Duże zmiany w zwolnieniach lekarskich. Kto skorzysta, kto straci?
Już niebawem nie trzeba będzie zrywać się podczas choroby z domu, aby dostarczyć pracodawcy zwolnienie lekarskie. Zakład Ubezpieczeń Społecznych jest w trakcie tworzenia systemu do wystawiania elektronicznych L4.
08.07.2014 | aktual.: 08.07.2014 11:55
Już niebawem nie trzeba będzie zrywać się podczas choroby z domu, aby dostarczyć pracodawcy zwolnienie lekarskie. Zakład Ubezpieczeń Społecznych jest w trakcie tworzenia systemu do wystawiania elektronicznych L4. Podczas wizyty u lekarza, wystawi on chorobowe w formie elektronicznej i wyśle zarówno do firmy, w której jesteśmy zatrudnieni, jak i do ZUS-u.
Obecnie zwolnienie wypisywane jest przez lekarza ręcznie. Jedna kopia trafia do ZUS, a drugą otrzymuje pacjent, by w ciągu siedmiu dni dostarczyć ją do pracodawcy. Jeżeli chory pracuje w firmie zatrudniającej ponad 20 osób, za czas choroby płaci mu pracodawca. W przypadku mniejszych firm, przedsiębiorca musi udać się ze zwolnieniem do ZUS-u, który to wypłaca choremu pacjentowi pieniądze.
Korzyści dla dwóch stron
Nowelizacja ustawy, która ma wprowadzić obowiązek wystawiania elektronicznych zwolnień, ma wejść w życie w 2015 roku. Dzięki temu osoby, które nie przekażą druku potwierdzającego ich niezdolność do pracy w ciągu siedmiu dni – jak jest do tej pory - nie będą karane obniżeniem zasiłku chorobowego o 25 proc. Zmiana jest pozytywnie oceniana przez pracowników i ekspertów rynku pracy.
- Na pracownikach spoczywał do tej pory obowiązek dostarczenia dokumentu. Czasem – ze względów czysto obiektywnych, jak np. choroba czy nawet brak wiedzy na ten temat – nie byli oni w stanie tego wykonać. Teraz nie będą mieli takiego problemu. Jednak powinni skorzystać na tym także pracodawcy, którzy często tonęli w obowiązkach administracyjnych i mieli kłopot, aby nadążyć z wprowadzeniem wszystkich zwolnień i urlopów do systemu – wyjaśnia Dorota Wolicka, dyrektor biura interwencji i organizacji Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.
Pozytywnie jest też oceniana propozycja, aby małe firmy, zatrudniające kilka osób, nie musiały korzystać z elektronicznego systemu.
- Czasem nie są one nawet skomputeryzowane, więc w ich przypadku taki przymus mógłby się wiązać z większą liczbą kłopotów – podkreśla Dorota Wolicka. - Z drugiej strony, projekt nie odbiera im prawa do skorzystania z usług zwolnień elektronicznych.
Łatwiejsza kontrola
E-zwolnienia mają także służyć do tego, by łatwiej kontrolować pracowników, którzy korzystają z kilkudniowego chorobowego. ZUS nie jest w stanie skontrolować wszystkich osób, które idą na zwolnienie – nie tylko ze względu na ich dużą liczbę, ale także dlatego, że kopia zwolnienia, którą lekarz wysyła do ubezpieczalni może „iść” nawet kilka dni, czasem więc zanim tam trafi, pracownik może już wrócić do pracy. Kontrola mija się z celem. W przypadku e-zwolnień, proces ten ma być łatwiejszy, bowiem dokumenty powinny trafić do ZUS-u jeszcze tego samego dnia, w którym odbyła się wizyta lekarska.
Nowy system ograniczy pracę osób, które pracować nie powinny. Zdarza się bowiem, że mimo zwolnienia nadal chodzimy do pracy, a zaświadczenia nie dostarczamy pracodawcy. Teraz otrzyma on je bezpośrednio od lekarza.
Nie tak kolorowo
Pomysł jest dobry, ale pracodawcy martwią się o jego realizację. ZUS często borykał się z problemami technicznymi.
- Było już wiele ciekawych inicjatyw, ale większość nie doszła do skutku, właśnie ze względów typowo technicznych – przypomina Dorota Wolicka.
Problemem może być to, że system bazuje na elektronice. Każda awaria spowoduje poważne konsekwencje. Lekarz wypisujący elektroniczne zwolnienie będzie wysyłał je do ZUS, który z kolei przekieruje je do pracodawcy. Jeżeli dostarczy je z opóźnieniem, może to spowodować niejasności w firmie. W przypadku, gdy pracodawca nie dostanie zwolnienia w ciągu siedmiu dni, będzie mógł obniżyć zasiłek. Jeżeli jednak zwolnienie nie zostanie dostarczone z przyczyn niezależnych od pracownika, np. wskutek awarii komputera, pracownik będzie mógł domagać się nie tylko wyrównania zasiłku chorobowego, ale i odsetek za jego obniżenie. Pytanie, czy należne pracownikowi pieniądze będzie musiał wypłacić pracodawca? A może ZUS?
Propozycję najczęściej krytykują lekarze. Podkreślają oni, że przez e-zwolnienia będą mieli więcej pracy. Medyk wystawiający e-zwolnienie będzie musiał je potwierdzić, korzystając z tzw. kwalifikowanego certyfikatu, profilu ePUAP lub innych narzędzi umożliwiających jego identyfikację.
- Rząd, wprowadzając e-zwolnienia, zupełnie się nie liczy z lekarzami, ani z osobami chorymi. Celem takiego systemu ma być nadzorowanie, zawieszanie zwolnień i podważanie decyzji leczącego. System informatyczny ZUS nie zawsze działa w sposób prawidłowy. W efekcie może się okazać, że nie będzie możliwe wystawienie elektronicznego zwolnienia lekarskiego. Nowa forma ich przekazywania do ZUS za pośrednictwem internetu, oznacza nałożenie na lekarzy dodatkowych obowiązków – podkreślał Maciej Hamankiewicz, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej.
- Obawy są. Trudno przewidzieć, czy w praktyce pomysł zmian będzie tak dobry, jak w teorii – przyznaje Dorota Wolicka.
AB/AK/WP.PL