"Do pralni i magla kobiety pilnie"

Pracodawcy zgodnie twierdzą: pracownicy nadużywają oskarżeń wobec przełożonych

"Do pralni i magla kobiety pilnie"
Źródło zdjęć: © Thinkstock

27.04.2012 | aktual.: 27.04.2012 15:51

Wielu pracodawców oburza się czytając o prawie antydyskryminacyjnym. Ich zdaniem dyskryminacja w pracy jest pojęciem modnym i nadużywanym. Mówią, że przepisy są sformułowane ogólnikowo. Właściwie każdy podwładny może czuć się dziś dyskryminowany.

„Pani Karolinko” to zbyt poufale?

- Oczywiście pracodawca, który rzeczywiście poniża pracownika powinien być ukarany. Ale nadużywanie pojęcia „dyskryminacja” jest dziś kolosalne. Sam nieraz się zastanawiałem, czy jak powiem „pani Karolinko” do nowej sekretarki, to czy ona doszuka się w tym nieprawidłowości. Albo czy inni pracownicy mogliby pomyśleć, że coś mnie z nią łączy. Dlatego boję się wszystkiego, co może świadczyć o zbytniej poufałości. Do sekretarki mówię bezosobowo – mówi Paweł Janos, menadżer w znanej firmie kosmetycznej.

Nie dziennikarz, tylko dziennikarka

Tomasz Kolonowski, który produkuje okna, denerwuje się, gdy kobiety zwracają mu uwagę i kierują oskarżenia pod jego adresem tylko dlatego, że nie używa nazw zawodów w odpowiedniej, żeńskiej formie. Irytuje go to, że ogłoszenia typu: "Do pralni i magla kobiety pilnie" lub "Ekspedientki zatrudnię, tylko kobiety do lat 40", są niezgodne z przepisami.

- To jest przesada! Na konferencji prasowej, podczas której prezentowałem nowy produkt naszej firmy, zwróciłem się do kobiety reprezentującej pismo branżowe używając słowa „dziennikarz”. Obruszyła się. Zwróciła mi uwagę, że należy używać rodzaju żeńskiego. Zapytała, czy wszystkie pracownice w firmie tak dyskryminuję. To tragiczne, że kobiety tak łatwo ferują wyroki. Martwi mnie to, że zgodnie z prawem, pracownik może do woli oskarżać szefa o dyskryminację lub molestowanie seksualne, a szef ma udowadniać, że było inaczej. A może to pracownicy dyskryminują szefów – zastanawia się Tomasz Kolonowski.

Połączone pokoje w hotelu? To molestowanie!

O ciekawym przykładzie nadużycia mówi menedżer, który wybrał się z asystentką w podróż służbową.

- Tak się złożyło, że wskutek jakiegoś błędu, nie dostaliśmy zarezerwowanych pokoi. Zaproponowano nam dwa oddzielne, połączone wspólną łazienką. Asystentka stwierdziła, że pewnie to zaaranżowałem. Krzyczała, że mogę sobie nabierać inne asystentki, ale ona nie da się dyskryminować. Zagroziła, że zgłosi to, gdzie trzeba. Poczułem się podle. Wrzuciła mnie do jednego worka z tymi wszystkimi kanaliami, które wykorzystują pracowników. Na nic się zdały moje tłumaczenia, że ona chyba nie rozumie, co to dyskryminacja – mówi Konrad Klamek, handluje między innymi oprogramowaniem komputerowym. To szefowie są obcesowi

- Szefowie nadużywają władzy. To jednak nie oznacza, że wszyscy szefowie w ten sposób postępują. Dlatego potrzebne są szczegółowe przepisy, by odpowiednio identyfikować przestępstwo. Nie uważam, że pracownicy nadużywają pojęcia "dyskryminacja" i że to oni wykorzystują szefów. Przełożony jest zawsze w lepszej sytuacji. Nie uważam też, że dyskryminacja to modne pojęcie w mediach. Jeszcze niedawno pracownicy bali się o pracę, musieli znosić upokorzenia, dziś po prostu zaczynają głośno mówić o nieprawidłowościach. Z pewnością żaden pracownik, który ma godne warunki pracy nie będzie oskarżał pracodawców. Być może to szefowie są zbyt obcesowi, nie zastanawiają się czy ich zachowanie nie urazi podwładnego, nie konsultują z nimi, nie pytają się ich o zdanie – wyjaśnia Jolanta Pezda, psycholog społeczny, specjalista w dziedzinie mobbingu.

To nie wymysł amerykańskich feministek

Psycholog społeczny Krystyna Kmiecik-Baran podkreśla, że molestowanie seksualne to nie wymysł amerykańskich feministek, które nawet w niewinnym żarcie widzą zamach na równość płci. U podstaw tego zjawiska – jak twierdzi – leży wykorzystywanie zawodowych zależności, pozycji i władzy. Specjalistka nie ma wątpliwości, że obecne spowolnienie gospodarcze i związane z nim redukcje zatrudnienia będą sprzyjać eskalacji tej patologii.

- W obliczu kryzysu napastnicy czują się bezkarni, a ofiary przemocy nabierają wody w usta – tłumaczy pani ekspert. – Ze strachu milczą również świadkowie bezwstydnych incydentów. Poszkodowana osoba pozostaje więc ze swoim problemem sama.

A kto najczęściej pozwala sobie na naruszenie czyjeś sfery intymnej i godności? Statystyki Biura Rzecznika Praw Obywatelskich pokazują, że zdarza się to głównie mężczyznom w wieku 34-45 lat, którzy zdobyli wykształcenie ścisłe lub techniczne i zajmują funkcje kierownicze średniego szczebla.

Polska daleko za Unią

Obecny stan prawny w Polsce nie jest w pełni zgodny z przepisami dyrektywy. Eksperci uważają, że "ustawodawstwo unijne - wbrew temu, co mówią niektórzy - nie reguluje kwestii dyskryminacji ze względu na orientację seksualną. Przepisy antydyskryminacyjne do polskiego prawa wprowadzić ma ustawa o wdrożeniu niektórych przepisów Unii Europejskiej w zakresie równego traktowania. Prace nad nią trwają od kilku lat.

Co może zrobić szef, który został oskarżony o dyskryminowanie w pracy? - Atuty są po stronie pracownika, bo to on jest w gorszej sytuacji w stosunku służbowym. Przełożony musi udowodnić przed sądem, że nie dyskryminował. Zaświadczyć to mogą świadkowie, sąd może też brać pod uwagę dowody zgromadzone przez pracodawcę jak np. dokumenty – wyjaśnia Anna Pawelec, prawniczka, specjalizuje się w prawie pracy, robi aplikację radcowską.

toy/MA

pracownicypracodawcydyskryminacja
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (31)