E. Mączyńska: Politycy powinni wspierać rynek nieruchomości. Odpowiada on za 5 proc. PKB
Szybszy wzrost gospodarczy i więcej nowych miejsc pracy w różnych branżach - to wpływ rynku mieszkaniowego na gospodarkę. Dlatego jego rozwój powinien być wspierany przez państwo - uważa prof. Elżbieta Mączyńska, prezes Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego. Tym bardziej że efekty odczuje również krajowy budżet. Dzięki nowym miejscom pracy w sektorze budowlanym część środków wraca do państwowej kasy w postaci, np. składek na ubezpieczenia społeczne osób zatrudnionych lub podatków od firm oferujących np. wyposażenie domów.
31.12.2012 | aktual.: 31.12.2012 09:26
Rynek nieruchomości odpowiada za 5 proc. krajowego PKB. Jednak jego oddziaływanie na wzrost gospodarczy jest znacznie większe.
- Badania przeprowadzane w USA w 2006 r., czyli przed kryzysem, pokazały, że rynek nieruchomości ma ok. 60-procentowy udział w przyroście PKB w kraju. Czyli przykładowo, jeżeli ten przyrost by wynosił 10 proc., co jest prawie niemożliwe, ale czego wszyscy byśmy sobie życzyli, to 6 procent z tego przypadałoby na impulsy z rynku nieruchomości - wyjaśnia profesor Elżbieta Mączyńska.
Amerykańskie badania wskazały również, że dobrze funkcjonujący rynek nieruchomości generuje nawet 80 proc. przyrostu miejsc pracy w gospodarce.
- Natomiast, kiedy rynek nieruchomości się kurczy, to działa w odwrotną stronę, czyli ze zwielokrotnioną siłą przekształca się to we wpływ na dekoniunkturę - podkreśla ekonomistka.
Dlatego rozwój rynku mieszkaniowego leży w interesie gospodarki kraju, nawet jeśli wymagałoby to nakładów ze strony państwa. Tym bardziej że wsparcie dla tej branży może opłacalne również z punktu widzenia krajowego budżetu.
- Jeżeli państwo realizuje jakieś programy wspierania rozwoju budownictwa, to z tych programów wiele wraca do budżetu państwa pod warunkiem, że to jest mądrze pomyślane. Jeżeli buduje się dom, ludzie znajdują zatrudnienie. Potem pojawia się zapotrzebowanie na dywan, na kaloryfer, na lampę, czyli wielu producentów na tym korzysta, mają dzięki temu rynek zbytu i ludzie mają pracę - wyjaśnia prezes Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego. – Wielką sztuką jest nie dopuścić do dekoniunktury na rynku nieruchomości, bo to przekłada się na dekoniunkturę w całej gospodarce.
Jednak na polskim rynku taką tendencję obserwujemy od dłuższego czasu.
- Deweloperzy mają wiele niesprzedanych mieszkań. Mamy w statystykach mniej zgłoszeń, mniej wydanych pozwoleń na budowę, tzn. że liczba budów będzie malała. A to oznacza, że deweloperzy nie będą dużo budować, dopóki nie sprzedadzą swoich nadwyżek domów i mieszkań - uważa prof. Mączyńska.
Czyli liczba gotowych mieszkań na rynku będzie spadać. To może oznaczać, że - zgodnie z zasadą relacji popytu i podaży - ceny nieruchomości pójdą w górę. Zdaniem prezes Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego możemy za jakiś czas zobaczyć odwrócenie trwającej od kilku lat tendencji obniżania cen lokali. Trudno jednak powiedzieć kiedy.
- Nie zależy to tylko od sytuacji w Polsce, ale także od sytuacji w świecie. Na szczęście jest tak, że w USA już są symptomy zmiany na rynku nieruchomości. Nie wiadomo jeszcze, na ile one są trwałe, ale zwykle jest tak, że pozytywne sygnały z innych krajów przychodzą po pewnym czasie również do nas - podsumowuje prof. Elżbieta Mączyńska.