Czy w kinach musimy płacić więcej niż Niemcy? Jest odpowiedź ministra kultury

W kinach sieciowych w Polsce jest drożej niż w Berlinie. Przy zakupie popcornu i coli takie wyjście w niektórych polskich miastach może kosztować ponad 50 zł. Dlaczego kina są takie drogie i w dodatku nie pozwalają przynosić własnego jedzenia? O interwencję ministra kultury poprosił poseł Nowoczesnej. Odpowiedź mogła go rozczarować.

Czy w kinach musimy płacić więcej niż Niemcy? Jest odpowiedź ministra kultury
Źródło zdjęć: © 123RF.COM
Izabela Walaszek

03.09.2017 | aktual.: 03.09.2017 13:47

Pamiętacie "koszyk kinowy WP"? Miesiąc temu przeprowadziliśmy analizę, ile polską rodzinę może kosztować wyjście do kina. Okazało się, że koszt koszyka (bilet, średni popcorn i średnia cola) to w kinach sieciowych ok. 55 zł. Dla jednej osoby.

Nie każdy jednak w kinie musi coś jeść. Za sam bilet i tak trzeba zapłacić ok. 30 zł. To więcej niż w berlińskim Cinemaxx. Nie trzeba chyba dodawać, że różnica w średnich zarobkach w Polsce i Niemczech wypada zdecydowanie na naszą niekorzyść.

Gliński: "To nie jest mój obowiązek"

Sytuacja w polskich kinach zaniepokoiła Pawła Kobylińskiego, posła Nowoczesnej. Jak podaje next.gazeta.pl, w interpelacji poselskiej Kobyliński zapytał ministra kultury Piotra Glińskiego, czy ministerstwo razem z Urzędem Ochrony Konkurencji i Konsumentów zbadają, czy między kinami nie doszło do zmowy cenowej.

Poseł chciał się również dowiedzieć, czy wewnętrzne regulaminy kin, które zabraniają przynoszenia swojego popcornu i coli, nie łamią polskiego prawa. Zapytał też, czy ministerstwo planuje coś zrobić w celu obniżenia cen biletów do kin.

Jednak zdaniem ministra kultury monitorowanie cen biletów w kinach nie jest jego obowiązkiem. Gliński stwierdził też, że czasy, gdy ministerstwo mogło bezpośrednio ingerować w działalność kin, skończyły się w 1989 r. Minister podkreślił, że zwyczajnie nie może ustalać cen biletów kinom, ani zmieniać ich regulaminów wewnętrznych.

Dużo reklam, drogo, ale i tak chodzimy coraz chętniej

To nie pierwsze zapytanie do ministra w sprawie kin, ani nie pierwsza taka jego odpowiedź. W zeszłym roku poseł Kukiz'15 pytał o możliwą interwencję w celu skrócenia bloków reklamowych emitowanych w kinach. Poseł proponował też, ewentualne "ustanowienie obowiązku informacyjnego o realnej godzinie emisji filmu".

Gliński zasłonił się wtedy swobodą działalności gospodarczej. Pisał też, że ograniczenie reklam mogłoby spowodować wzrost cen biletów do kin. Pytanie tylko, czy mechanizm działa w drugą stronę: czy wydłużanie bloków reklamowych powoduje spadek cen biletów?

Ceny w kinach sieciowych są wysokie, ale popyt na kino wcale w Polsce nie spada. Nie ma więc racjonalnego powodu, dla którego sieci kinowe miałyby zrewidować swoją politykę. Warto wspomnieć, że w 2016 r. w Polsce sprzedano aż 52 mln biletów, co było absolutnym rekordem. Rok wcześniej było to o 7 mln biletów mniej.

Pamiętajmy też, że kina oferują liczne promocje, o czym szczegółowo można przeczytać w innym naszym materiale. A chcąc na wyjściu do kina zaoszczędzić jeszcze bardziej, zawsze można odwiedzić mniejsze studyjne kino.

Źródło artykułu:WP Finanse
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (240)