Desperacja na zmywaku

Nauczyciele, ekonomiści, sportowcy… w Wielkiej Brytanii na zmywaku wciąż zarabia wielu Polaków

Desperacja na zmywaku
Źródło zdjęć: © Thinkstock

07.10.2013 | aktual.: 04.11.2013 13:13

*Nauczyciele, ekonomiści, sportowcy… w Wielkiej Brytanii na zmywaku wciąż zarabia wielu Polaków. Pracują poniżej kwalifikacji, licząc na lepsze jutro. Czy wszystkim udaje się znaleźć lepszą pracę? *

Wciąż wielu, szczególnie młodych, Polaków wyjeżdża w poszukiwaniu lepszego jutra na Wyspy, głównie do Londynu. Czasami nazywa się ich "pokoleniem skazanych na zmywak”. To dlatego, że często zaczynają w magazynach na budowach, czasem jako kelnerzy, kelnerki, jako sprzątacze i sprzątaczki lub myjąc naczynia w restauracjach. Powodów, dla których decydują się na takie zajęcia jest kilka. Dla wielu to prosta, nawet nieco odmóżdżająca robota, która jednak pozwala przetrwać trudne początki i poszukać ambitniejszej pracy. Bywa, że naszym rodakom brakuje odpowiedniego wykształcenia lub szkoleń. Zdarza się też, że nie znają języka, a to już skutecznie uniemożliwia im zdobycie lepszej pracy. A tą najprostszą zdobyć można w miarę szybko. Ostatnio, poprzez specjalne ogłoszenie, kogoś do zmywania naczyń szukała nawet Elżbieta II. W styczniu królowa oferowała takiej osobie (na początek) 14 200 funtów rocznie (czyli 72 tys. zł). Miesięcznie daje to 1180 funtów, czyli 6 tys. zł przed opodatkowaniem.

Królewski pracownik na zmywaku to nie żaden pomywacz tylko General Catering Assistent. W normalnych restauracjach na tego typu tytuły nie ma co liczyć.

- Polacy z Wielkiej Brytanii niechętnie utożsamiają się z najniżej wykwalifikowanymi pracownikami na Wyspach. Praca na zmywaku kojarzy się z zajęciem dla kogoś, kto stawia pierwsze kroki w nowym kraju, a przy tym nie zna języka i nie ma żadnych kwalifikacji, nawet z kraju. Jest to także najmniej opłacana praca, za najniższą krajową. W sumie nie wiadomo, czy takie zajęcie wykonuje teraz więcej naszych rodaków, czy mniej, niż jeszcze kilka lat temu. Polak – hydraulik to stereotyp utrwalany przez brytyjskie brukowce, choć sami Polacy często są dowodem na to, że na Wyspach może powodzić się doskonale. Dlatego najchętniej chcieliby obalić ciążący na nich mit. Rzeczywistość nie zawsze jest jednak różowa - opowiada Anna Rączkowska, korespondentka Radia Zet, od dziesięciu lat mieszkająca w Londynie.

Wielu naszym rodakom, którym los spłatał figla i stracili pracę, dużo by dało, aby zdobyć nawet tą najprostszą pracę. Marcin Krawczyk* (44 lata z Piotrkowa Trybunalskiego) mieszka w Londynie już od trzynastu lat. Był dziennikarzem w prasie polonijnej. Był, bo kondycja mediów w Londynie nie jest dobra. Już od ośmiu miesięcy szuka jakiekolwiek zajęcia.

– Chciałem nawet zmywak, ale tam mnie nie chcą. Mam za dobre CV, boją się, że ucieknę jak tylko znajdę coś lepszego – opowiada Marcin. – Mam doświadczenie w gastronomii, pierwsze lata w Londynie spędziłem w cypryjskiej restauracji, awansowałem nawet na drugiego kucharza. Teraz nie mogę znaleźć pracy nawet jako pomywacz. Jest ciężko, mam syna, żona jest nauczycielką najniższego stopnia. To stąd ta desperacja, aby znaleźć cokolwiek.

W podobnej sytuacji znalazła się Jolanta Śliwa. Była menadżerką sklepu w sieci, która zbankrutowała. Z dnia na dzień straciła pracę. Jest po 40-tce. Nikt nie chce zatrudnić jej w restauracji ani kawiarni, bo jest za stara.

- W Londynie aż roi się od młodych, uroczych studentek. Nikt nie chciał mnie też na zmywak - mówi.

- Tę pracę wcale nie jest tak łatwo znaleźć – żali się pani Jola, mgr ekonomii z Radomia. – Byłam w jednej z knajpek w centrum, ale nie wytrzymałam tempa. Podziękowano mi, bo byłam za wolna. To naprawdę bardzo ciężka fizyczna praca. Szukam nadal pracy w sprzedaży, ale rachunki trzeba płacić, dlatego sprzątam w hinduskiej agencji. Jeżdżę z koleżanką samochodem i we dwie sprzątamy domy krezusów.

- Po dekadzie od wejścia do Unii Europejskiej imigranci z Polski w większości radzą sobie doskonale. Z badań brytyjskiego urzędu statystycznego przeprowadzonego dwa lata temu wynikało, że ponad jedna trzecia imigrantów z Europy środkowo-wschodniej to specjaliści z dyplomem wyższej uczelni. My Polacy mamy swoich przedstawicieli na najbardziej prestiżowych stanowiskach. Jednak zdarza się, że z powodu kryzysu i utraty pracy chwytamy się czegokolwiek, aby tylko przetrwać i znaleźć kolejne zatrudnienie - podsumowuje Anna Rączkowska.

Okazuje się więc, że Wielka Brytania nie jest rajem, w którym pracę otrzymuje każdy kto tylko zdecyduje się pojechać na Wyspy. Jednak pamiętajmy też, że czasy, kiedy Polakom nie wolno było pracować legalnie w Anglii i dlatego jedyną możliwą pracą był zmywak (bo na zapleczu kuchni nie widać, że pracuje nielegalnie obcokrajowiec), minęły bezpowrotnie. Coraz więcej wykształconych Polaków pracuje na najlepiej opłacanych stanowiskach w londyńskim City, jednym z największych centrów finansowych świata. Często zakładają własne firmy i nie boją się podejmowania nowych wyzwań.

ml,MA,WP.PL

  • prosił o zmianę nazwiska
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (7)