Egipt/"Marsze gniewu", zamieszki, doniesienia o ofiarach (synteza)

16.08. Kair (PAP) - Bractwo Muzułmańskie wezwało zwolenników obalonego prezydenta Egiptu Mohammeda Mursiego do "marszów gniewu" po piątkowych modłach. Z różnych regionów kraju...

16.08.2013 | aktual.: 16.08.2013 18:23

16.08. Kair (PAP) - Bractwo Muzułmańskie wezwało zwolenników obalonego prezydenta Egiptu Mohammeda Mursiego do "marszów gniewu" po piątkowych modłach. Z różnych regionów kraju docierają informacje o zamieszkach. Są ofiary śmiertelne po stronie demonstrantów i sił bezpieczeństwa.

Polskie MSZ odradza wyjazdy do Egiptu. Niemiecki resort spraw zagranicznych ostrzeżenie przed wyjazdami do tego kraju rozszerzył o kurorty nad Morzem Czerwonym. MSZ Wielkiej Brytanii poleciło brytyjskim turystom w Hurghadzie nad Morzem Czerwonym, by nie opuszczali hoteli. Kanclerz Niemiec Angela Merkel i prezydent Francji Francois Hollande wezwali strony konfliktu w Egipcie do zaprzestania przemocy.

Kilkadziesiąt tysięcy zwolenników Mursiego wyruszyło w piątek z północno-wschodniej części Kairu do centrum miasta, domagając się "końca rządów armii". Armia zablokowała w stolicy Egiptu główne place i arterie prowadzące do centrum. Lokalne stacje telewizyjne informują, że siły bezpieczeństwa mają na tych obszarach prawo strzelać do agresywnych demonstrantów.

Najnowszy bilans piątkowych zamieszek i starć w Kairze to co najmniej 50 zabitych. Informację tę przekazali naoczni świadkowie i przedstawiciele służb bezpieczeństwa. Doniesienia o ofiarach śmiertelnych napływają też z Delty Nilu, z Fajum na południe od Kairu, z Ismailii nad Kanałem Sueskim i z Damietty na północnym wschodzie kraju.

W środę egipskie siły bezpieczeństwa zlikwidowały na polecenie rządu dwa obozowiska stronników Mursiego w Kairze. Podczas zamieszek wywołanych interwencją wojska i policji zginęło według źródeł oficjalnych 638 osób, a ok. 4 tys. zostało rannych. W kraju wprowadzono stan wyjątkowy, w niektórych regionach godzinę policyjną.

Nie ma sygnałów, by w kurortach nad Morzem Czerwonym było niebezpiecznie, natomiast odradzamy wyjazdy do Egiptu - poinformował dyrektor biura rzecznika prasowego MSZ Michał Safianik. MSZ zwiększył stopień zagrożenia dla podróżnych na trzeci, w czterostopniowej skali.

"W wyniku konsultacji i mając na uwadze to, że naszym celem jest przede wszystkim zapewnienie bezpieczeństwa polskim obywatelom za granicą, podjęliśmy decyzję o zwiększeniu stopnia zagrożenia na +nie podróżuj+" - powiedział Safianik podczas piątkowego briefingu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych.

Dodał, że służby konsularne w Egipcie nie mają jakichkolwiek sygnałów, by w kurortach nad Morzem Czerwonym odbywały się zagrażające bezpieczeństwu polskich obywateli zamieszki. W egipskich kurortach przebywa kilka tysięcy polskich turystów.

Niemieckie MSZ odradziło w piątek obywatelom RFN podróże do Egiptu, w tym do kurortów turystycznych nad Morzem Czerwonym, które dotychczas uważano za względnie bezpieczne. Sztab kryzysowy MSZ podjął decyzję o poszerzeniu zasięgu terytorialnego alertu na podstawie "obecnej sytuacji i niemożności przewidzenia dalszych wydarzeń" w Egipcie - poinformował w Berlinie rzecznik ministerstwa Andreas Peschke.

Szef niemieckiej dyplomacji Guido Westerwelle apeluje do obywateli, by "potraktowali tę radę bardzo poważnie" - dodał Peschke. Według danych niemieckiego MSZ w Egipcie przebywa obecnie kilkadziesiąt tysięcy obywateli RFN.

MSZ Wielkiej Brytanii poleciło brytyjskim turystom, którzy przebywają w egipskim kurorcie turystycznym Hurghada nad Morzem Czerwonym, by nie opuszczali hoteli. W środę na przedmieściach tego miasta doszło do gwałtownych starć. Brytyjskie władze odradzają podróżowanie do Egiptu, o ile nie jest to konieczne.

MSZ nie ma danych dotyczących liczby Brytyjczyków przebywających w Egipcie. W czwartek dziennik "Guardian" pisał, powołując się na Brytyjskie Stowarzyszenie Biur Podróży (ABTA), że w Egipcie wypoczywa ok. 20 tys. Brytyjczyków, z których 90 proc. na wakacje udało się do kurortów nad Morzem Czerwonym.

Kanclerz Niemiec Angela Merkel i prezydent Francji Francois Hollande omawiali w piątek podczas rozmowy telefonicznej rozwój wypadków w Egipcie; wezwali wszystkie strony konfliktu do zaprzestania stosowania przemocy - podało biuro prasowe rządu w Berlinie.

Merkel i Hollande zgodzili się, że rozwiązanie kryzysu w Egipcie możliwe jest tylko podczas dialogu obejmującego wszystkie siły polityczne. "To zakłada poszanowanie praw człowieka i obywatela wszystkich Egipcjan" - podkreślono w komunikacie.

"Panuje zgodność co do tego, że Unia Europejska i jej kraje członkowskie powinny możliwie szybko podjąć rozmowy o sytuacji w Egipcie i wypracować wspólne stanowisko" - podano po rozmowie Merkel i Hollande'a. Kanclerz i prezydent powitali z zadowoleniem inicjatywę szefowej unijnej dyplomacji Catherine Ashton, by niezwłocznie zwołać w Brukseli spotkanie ambasadorów. Oboje popierają też spotkanie ministrów spraw zagranicznych krajów UE w przyszłym tygodniu w Brukseli.

Merkel zaznaczyła, że rząd niemiecki wobec najnowszych wydarzeń w Egipcie podda analizie swoje stosunki z tym krajem. Uczestnicy rozmowy byli zgodni, że UE też powinna dokonać takiej analizy kontaktów z Kairem. Merkel i Hollande ustalili, że będą konsultować się w sprawach dotyczących Egiptu. (PAP)

az/ mc/ ana/

Źródło artykułu:PAP
powtórzeniewydarzeniasynteza
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)