Dookoła sklepu, dalej od przedszkola
Taką metodę stosują właściciele sklepów, aby zdobyć koncesję
na sprzedaż alkoholu. Gdy w okolicy jest placówka edukacyjna, płotkami
wyznaczają dłuższą drogę. Urzędnicy widzą różnicę.
16.09.2010 | aktual.: 27.09.2010 12:16
"Przed Żabką na ul. Chlebowej [w Szczecinie] cały czas stał drewniany płotek. Na wprost wejścia do sklepu, umieszczono w nim furtkę, przez którą klienci mogli wchodzić. Zgodnie z [miejscowym] przepisem, nie można sprzedawać alkoholu o zawartości powyżej 4,5 procent (z wyjątkiem piwa) w odległości mniejszej niż sto metrów od przedszkoli, szkół, żłobków, placów zabaw. Wejście do Żabki znajdowało się o kilka metrów za blisko filii przedszkola nr 51, więc właściciel sklepu zamknął dotychczasowe wejście i utworzył nowe, oddalone od pierwotnego o potrzebne kilka metrów" - sytuację przedstawia "Głos Szczeciński".
Sklepikarze już kilkakrotnie, bezskutecznie starali się o koncesję. Dopiero nowatorskie podejście do wytyczenia drogi do sklepu przyniosło rozwiązanie. Komisja decyzyjna dała wiarę zapewnieniom właścicieli, że furtka dla klientów jest zamknięta. Drzwiczki uchylane są jedynie przed dostawcami.
Okoliczni mieszkańcy nie są specjalnie zadowoleni, że do sklepu trzeba dochodzić naokoło, doceniają jednak inicjatywę. Chcą, aby w okolicy można było kupić alkohol. A przepisy? Skoro okazały się absurdalne i nieżyciowe, nie zostaje nic innego, jak je obejść...
Jak twierdzi "GSz", inspiracją dla właściciela Żabki z ul. Chlebowej był pomysł Jana Skwierawskiego, który chcąc utrzymać koncesję na sprzedaż alkoholu, wybudował przed swoim sklepem przy rondzie Giedroycia w Szczecinie labirynt. W ten sposób wydłużył drogę od pobliskiego Orlika do swojego sklepu.
Autor: MJ