Dodatkowe koszty za sanatorium. NFZ może zażądać zwrotu pieniędzy
Pobyt w sanatorium to nie tylko okazja do odpoczynku i rehabilitacji, ale również pewne zobowiązania. Nawet w przypadku bezpłatnego pobytu finansowanego przez NFZ, w określonych sytuacjach mogą pojawić się dodatkowe koszty za niewykorzystany turnus.
W przypadku turnusów finansowanych przez Narodowy Fundusz Zdrowia, standardowy czas pobytu wynosi 21 dni i jest on bezpłatny. Istnieje jednak kluczowy warunek – leczenie musi zostać ukończone zgodnie z harmonogramem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
To straszy Polaków na zakupach. "Niech mi pan nawet nic nie mówi"
W tej sytuacji NFZ nie zapłaci za turnus
Jak podaje portalsamorzodowy.pl, kuracjusz, który przerwie leczenie w sanatorium, musi zapłacić dodatkowo za dni, w których go nie będzie. W zależności od ośrodka, takie opłaty mogą być wysokie. Przykładowo, w sanatorium Nida-Zdrój w Busku-Zdroju wynoszą aż 150 zł dziennie, co w skali tygodnia może przekroczyć 1000 zł.
NFZ przewiduje jednak sytuacje, w których kuracjusz nie musi płacić za skrócenie turnusu. Są to:
- poważna choroba uniemożliwiająca kontynuację leczenia,
- choroba lub śmierć bliskiego członka rodziny,
- problemy wynikające z winy sanatorium.
Jeśli lekarz uzna, że pacjent nie może kontynuować leczenia ze względów medycznych, kuracjusz nie ponosi kosztów wcześniejszego wyjazdu.
Ile czeka się na wyjazd do sanatorium?
Czas oczekiwania na wyjazd do sanatorium nie należy do najkrótszych. Jak pisaliśmy w WP Finanse, w styczniu 2024 r. Narodowy Fundusz Zdrowia podał dane dotyczące poszczególnych województw. Najdłużej na wyjazd do uzdrowiska przyjdzie czekać mieszkańcom Śląska, bo aż 12 miesięcy.
Nieco krócej, bo 11 miesięcy, poczekają kuracjusze z województwa lubuskiego, mazowieckiego i małopolskiego. W województwie opolskim na wizytę czeka się 10 miesięcy, w Wielkopolsce i województwie świętokrzyskim - 9 miesięcy.
Najszybciej do sanatorium dostaną się natomiast osoby mieszkające w województwie warmińsko-mazurskim (3 miesiące), lubelskim (4 miesiące) i na Podlasiu, gdzie czas oczekiwania wynosi pół roku.