Dwa scenariusze dla Polski na najbliższe 25 lat

Szybkie pociągi, tysiące kilometrów autostrad, globalne firmy i poziom życia jak na Zachodzie - tak może wyglądać Polska za 25 lat. Ale jest też czarny scenariusz...

Dwa scenariusze dla Polski na najbliższe 25 lat
Źródło zdjęć: © Fotolia | elapolak70

27.06.2014 | aktual.: 30.06.2014 15:56

Ostatnie 25 lat było dla Polski wyjątkowo korzystne. Nasz kraj rozwijał się znacznie szybciej niż inne państwa w regionie. W 1990 r. PKB per capita w Polsce wynosił 1,7 tys. USD, a w 2012 już 12,7 tys. USD. W tym samym czasie na Węgrzech wskaźnik wzrósł odpowiednio z 3,2 tys. USD do 12,5 tys. USD a na Ukrainie z 1,6 tys. USD do 3,9 tys. USD. Z danych wynika więc, że Polska najlepiej wykorzystała ten czas, ale niekoniecznie musiało tak być.

"Ćwierć wieku temu , było bardzo trudno przewidzieć któremu państwu w Europie Środkowej pisany jest sukces, a któremu stagnacja i porażka" - pisze na łamach Poland Today Jan Cienski, korespondent Financial Timesa. Dziennikarz zwraca uwagę, że w dużo lepszej sytuacji od Polski wydawały się być choćby Węgry - z dużo wyższym PKB, mniej opresyjnym rządem i rozwiniętym sektorem prywatnym, a nawet Ukraina, która mogła pochwalić się dobrymi uczelniami, wykształconym społeczeństwem, rozwiniętym przemysłem ciężkim i kosmiczno-lotniczym oraz gigantycznym potencjałem rolnictwa. Na tym tle Polska - bankrut z przestarzałymi fabrykami, rozdrobnionym rolnictwem, buntowniczym społeczeństwem i niewielką liczbą surowców naturalnych - wypadała bardzo słabo.

- Wszyscy eksperci od spraw europejskich i sowieckich byli przekonani, że to Ukraina odniesie sukces, a Polskę czeka porażka - wspomina Andrzej Koźmiński, który na początku lat 90. XX w. był wykładowcą w Kalifornii.

Mimo wszystkich przeciwności ostatnie ćwierćwiecze Polska może uznać za sukces. Jan Cienski postawił zatem pytanie, jak może wyglądać nasz kraj za kolejne 25 lat – w 2039 roku. Rozważył dwa prawdopodobne scenariusze.

Scenariusz pozytywny

Zdaniem Cienskiego, jeśli wszystko pójdzie dobrze, w 2039 r. Polska po raz pierwszy w historii będzie tak bogata jak Europa Zachodnia. „Poza zmianą języka na znakach drogowych kierowcy przekraczający wschodnią granice Niemiec, mogą nie zauważyć, że wjechali do innego państwa” – pisz edziennikarz. W jego wizji po Polsce za 25 lat wzdłuż autostrad będą pędzić szybkie pociągi, w Warszawie powstaną dwie nowe linie metra, obwodnice i dziesiątki nowych wieżowców. Polskie firmy będą konkurować na światowych rynkach na równych warunkach z korporacjami z Chin, USA i Europy Zachodniej, a wokół największych miast powstaną zakłady przemysłowe dostarczające im zaawansowanych technologii.

Co trzeba zrobić, by ten piękny sen się ziścił? Zdaniem ekspertów, z którymi rozmawiał Cienski konieczne są drobne, ale istotne reformy w najważniejszych kwestiach. Trzeba m.in. poprawić jakość kształcenia na polskich uczelniach oraz zwiększyć poziom wydatków na badania i rozwój. Bardzo istotne będzie też rozwiązanie problemu malejącej liczby ludności. Ale, zdaniem Cieńskiego, gdy uda się osiągnąć PKB na poziomie 80 proc. unijnej średniej, Polska stanie się krajem atrakcyjnym dla imigrantów z Ukrainy, którzy nie będą już chcieli wyjeżdżać dalej na Zachód.

- Możemy osiągnąć średnią europejską do 2039 r. – ocenia Ryszard Petru, przewodniczący rady Towarzystwa Ekonomistów Polskich. – Nie będzie to wymagało tak dużych zmian i rewolucji, jak za czasów Balcerowicza. To nie jest kwestia spektakularnych osiągnięć, tylko wzrostu o 2-3 pkt. proc. szybszego od Niemiec w ciągu lat. Z biegiem czasu sprawi to ogromną różnicę - wyjaśnia.

Scenariusz negatywny

Pesymistyczna wizja przyszłości Polski wciąż oznacza wzrost gospodarczy, ale wolniejszy i tylko do poziomu ok. 70 proc. europejskiej średniej. Byłoby to powtórzenie scenariusza Portugali, która najpierw szybko nadrabiała dystans do najbogatszych państw, by później zatrzymać się w rozwoju.

Przy takim rozwoju wypadków, w biedniejszej Polsce, przedsiębiorcy w większości pozostaną podwykonawcami dla niemieckich firm, wydajność pracy będzie niższa niż na Zachodzie, podobnie jak wydatki na badania i rozwój. Państwowe przedsiębiorstwa nie zostaną sprywatyzowane, tylko będą dostarczać środków do budżetu oraz posad dla krewnych i znajomych królika. Ze względu na niskie pensje i obsadzenie najlepszych stanowisk przez ludzi z układu młodzi ludzie wciąż będą uciekać z Polski, a napływ imigrantów będzie niewielki.

Choć Polska w 2039 r. i tak będzie znacznie bogatsza niż obecnie, to „straci historyczną szansę na stanie się normalnym państwem Europy Zachodniej” - podsumowuje Cienski.

Opracowanie: Jan Bolanowski

polskapkbgospodarka
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1048)