Drogo kupione grunty ciążą deweloperom

Choć popyt na mieszkania, biura i galerie handlowe się odbudowuje, problemem dla wielu firm z branży pozostają zapasy gruntów nabytych po przedkryzysowych cenach.

Drogo kupione grunty ciążą deweloperom
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

24.08.2010 | aktual.: 24.08.2010 12:58

Ceny ziemi w głównych miastach Polski sięgnęły szczytów absurdu jesienią 2006 r., gdy do ofensywy na szeroką skalę ruszyli inwestorzy zagraniczni, głównie z Hiszpanii i Irlandii. Absolutny rekord cenowy nad Wisłą ustanowiła wówczas irlandzka firma Redshank, kupując od Zachodniego NFI dwie działki przy ul. Hożej w Warszawie, o łącznej powierzchni blisko 1,9 tys. mkw. Giełdowa spółka skasowała za nie 58 mln zł, tj. 31 tys. zł za mkw.

Interes życia Zachodniego

Eryk Karski, ówczesny prezes Zachodniego NFI, nie ukrywał zadowolenia. – Nie jestem pewien, czy bylibyśmy w stanie zarobić tyle, co na sprzedaży ziemi, budując nawet najbardziej ekskluzywny apartamentowiec – mówił. Trudno mu się dziwić – koszt ziemi, w przeliczeniu na metr kwadratowy lokalu, wyniósłby bowiem niemal 10 tys. zł. Choć od zakupu minęły blisko cztery lata, nic nie wskazuje na to, by w najbliższym czasie na działce wybudowano planowany apartamentowiec.

Twardy orzech do zgryzienia mają też dwaj hiszpańscy deweloperzy: Lubasa i Sando, którzy w listopadzie 2006 r. zwyciężyli w morderczej rywalizacji o tereny stołecznych zajezdni autobusowych przy ulicach Inflanckiej i Chełmskiej. Pierwszy za 28,7 tys. mkw. zapłacił 390,6 mln zł, czyli 13,6 tys. zł za mkw., drugi za 5,1-hektarową działkę wyłożył 371,5 mln zł, tj. około 7,2 tys. zł za mkw.

Lubasa zdecydowała się zmierzyć z wyzwaniem, jakim jest wyjście na zero w projekcie, w którym koszt ziemi w metrze powierzchni budynku wynosi 5 tys. zł i przy Inflanckiej buduje biurowiec. Posesja przy Chełmskiej czeka na lepsze czasy lub bardziej zdeterminowany zarząd, który zdecyduje się odpisać w księgach część wartości działki i następnie ją zabudować.

Banki mają problem

Na rynku nie brakuje podobnych, choć pewnie mniej spektakularnych, wpadek. Wiele gruntów kupowanych na kredyt przeszło już we władanie banków. Te chętnie by się ich pozbyły, problemem jest jednak ich cena. – Na rynek trafiają dziesiątki ofert takich działek, często w bardzo atrakcyjnie położonych lokalizacjach. Co z tego, skoro wartość kredytu udzielonego pod zakup działki, nawet nie licząc odsetek, jest często dwukrotnie wyższa od obecnych cen – mówi członek zarządu jednego z giełdowych deweloperów.

W gronie ofiar zakupowego szaleństwa jest niewielu giełdowych deweloperów, choć i firmom z GPW zdarzały się nietrafione zakupy. Dotyczyło to głównie spółek, które w czasach hossy postawiły na szybki wzrost, finansowany m.in. z pieniędzy pozyskanych z emisji akcji.

Giełdowi deweloperzy też popełniają błędy

Drogich działek nie brakuje w portfelu LC Corp. Spółka za niecały hektar ziemi w Katowicach, przy al. Roździeńskiego, zapłaciła 80 mln zł, co daje 8 tys. zł za mkw. Na posesji miał stanąć 220-metrowy wieżowiec, jednak realizację inwestycji najpierw wstrzymywał Urząd Lotnictwa Cywilnego, a następnie kryzys. Deweloperzy z GPW niezbyt dobrze wspominają Łódź, której rynek nieruchomości nie może wydobyć się z zapaści. Niewypałem można nazwać kupno przez Polnord 1,9 hektara ziemi w tym mieście za 41,5 mln zł. Potknięcie zdarzyło się również liderowi rynku mieszkaniowego – Dom Development.

Kierowana przez Jarosława Szanajcę spółka w połowie 2008 r., tuż przed załamaniem rynku, kupiła kamienicę Raczyńskich przy ul. Mazowieckiej w Warszawie, płacąc 100 mln zł. Dom Development miał ją odrestaurować, a na działce obok kamienicy dobudować skrzydło o takich samych gabarytach, tworząc najbardziej luksusowy apartamentowiec w tej części Europy. Problemy administracyjne i kryzys postawiły realizację inwestycji pod znakiem zapytania. Giełdowa spółka już odpisała 10 proc. wartości inwestycji, szuka też chętnych do kupna nieruchomości.

80 mln zł - tyle za hektarową działkę w centrum Katowic zapłacił LC Corp. Miał wybudować wieżowiec, ale na przeszkodzie stanął kryzys

58 mln zł - tyle za 0,19 hektara gruntu w centrum Warszawy skasował w 2006 r. Zachodni NFI (przejęty w 2009 r. przez Progress NFI)

PARKIET
Błażej Dowgielski

mieszkaniabankrutdeweloper
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)