Eksperci o COP21: mamy do czynienia z przełomem w polityce klimatycznej
W umowie klimatycznej z Paryża mamy do czynienia z przełomem w światowej polityce ws. klimatu, a kierunek, który wyznacza, stanowi sygnał m.in. dla rządów i inwestorów, jaki obrać model rozwoju gospodarki - twierdzą eksperci, dyskutujący o postanowieniach paryskiego porozumienia.
14.12.2015 16:55
Postanowienia same w sobie nie są wystarczające, by chronić klimat - temperatury w świecie i tak wzrosną - zgodzili się. Ale przyjęte przez strony zobowiązania pokazują, czego już dziś można dokonać, aby je spowolnić - podkreślili.
Zauważyli, że świat już dziś dysponuje technologiami, które pozwalają rozwijać gospodarkę bez podnoszenia emisji gazów cieplarnianych. Wskazali też, że nastąpiło masowe odejście od paliw kopalnych, a punkt przełomu został już przekroczony.
Debatę ekspercką zorganizowała w poniedziałek w Warszawie Koalicja Klimatyczna.
W sobotę w stolicy Francji blisko 200 krajów konwencji klimatycznej ONZ przyjęło porozumienie, które ma zatrzymać globalne ocieplenie na poziomie "znacznie poniżej 2 stopni Celsjusza". To pierwsza w historii umowa klimatyczna o takim zasięgu.
Celem umowy jest utrzymanie wzrostu globalnych średnich temperatur na poziomie znacznie mniejszym niż o 2 stopnie Celsjusza w stosunku do epoki przedindustrialnej i kontynuowanie wysiłków na rzecz ograniczenia wzrostu temperatur o 1,5 stopnia. Aby osiągnąć ten długoterminowy cel, strony będą dążyć do szczytu emisji gazów cieplarnianych "tak szybko, jak to możliwe", uznając, że zabierze to więcej czasu krajom rozwijającym się. Potem, w drugiej połowie wieku, kraje mają dążyć do zrównoważenia emisji gazów cieplarnianych z ich pochłanianiem.
"Mamy do czynienia z przełomem w międzynarodowej polityce klimatycznej - mówiła Urszula Stefanowicz z Polskiego Klubu Ekologicznego. "Po raz pierwszy widać, że cały świat jest gotowy do podjęcia wspólnego wysiłku na rzecz ograniczania naszego negatywnego wpływu na klimat. Istotne jest też, że ten wysiłek będzie obejmował zwiększanie odporności naszych gospodarek na zachodzące już zmiany. Tak więc można uznać, że nie mamy już wyboru, nie możemy udawać, że nie ma problemu, musimy zacząć działać" - dodała.
Jak wyjaśniła, nowa umowa zakłada określoną ścieżkę rozwoju, jest nastawiona na długoterminowe działania, nie ma również określonego terminu zamknięcia.
"Ten kierunek, który wyznacza umowa, się nie zmieni. To jest wyraźny sygnał nie tylko dla państw, ale także dla instytucji finansowych, inwestorów, wielkich korporacji, żeby inaczej planowały swoje długoterminowe strategie rozwoju, swoje inwestycje. Światowe trendy już zostały trwale skorygowane w stronę rozwoju gospodarki niskoemisyjnej" - podkreśliła Stefanowicz.
Prof. SGGW Zbigniew Karaczun zauważył, że w Paryżu świat podjął decyzję o zmianie modelu gospodarczego. Zaznaczył też, że już dziś dostępne są technologie, pozwalające na rozwój gospodarki bez wzrostu emisji gazów cieplarnianych.
"Musimy popatrzeć na to, co się dzieje w skali globalnej. Możemy zostać z naszymi technologiami węglowymi, z naszym węglem, ale musimy mieć świadomość, że tych technologii nikomu nie sprzedamy, bo to są technologie schyłkowe" - powiedział.
Zdaniem dra Andrzeja Kassenberga - prezesa Instytutu na rzecz Ekorozwoju, Paryż pokazał, że nie ma innej drogi, niż gospodarka niskoemisyjna. "Jeżeli utrzymamy węglową strukturę naszej energetyki, to w sytuacji liberalizacji, która będzie dokonywać się na rynku ogólnoeuropejskim, szacuje się, że w roku 2050 trzeba będzie importować 46 mln ton węgla. Naszego węgla kamiennego starczy na 17 lat" - podkreślił.
Wskazał przy tym, że są w Polsce większe zasoby węgla, ale żaden poważny bank nie będzie poważnie zastanawiał się, czy inwestować w paliwa kopalne.