Dominacja podaży?
Zdecydowanie pozytywna wymowa czwartkowej sesji w USA zapowiadała spore wzrosty na warszawskim parkiecie podczas ostatniego dnia handlu w ubiegłym tygodniu.
Zgodnie z oczekiwaniami kontrakty grudniowej serii rozpoczęły piątkową sesję od 3,1% wzrostu wartości (1 721 pkt). Okazało się jednak, że determinacja strony popytowej osłabła już po niespełna pół godziny handlu (dzienne maksimum 1 728 pkt). Wahania kursu FW20Z08 były spore, a kolejne lokalne szczyty plasowały się coraz niżej. Dzienne minimum ustanowione ok. odziny 14:30 wypadło na 1 667 pkt, czyli 2 pkt poniżej czwartkowego zamknięcia. Ostatnie dwie godziny sesji to jednak powrót kupujących, za których sprawą grudniowe kontrakty zakończyły tydzień 1,26% wzrostem (1 690 pkt). LOP na zamknięciu wyniosła nieco ponad 69 tys. sztuk. Bez wątpienia zarówno dzisiejsza sesja, jak i kolejne będą zdeterminowane przez zachowanie rynków rozwiniętych, a w szczególności parkietów w USA.
Notowania grudniowych kontraktów terminowych utrzymują się powyżej 61,8% (1 651 pkt) zniesienia fali wzrostowej zapoczątkowanej 27.10, co oznacza, że strona kupująca nadal sprawuje kontrolę w krótkim terminie. Jeśli natomiast spojrzymy na poczynania popytu, to układ ostatnich trzech świec nie dodaje optymizmu, gdyż długa strona rynku nie doprowadziła na piątkowej sesji do odbicia w rejon najbliższego oporu na 1 751 pkt (połowa czarnego korpusu z ub. środy). Słaba wymowa ostatniej sesji może sugerować, że podaż ponownie zaatakuje rejon 1 590 pkt. Przełamanie tego poziomu otworzy sprzedającym drogę do ponownego testowania dołka na 1 471 pkt. Gdyby jednak kupującym udało się pokonać opór 1 751 pkt, to sytuacja na rynku uległaby poprawie i dawałoby to szansę na skierowanie kursów na wyższe poziomy. Obecnie jednak trudno doszukać się przesłanek za takim scenariuszem. Oscylator stochastyczny osiągnął już rejon wyprzedaży, co powoli będzie stawało się argumentem popytu. Obecnie jednak jest jeszcze za wcześnie aby
doszukiwać się poprawy (w sensie powyższego wskaźnika). Można odnieść wrażenie, że czwartkowo-piątkowe manewry są jedynie próbą odreagowania silnych spadków z środy, co oznaczałoby kontynuowanie przeceny.
BPH