Eksperci: bariery w przepływie kapitału hamulcem wzrostu UE

Hamulcem wzrostu w Unii Europejskiej są bariery w przepływie kapitału, ale ciężko będzie stworzyć projekt unii rynków kapitałowych bez pogłębienia integracji politycznej wspólnoty - ocenili uczestnicy poniedziałkowej debaty w Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych.

13.04.2015 15:35

Kluczowym zagrożeniem wynikającym z projektu może być ich zdaniem koncentracja kapitału w państwach bardziej rozwiniętych pod względem rynków finansowych, co stwarza ryzyko ograniczenia polskiego rynku kapitałowego, w tym giełdy. "Nie bez przyczyny propozycja (powołania unii rynków kapitałowych) wyszła od lorda Hilla" z Wielkiej Brytanii - zwrócił uwagę główny ekonomista BIZ Banku, Ignacy Morawski.

Na unii rynków kapitałowych według KE najbardziej mają skorzystać małe i średnie przedsiębiorstwa. Jak wskazał Morawski, w UE ich sektor jest o wiele bardziej zależny od kredytów bankowych i nie korzysta z rozwiązań kapitałowych w takim stopniu, jak firmy w USA. Ekonomista uznał więc, że projekt należy promować.

Jednocześnie zwrócił uwagę, że sektor MŚP jest obarczony dużym ryzykiem, gdyż nie ma systemu informacji o przedsiębiorstwach, na wzór agencji ratingowych dla wielkich firm. Dlatego też nie ma pewności, czy unia rynków kapitałowych pozwoli im przyciągnąć nowych inwestorów.

Zdaniem profesora Macieja Krzaka z akademii im. L. Koźminskiego problemem Europy w przypadku unii rynków kapitałowych jest jej różnorodność. Nie mamy jednego języka i przepisów, do tego dochodzi kadencyjność polityki - zauważył. Zastanawiało go także, czy unia rynków kapitałowych będzie mogła być pełna dla wszystkich członków UE, czy też obejmować tylko strefę euro.

Już wcześniej zwracano uwagę, że zyski dla przedsiębiorstw spoza strefy euro mogą być mniejsze niż dla tych ze strefy. Inwestorzy z tych drugich nie będą bowiem narażeni na ryzyko kursowe, co może ich odwodzić od kierowania środków do państw nie będących w unii monetarnej.

Krzak uznał jednak, że unia rynków kapitałowych to element "wstrzymanej przez kryzys" globalizacji, która - pomimo kosztów - w jego ocenie niesie więcej korzyści.

Analityk Komisji Europejskiej Piotr Plizga wskazał natomiast, że UE już ma w dużej mierze ujednolicone przepisy, a projekt unii rynków kapitałowych ma właśnie pomóc wypracować wspólne rozwiązanie. Kwestia języka nie jest trudnością; już dziś w sferze finansów używa się głównie języka angielskiego - przypomniał. "Nie zgadzam się też z tezą, że mamy różne przepisy - ważną rolę w UE odgrywają nadzory, które zajmują się interpretacją prawa" - powiedział.

Dla Plizgi problem stanowi skala i określenie tego, co należy definiować, jako małe lub średnie przedsiębiorstwo. Wskazał, że to, co jest małą firmą w Niemczech, w Polsce może być już średnią, albo nawet dużą.

Przypomniał, że celem powołania unii rynków kapitałowych jest eliminacja barier dla inwestycji zewnętrznych i transgranicznych oraz lepszy dostęp do informacji nt. możliwości inwestowania i ryzyk dla MŚP. "Małe i średnie przedsiębiorstwa to koło zamachowe europejskiej gospodarki, dlatego w pierwszej kolejności należy zaspokajać ich potrzeby" - podkreślił.

Unia rynków kapitałowych, do której utworzenia przymierza się Komisja Europejska ma być odpowiedzią na niewystarczające finansowanie przedsiębiorstw przez banki. Nad jej utworzeniem pracuje brytyjski konserwatysta, komisarz UE ds. stabilności finansowej Jonathan Hill.

Według szacunków KE obecnie unijne firmy 75 proc. swego finansowania czerpią z banków, a tylko 25 proc. z rynków. Ten drugi sposób, który przewiduje np. emisję papierów wartościowych, czy wejście na giełdę, ma być sposobem na łatwiejsze i tańsze finansowanie dla przedsiębiorstw. Unia rynków kapitałowych ma też pomóc inwestorom w lokowaniu kapitału w wybrane przez nich projekty.

Od lutego tzw. zielona księga opisująca założenia unii jest na etapie konsultacji społecznych. Na początku czerwca KE przedstawi podsumowanie projektu.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)