Detektyw bez licencji już nie zarobi
Krzysztof Rutkowski nie jest jedynym detektywem w Polsce, który prowadzi działalność mimo odebrania wcześniej licencji. Posłowie chcą jak najszybciej wypełnić luki w przepisach, które zezwalają na takie praktyki.
01.03.2012 | aktual.: 01.03.2012 13:47
*Krzysztof Rutkowski nie jest jedynym detektywem w Polsce, który prowadzi działalność mimo odebranej licencji. Posłowie chcą jak najszybciej wypełnić luki w przepisach, które zezwalają na takie praktyki - informuje "Dziennik Gazeta Prawna". *
Ograł system
Rutkowski swoją licencję stracił 3 lata temu. Jak to możliwe, że bez najmniejszych trudności wykonuje pracę detektywa? „Sam publicznie wyznał, w jaki sposób ‘ograł system’ – czytamy w 'Dzienniku Gazecie Prawnej'. – Mam udziały w agencji detektywistycznej i jednocześnie w drugiej firmie świadczącej usługi doradcze. Agencja podpisała umowę z doradcą Rutkowskim” – wyznał Krzysztof Rutkowski podczas jednego z wielu wystąpień, przy okazji prowadzenia śledztwa w związku ze śmiercią Magdy z Sosnowca.
Jak podaje dziennik, podobny manewr stosuje założyciel i właściciel dużej agencji ochrony z Warszawy, który również stracił swoją licencję. Jego agencja zasłynęła m.in. ochranianiem stadionu Legii i udziałem w eksmisji kupców z hal KDT (Kupieckie Domy Towarowe).
Wadliwy jest system
Na fakt błędu popełnionego w wydawaniu licencji przez resort spraw wewnętrznych zwróciła uwagę NIK. Jej kontrolerzy odkryli, że wobec zawieszenia licencji, na wniosek przedsiębiorcy, MSWiA dokonało zmiany wydanej koncesji przez wpisanie pełnomocnika przedsiębiorcy jako osoby dysponującej wymaganą licencją. Zdaniem ekspertów NIK było to działanie sprzeczne z prawem, gdyż działalność w tym zakresie może prowadzić wyłącznie przedsiębiorca mający wymaganą koncesję.
Już na czwartkowym posiedzeniu sejmowej komisji spraw wewnętrznych i administracji posłowie dokonają krytycznego przeglądu stosownych ustaw, aby jak najszybciej naprawić ewentualne luki i zapobiec takim praktykom.
Jak pisze DGP najpoważniejsza z luk dotyczy braku obowiązku przekazywania informacji z policji i służb specjalnych do departamentu koncesji w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych. W skutek czego firmy i ich właściciele nie tracą licencji, mimo, że prowadzone jest przeciwko nim postępowanie.
A po co to komu
Problem jest poważny. Funkcjonariusze policji podkreślają, że samozwańczy śledczy nie mają prawa nazywać siebie detektywami ani prowadzić poszukiwań czy przesłuchań. Nielicencjonowani detektywi nauczyli się jednak skutecznie obchodzić prawo. Sam Rutkowski twierdzi, że przemawiają za nim szybkość i sprawność działania. 90 proc. prowadzonych spraw rozwiązuje. Wyprzedza w tym policję o kilka długości.
Działa szybciej od niej, bo nie krępują go żadne przepisy, wskazują komentatorzy. Policja musi postępować zgodnie z regułami. Jeśli je przekroczy, media użyją tego faktu przeciwko niej. Rutkowski sam ustanawia prawa, zgodnie z którymi postępuje. Potrafi umiejętnie sprzedać je mediom – dlatego wygrywa.
(JK)