Polacy mieli ruszyć szturmem do dyskontów, narobić zakupów, wypakować produkty i z pustymi opakowaniami udać się po zwrot pieniędzy do Lidla. W ten sposób korzystają ze źle skonstruowanego regulaminu promocji dyskontu. Ten zwraca pieniądze za produkty marek własnych, które mają nie spełniać norm klientów, nawet jeśli przyniesie się tylko opakowanie. Internet huczy więc od wyzwisk określających Polaków mianem "cebulaków", "badylarzy", "Romanów i Grażyn". Ja uważam, że należy się nam nagroda za inwencję, pomysłowość i spryt. A Lidlowi kara za głupio napisany regulamin, który umożliwia takie działanie - pisze Sebastian Ogórek.