Dlaczego ubrania i buty ostatnio podrożały?

Koszty produkcji ubrań maleją, a mimo to ceny gotowych produktów rosną. Co za tym stoi? Jednym z powodów są nadchodzące zimowe wyprzedaże. Jak podaje "Dziennik Gazeta Prawna", zanim sklepy obniżą ceny, to... muszą je podnieść.

Dlaczego ubrania i buty ostatnio podrożały?
Źródło zdjęć: © AFP | Paul J. Richards

13.10.2013 | aktual.: 13.10.2013 09:06

Jeszcze wiosną analitycy przewidywali spadek cen odzieży i obuwia. Miało być to efektem spowolnienia gospodarczego, z którym wiąże się spadek popytu na towary niebędące artykułami pierwszej potrzeby. Jednak okazało się, że te przewidywania były błędne.

Jak powiedział dla "DGP" Marek Szostak, dyrektor ds. rozwoju marketingu i rozwoju w Wójcik Fashion Group, odzież wierzchnia na jesień i zimę kosztuje o 5 proc. więcej niż w ubiegłym roku. Nie ma też szans na naprawdę konkurencyjne ceny w marketach, które jeszcze do niedawna słynęły z taniej odzieży. Pod tym względem bliżej im do sieciówek niż do bazarów.

Jak mówi Dariusz Pachla, wiceprezes zarządu LPP, które jest właścicielem takich marek jak Reserved, House czy Cropp, zarówno w sklepach należących do jego spółki, jak i u ich największego konkurenta - H&M - ceny podstawowych produktów są na stałym poziomie. Jednak wiele firm zdecydowało się na podwyżki i nie wynika to z cen podstawowego surowca. - W tym roku ceny bawełny miały gwałtowne wyskoki. Jednak równie szybko spadały. Surowiec ten jest wyraźnie tańszy niż w pierwszej połowie 2011 r. - powiedziała dla "DGP" Dorota Sierakowska, analityk BOŚ Banku.

Jednocześnie bawełna jest jedynym surowcem wykorzystywanym w produkcji odzieży, którym regularnie się handluje, dlatego łatwo ocenić jego wpływ na zmianę cen. Skoro więc bawełna jest tańsza, to czemu ubrania są droższe?

Częściowo to efekt polityki producentów i handlowców. Sprzedaż detaliczna rośnie, a klientów zachęcają promocje. Sklepy zatem najpierw podnoszą ceny, by potem mogły je obniżyć w ramach promocji do takiego poziomu, który pozwoli na utrzymanie wysokiej marży. Robiąc to, starają się nakłonić klienta, aby kupił więcej, niż zamierzał. "DGP" podaje przykład promocji w CCC gdzie klient dostanie zniżkę w wysokości 25 proc. przy zakupie drugiej pary butów. To po 12,5 proc. na parę - wciąż sporo, ale w okresie wyprzedaży sieć na "dzień dobry" oferuje 20 proc. rabatu, a ostatecznie schodzi nawet do 75 proc.

Istotnym elementem mającym wpływ na ceny produktów są dodatkowe koszty, jakie ponoszą sprzedawcy. Rosną chociażby ceny wynajmu powierzchni w centrach handlowych i to niemal corocznie, bo są powiązane z inflacją i zwyżkującym kursem euro. W ciągu pięciu lat czynsz za lokal może wzrosnąć nawet o 20-25 proc. Kursy walut powodują, że rosną nie tylko ceny najmu, ale również więcej kosztują materiały. Podrożały futra, ale także takie elementy jak wypełnienia do kurtek czy płaszczy.

Rosną też koszty produkcji za granicą, a głównie tam szyje się ubrania sprzedawane w polskich sklepach. Dziś szycie w Chinach nie jest o połowę tańsze, jak jeszcze było kilka lat temu, ale już tylko najwyżej 30 proc. Dochodzą jeszcze koszty transportu gotowych produktów, które ostatnio też rosną.

Nieco inaczej wygląda sytuacja w branży obuwniczej. Coraz więcej producentów wytwarza swoje towary albo wyłącznie w Polsce, albo zwiększa swoją krajową produkcję. Po pierwsze w ten sposób łatwiej szybko reagować na zmieniające się warunku pogodowe, a to one są głównym czynnikiem, który ma wpływ na zakup obuwia. Po drugie, jak zaznacza Piotr Nowjalis, wiceprezes CCC, Chińczycy nie potrafią robić wysokiej jakości skórzanych butów. A to na nie najbardziej rośnie popyt. Jeszcze cztery lata temu ich udział w sprzedaży wynosił 24 proc., dziś jest to aż 42 proc. Niestety jako że koszty produkcji w polskich zakładach rosną, to nie można spodziewać się niższych cen. Zwłaszcza, że drożeje także główny surowiec - skóra.

Marża ponad 50 proc.

Nawet gdyby produkcja była tańsza, to nie oznacza, że ceny byłyby niższe. Sieci poniosły istotne straty na początku tego roku - długa zima spowodowała, że wiosenne kolekcje nie cieszyły się dużą popularnością. Ubrania i buty były długo wyprzedawane, od czerwca do sierpnia, wraz z sezonowymi wyprzedażami letnich kolekcji.

Jak pisze "DGP", to, że straty były znaczące, potwierdzają wyniki giełdowych spółek. LPP w pierwszym kwartale tego roku zanotowało 14-proc. wzrost przychodów, do 750,8 mln zł, a zyski firmy spadły o 42 proc., do 19,6 mln zł. CCC w I kw. miało przychód o 13,8 proc. mniejszy niż przed rokiem i stratę w wysokości 39,6 mln zł. To m.in. dlatego firmy odzieżowe stawiają na wysokie marże, które mają zagwarantować odrobienie strat i zakończenie roku z zyskiem.

W przypadku LPP marża była najlepsza od czterech lat, od początku roku wyniosła ona 57 proc. Efekt? Spółka po sześciu miesiącach miała 1,741 mld zł przychodu - o 23 proc. więcej niż przed rokiem, a zysk netto wzrósł o 25 proc.

Sieci starają się, by klienci nie odnieśli wrażenia drożyzny, stąd zwiększają swój udział w akcjach rabatowych, które organizują popularne pisma o modzie. Np. w październiku zorganizowały je "In Style", "Grazia", "Twój Styl" i "Elle".

Eksperci spodziewają się jednak, że wysokie ceny powinny niedługo spaść. W październiku ceny bawełny maleją, a producenci chcąc przyciągnąć swoich klientów, będą musieli uczynić je atrakcyjniejszymi. Nie bez znaczenia jest także fakt, że rośnie konkurencja i pojawiają się w kraju nowe marki jak COS, Celio i Sinsay. Spółki przyznają także, że starają się obniżać koszty, negocjując ceny najmu.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (41)