"Dlaczego Poczta Polska straszy pracowników?" pyta Adrian Zandberg. I zwraca uwagę na niecodzienny apel Poczty

Dlaczego Poczta Polska straszny pracowników? - pyta w mediach społecznościowych Adrian Zandberg z Razem. I wyciąga komunikat Poczty, która przypomina, że w sieci nie ma anonimowości. Przypomina, że za wpisy na temat pracodawcy i miejsca pracy można stracić pracę. Do tego Poczta prosi, by nie "hejtować". Zdaniem Zandberga to ostrzeżenie przed zbliżającym się strajkiem listonoszy. Przedstawiciel partii Razem nazywa Pocztę "Januszami biznesu". Poczta przekonuje, że to normalne działania edukacyjne.

"Dlaczego Poczta Polska straszy pracowników?" pyta Adrian Zandberg. I zwraca uwagę na niecodzienny apel Poczty
Źródło zdjęć: © WP.PL
Mateusz Ratajczak

02.12.2017 | aktual.: 02.12.2017 15:27

- Straszenie pracowników zwolnieniami za to, że publikują w internecie informacje o warunkach pracy. Twierdzenie, że "każdy wpis, który godzi w pracodawcę... jest z natury naruszeniem warunków umowy o pracę". Niedwuznaczna groźba, że firma będzie pozywać pracowników o odszkodowania. Kto się tak zachowuje? Wielka, państwowa firma, która powinna świecić przykładem, a zachowuje się jak ostatni Janusz biznesu - napisał w mediach społecznościowych Adrian Zandberg.

Przedstawiciel partii Razem zwrócił uwagę na niecodzienny wpis na stronach internetowych Poczty Polskiej. W aktualnościach pojawiła się wiadomość pod tytułem "Internet nie daje anonimowości".

„Ze względu na wzmożoną aktywność niektórych środowisk antypocztowych w internecie, przypominamy o tym, że każda z naszych internetowych aktywności jest monitorowana. Internet nie jest przestrzenią, w której możemy czuć się bezkarni i chować za maską anonimowego użytkownika” - pisze Poczta Polska.

"Osoby, które ujawniają na portalach informacje o swojej działalności zawodowej lub stosunkach panujących w pracy, jak również opisują projekty, w których biorą udział lub okraszają komentarzami decyzje przełożonych, rzadko kiedy mają świadomość swojej skrajnie szkodliwej działalności. Każdy wpis, który godzi w pracodawcę i jego dobre imię jest z natury naruszeniem warunków umowy o pracę" - ostrzega Poczta.

Poczta podpiera się przy tym wyrokami Sądu Najwyższego, który potwierdzał - utrata zaufania do pracowania jest usprawiedliwiona przyczyna wypowiedzenia. Jednocześnie poczta zastrzega, że każdy pracodawca może walczyć o odszkodowanie, jeżeli komentarze pracownika spowodowały utratę kontraktu.

"Zwróćmy uwagę na to, żeby nasza internetowa działalność była pozbawiona negatywnych emocji" - kończą wpis przedstawiciele Poczty. W tekście ostrzegają przed hejtem i uważają takie zachowania za niedozwolone. Wpis pochodzi z wewnętrznych stron Poczty Polskiej, nie można go odnaleźć na ogólnodostępnym portalu dla klientów.

Poczta dba o język pracowników? Inaczej widzi to Zandberg.

- Poczta Polska próbuje zniechęcić listonoszy do zaplanowanego na 6-7 grudnia protestu. Robi to przy pomocy języka, którego nie powstydziliby się propagandziści z PRL. Pracownicy, którzy upominają się o godne warunki zatrudnienia, to... "środowiska antypocztowe" - komentuje.

- Kierownictwo Poczty najwyraźniej nie radzi sobie z sytuacją, w której do ciężkiej pracy za 2150 brutto nie ustawiają się kolejki. Pracowników brakuje, więc poczta powiększa im rejony. Listonosze twierdzą, że tak dużych obszarów nie da się obsłużyć. Mają dosyć złej organizacji pracy, przez którą spada jakość usług. Domagają się zwiększenia zatrudnienia. I podwyżek, bo bez nich nikt nie wypełni wakatów - komentuje.

- Czy tak ma wyglądać stosunek do pracowników PAŃSTWOWYCH FIRM pod waszymi rządami, Prawo i Sprawiedliwość? - pyta na koniec wpisu. Jednocześnie w komentarzach pod postem podkreśla, że za zwracanie uwagi na złe warunki pracy nie można ot tak zwalniać pracowników. Zdaniem przedstawiciela partii Razem nie ma to pokrycia w żadnych przepisach.

Poprosiliśmy Pocztę Polską o komentarz do słów Zandberga. Jednocześnie wysłaliśmy kilka pytań. Przede wszystkim chcemy wiedzieć, po co taki wpis w ogóle powstał. Do tego prosimy Pocztę, by wskazała "środowiska antypocztowe", które działają przeciwko niej w sieci. Zapytaliśmy też, kto jest autorem materiału.

Po kilku godzinach Poczta odpisała. - W intranecie pocztowym umieszczamy nie tylko informacje dotyczące aktualnych wydarzeń w firmie, usług, wyników sprzedażowych, mamy także cykle artykułów edukacyjnych z dziedziny profilaktyki prozdrowotnej, ekonomicznej oraz innych istotnych tematów społecznych, w tym korzystania z social mediów i internetu - zaznacza Justyna Siwek, rzecznik Poczty.

- Tekst, który ukazał się 1 grudnia jest kolejnym z cyklu publikacji edukacyjnych dotyczących szeroko rozumianego bezpieczeństwa w sieci. Kwestie ochrony danych, przekazywania informacji osobistych ale też zachowania tajemnicy przedsiębiorstwa, były poruszane w poprzednich artykułach. Obecnie skoncentrowaliśmy się na temacie hejtingu i stalkingu, w związku z obraźliwymi wypowiedziami, które pojawiły się w sieci, napisanymi przez naszych pracowników lub osoby pod nie się podszywające. Wolność wypowiedzi nie zwalnia przecież z odpowiedzialności za słowa, szczególnie jeśli używa się słów uważanych powszechnie za wulgarne - tłumaczy.

Zandberg w rozmowie z Wirtualną Polską podkreśla, że zachowania Poczty Polskiej już nie raz były kuriozalne. - Nagłaśniamy tę sprawę, bo takie straszenie, na dodatek w państwowej firmie, to naprawdę skandal - mówi. Opowiada też, że listonosze od dawna są zniesmaczeni działaniem zarządu. - Po poprzedniej fali protestów, organizatora po prostu wyrzucono z pracy. Teraz walczy w sądzie - opowiada.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (407)