która może zaprowadzić notowania poniżej 1370 pkt. Warto zwrócić uwagę, iż prawe ramię formacji powstało w momencie, gdy rynek nie miał siły powrócić powyżej krótkoterminowej linii trendu; przełamanie linii szyi często kończy się jej powtórnym testem w reakcji powrotnej; jeśli bykom ten test się nie uda, zasięg formacji powinien zostać zrealizowany.
EURUSD, D1 – notowania pary odsunęły się od górnego ograniczenia formacji trójkąta, jednak sprzedający nie byli w stanie pokonać poziomu 1,31, co mogłoby doprowadzić do testu dolnego ograniczenia tej formacji; niemoc sprzedających przy tym poziomie dała o sobie znać po raz drugi i wczoraj zakończyło się to formacją młota, co może zniechęcić część inwestorów do gry na krótko; sytuacja jest jednak otwarta, gdyż dopiero wyjście z trójkąta będzie sygnałem dla bardziej zdecydowanego trendu.
Oil (brent), D1 – ostatnie dni przyniosły zdecydowane spadki ceny ropy; cena spadła poniżej minimum z kwietnia (116,70 USD) i w konsekwencji znalazła się na poziomie najniższym od pierwszych dni lutego, a to oznacza już ewidentny trend spadkowy (przynajmniej średnioterminowy); w okolicach 115 USD mamy lokalne szczyty z początku roku, ale to nie powinno być znaczące wsparcie; cena może w ramach kanału spadkowego zmierzać do długoterminowej linii trendu, która obecnie znajduje się w okolicach 111 USD.
dr Przemysław Kwiecień
Główny Ekonomista
X-Trade Brokers Dom Maklerski S.A.