Dlaczego niektórzy nie lubią warszawiaków?
Warszawa przyciąga młodych ludzi, którzy w swojej rodzinnej miejscowości nie mają szans na pracę, rozwój, przyzwoite zarobki.
„Nie trzeba być dobrze wykształconym, nie trzeba być zbyt inteligentnym, żeby znaleźć dobrą pracę w stolicy. To jest niesprawiedliwe, bo osoby dużo zdolniejsze w innych miejscach zarabiają dużo mniej” – pisze Ingrid na jednym z forów poświęconych Warszawie.
„Warszawa to miejsce dla młodych wilczków, cwaniaczków, którzy uwielbiają brać udział w wyścigu szczurów. W stolicy nie da się żyć. W stolicy można tylko się ścigać. Do Warszawy przyjeżdża się nie z miłości do tego miasta, tylko po to by osiągnąć sukces” – napisała na tym samym forum Karmen.
„Coraz trudniej znaleźć w stolicy rodowitego warszawiaka. Za to przybywa różnej maści doradców, agentów, speców od PR, którzy poprzyjeżdżali ze wsi i małych miasteczek. A następnie przefarbowali się na warszawiaków. Zrobili sobie kolorowy fryz, poszli na solarium, nauczyli się korporacyjnej nowomody” – tak to widzi Yaroo.
Czy Warszawa to tylko plastikowy świat agencji reklamowych, modnych dziennikarzy, awanturniczych polityków i bogatych, zagranicznych inwestorów? Świat, w którym nikt nie pracuje mniej niż 10 godzin na dobę. A życia rodzinnego właściwie nie ma?
Małgosia pracuje w agencji reklamowej, jest graficzką. Urodziła się w Elblągu, studia ukończyła w Gdańsku. Ma 33 lata. Jak mówi, gdy szukała pracy, szalało bezrobocie. Większość jej znajomych wyemigrowało. Ona po długich poszukiwaniach znalazła pracę w stolicy. Pracuje w tej samej firmie od 6 lat. Wynajmowała pokój, dopiero rok temu wzięła kredyt mieszkaniowy. Wcześniej nie było jej na to stać. A i teraz nie jest lekko.
- Na przeżycie miesięcznie pozostaje mi około 1,5 tys. zł. Tyle mam na jedzenie, bilety, opłaty. Ostatniego dnia miesiąca mam pusty portfel. Ale nie narzekam. Musiałam tu przyjechać, bo innej pracy nie było. Nie chodzę do modnych klubów, bo nie mam na to pieniędzy. Nie jestem trendy, a moim celem nie jest wygryzanie innych i awansowanie za wszelką cenę. Tak myślą ci, którzy naoglądali się filmów o korporacjach. Nie uważam się za nieudacznika, mam pracę, którą lubię. Mam normalnych, skromnych znajomych - mówi Małgorzata Tajner.
Podobnie twierdzi Igor, który w ubiegłym roku przyjechał do Warszawy z Suwałk.
- To chyba normalne, że do stolicy przyjeżdżają ludzie za pracą. W stolicach jest najwięcej firm. Tak jest w Polsce, Czechach, Wielkiej Brytanii. Oczywiście w Warszawie są modne firmy, w których pracownicy się lansują. Jednak gdy pracujesz źle, to nawet modne ciuchy ci nie pomogą – opowiada Igor Sulik.
Skąd się więc biorą negatywne opinie? Dlaczego wiele osób nie lubi warszawiaków? Polacy z innych regionów zazdroszczą im zarobków? Pracownicy zatrudnieni w Warszawie mogą liczyć na zarobki w wysokości 5 tys. zł (mediana, czyli wartość środkowa oznaczająca, że połowa badanych zarabia poniżej, a połowa powyżej tej kwoty) - wynika z najnowszego raportu firmy Sedlak&Sedlak. W całej Polsce mediana wynagrodzeń całkowitych przekraczała w ubiegłym roku 3,5 tys. zł. Płace w Warszawie są o co najmniej tysiąc złotych wyższe niż w pozostałych miastach Polski.
Dla przykładu, mediana płac w Trójmieście i Wrocławiu sięga 4 tys. zł., w Poznaniu 3,9 tys., a Katowicach 3,75 tys. zł. Najmniej zarabiają pracownicy w Łodzi i Rzeszowie, tam mediana sięga tylko 3,3 tys. zł. W warszawskim sektorze prywatnym płace są o 37,5 proc. wyższe od płac w sferze budżetowej. Budżetówka zarabia 4 tys. zł, zaś w sektorze prywatnym zatrudnieni mogą liczyć na 5,5 tys. zł. Wiadomo jednak, że wraz ze wzrostem płac, wzrastają koszty życia w stolicy. Po ich odjęciu wynagrodzenia nie są już tak imponujące.
- Oczywiście kierujemy się stereotypami. Zazdrościmy zarobków, rzekomej łatwości z jaką mieszkańcy stolicy awansują. Mnie to nie dziwi, bo tak samo powie mieszkaniec Szkocji o Londynie, czy mieszkaniec francuskiej prowincji o Paryżu. Jednak przybywa entuzjastów – ludzi, którzy wychwalają zalety tego miasta. Nie chcieliby mieszkać w innym mieście. Wybrali Warszawę nie dlatego, że musieli, ale że chcieli – mówi Andrzej Potocki, psycholog społeczny, socjolog, autor bloga dla miłośników Warszawy.
Badanie z cyklu "Polski pomiar postaw i wartości" zostało przeprowadzone przez Instytut Socjologii UKSW. Naukowcy przepytali ponad tysiąc warszawiaków. Sondaż podzielono na kilka części: m.in. kultura indywidualizmu i konsumpcji czy kultura polityczna i obywatelska.
Pytano m.in. o pozytywne aspekty życia w Warszawie. Ponad dwie trzecie respondentów (68 proc.) twierdzi, że największym plusem są możliwości zawodowe, ponad 61 proc. - że edukacyjne, 30 proc. - że duża liczba ośrodków kultury, a niespełna 10 proc. - że urok miasta. Z kolei jeśli chodzi o trudności, to połowa mieszkańców wymieniła tempo życia, korki i hałas.
Najbardziej interesujące były odpowiedzi na pytanie o cechy pasujące do warszawiaka. Ponad 70 proc. badanych wskazało na towarzyskość, pewność siebie, kreatywność i ... cwaniactwo.
Krzysztof Winnicki/ ak