EBC chce więcej pieniędzy na ratowanie strefy euro

Unijny bank centralny sugeruje rządom, by rozważyły powiększenie funduszu przeznaczonego na wspieranie państw eurolandu zagrożonych bankructwem.

EBC chce więcej pieniędzy na ratowanie strefy euro
Źródło zdjęć: © AFP

15.12.2010 | aktual.: 15.12.2010 12:09

Jean-Claude Trichet, prezes Europejskiego Banku Centralnego, uważa, że unijne rządy powinny rozważyć powiększenie Europejskiego Funduszu Stabilności Finansowej (EFSF) oraz rozszerzenie jego mandatu. Fundusz ten ma powstrzymać rozprzestrzenianie się kryzysu zadłużeniowego w strefie euro. Wygospodarowano dla niego jak dotąd 750 mld euro. – Wzywamy do wypracowania maksymalnej elastyczności oraz maksymalnej mocy, zarówno pod względem ilościowym, jak i jakościowym – w ten sposób Trichet odpowiedział na pytanie, czy EFSF powinien uzyskać możliwość skupowania obligacji państw strefy euro.

Niepokój o dług

Unijny bank centralny prowadzi jak dotąd własny program wykupu tych papierów. Od maja zainwestował w ten sposób już 72 mld euro. Instytucja ta wolałaby jednak, by część ciężaru związanego ze stabilizowaniem rynku długu wzięły na siebie rządy. – EBC nie ma chęci, by zwiększyć program wykupu obligacji, wzywa więc rządy, by podjęły działania prowadzące do uspokojenia sytuacji na rynku długu – wskazuje Julian Callow, główny europejski ekonomista w Barclays Capital.

Według nieoficjalnych informacji EBC może poprosić swoich członków (banki centralne 16 krajów strefy euro) o to, by podwyższyły jego kapitał. Ewald Nowotny, członek Rady Zarządzającej EBC, wskazuje, że jego instytucja wzięła na siebie przez ostatni rok więcej ryzyka, więc przydałoby się jej więcej pieniędzy. Władze EBC rzekomo obawiają się, że mogą ponieść duże straty na obligacjach krajów eurolandu.

– Potencjalne podwyższenie kapitału EBC jest związane z sytuacją na rynkach. Europejski Bank Centralny kupuje przecież obligacje, które nie mają najwyższego ratingu AAA i są uznawane za bardziej ryzykowne od niemieckich – wskazuje Marco Valli, główny ekonomista ds. strefy euro w banku UniCredit.

Sugestie EBC są ważną wskazówką dla przywódców unijnych rządów, którzy zbierają się dzisiaj w Brukseli na szczycie Rady Europejskiej. Będą oni debatować m.in. nad kształtem stałego Europejskiego Mechanizmu Stabilności Finansowej, mającego w 2013 r. zastąpić obecny, tymczasowy mechanizm (którego częścią jest EFSF). Trudno im będzie wypracować kompromis. Niemcy i Francja silnie sprzeciwiają się jakiemukolwiek powiększaniu EFSF. Odrzucają też, zgłoszony przez ministrów finansów Włoch, Belgii i Luksemburga, pomysł stworzenia wspólnych obligacji dla wszystkich państw strefy euro. Nie popiera go również EBC.

Kryzys się rozszerza

Tymczasem niepokój o kondycje strefy euro znowu powraca na rynki. Wczorajsza aukcja hiszpańskiego długu okazała się rozczarowująca. Sprzedano na niej bony skarbowe warte 2,5 mld euro, choć rząd spodziewał się, że sprzeda papiery nawet za 3 mld euro. Różnica w rentownościach między hiszpańskimi a niemieckimi obligacjami dziesięcioletnimi wzrosła wczoraj po południu o 9 pb., do 256,2 pb. 30 listopada sięgnęła ona rekordowego poziomu 298 pb. Przez pierwsze dziesięć lat funkcjonowania strefy euro wynosiła ona średnio jedynie 15 pb.

Kryzys rozszerza się też na inne kraje. Agencja Standard & Poor’s obniżyła perspektywę ratingu Belgii ze „stabilnej” do „negatywnej” i ostrzegła, że belgijski rating AA+ może zostać w ciągu pół roku obniżony o jeden stopień, jeśli szybko nie powstanie w Brukseli stabilny rząd. Belgia nie ma rządu od wyborów z czerwca 2010 r. i nie zanosi się, by to się szybko zmieniło.

PARKIET
Hubert Kozieł

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)