Dzikie tłumy na otwarciu nowego Kauflandu. Nie spodziewałam się tego, co zobaczyłam
Myślicie, że tłumy na otwarciu marketów to już przeżytek? Albo ludzie szturmujący sklep po legendarne już karpie? Nie ma co ukrywać - Polacy kochają promocje i okazyjne zakupy, co pokazuje wielkie otwarcie nowego sklepu Kaufland w Warszawie przy ul. Stalowej.
13.02.2020 16:51
Właśnie otwarto nowy Kaufland w Warszawie, w miejscu dawnego Tesco. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że stolica nie jest kauflandowym miastem - sklepy tej sieci można policzyć na palcach. Stąd otwarcie z prawdziwą pompą - trzy dni atrakcji i promocji.
Po przybyciu na miejsce o godz. 10 rano (zapowiadana godzina otwarcia) zastaję już cały parking zastawiony samochodami. Lekki szok - przecież to normalny dzień roboczy. Widzę nawet dwa autokary. Czyżby jakaś wycieczka przyjechała?
Godzina otwarcia, parking cały zajęty.
Powyżej widać dwa autokary. W pobliżu nie ma nic innego poza sklepem, więc wygląda to na zorganizowany sklepowy najazd.
W środku dzikie tłumy, w większości starsi ludzie. Nie widzę zapowiadanych darmowych jabłek, ale za to jest poczęstunek kawą (do której jest kolejka) i wodzirej reklamujący bukiety kwiatów (w końcu zaraz Walentynki) oraz owoce.
Mimo to niektórzy są rozczarowani. - Nie ma połowy rzeczy, które miały być - słyszę od starszego pana stojącego obok sklepu z dywanami. Zastanawiam się co poza darmowymi jabłkami miało być, a nie ma. - A no widzi pan, tak to robią te promocje - pociesza go pracownica sklepu.
Wodzirej zachęcający do kupna kwiatów na walentynki.
To przy owocach jest największy ruch. Banany za 1,95 zł/kg, pomarańcze 2,22 zł/kg, cytryny w siatce po 0,5kg za 2,99 zł. Ludzie ładują owoce do wózków bez opamiętania. Trochę zastanawia mnie co zrobią z taką ilością cytrusów, ciężko je przerobić na przetwory w słoikach czy jakieś mrożonki.
Wózki całe wypakowane owocami nie były rzadkim widokiem.
Podobny tłum jest przy dziale mięsnym.
Przy artykułach gospodarczych i przemysłowych prawdziwy szał. Litrowe szklane karafki z korkiem po 5 zł, tyle samo słuchawki douszne. Po zmiotkach już ani śladu. Ludzi jak w okresie przedświątecznym. Tyle, że to połowa lutego.
Hostessy i hości co krok kuszą smakowitym poczęstunkiem - a to ciastka, a to soki, a to wędliny. Wszystko przypominało konsumpcyjny piknik rodzinny.
Ale ja też uległam atmosferze promocji i kupiłam parę rzeczy. Poza bananami np. brokuły po 2,99 zł/szt czy duży sos BBQ za 3 zł z groszami. Jednak coś jest w tych akcjach marketingowych, że w człowieku włącza się tzw. "Janusz promocji".
Czytaj też: Niskie osoby apelują, prezes InPostu odpowiada. Będzie można wybrać sobie dostawę do dolnych skrytek
Pozytywnym zaskoczeniem były kolejki - szły naprawdę sprawnie. Pierwszy raz w jakimkolwiek supermarkecie widziałam otwarte wszystkie kasy. W dodatku można kupić papierową (zamiast plastikowej) torbę na zakupy, a w dużych marketach to wciąż rzadkość.
Po dwóch godzinach od otwarcia tłum wcale się nie zmniejszał. Ludzi przychodziło coraz więcej, ale promocyjne banany i pomarańcze wciąż były dostarczane na bieżąco, sklep przygotował się na najazd. Można się spodziewać, że tak będzie przez cały okres (13-15 luty) imprezy otwarcia.
Czy w tym miejscu Kaufland przyjmie się lepiej niż Tesco? Czas pokaże, ale na pewno sieć zapewniła sobie ogromne zainteresowanie na starcie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl