Eksperci o konfiskacie rozszerzonej: silne narzędzie do walki z przestępcami, ale ma braki

Propozycje zmian w Kodeksie karnym, dot. m.in. konfiskaty rozszerzonej, dadzą bardzo silne narzędzie do walki z przestępcami, ale zawierają liczne braki i niejasności, przez co mogą stanowić także duże zagrożenie dla uczciwych firm - mówią PAP eksperci.

13.07.2016 06:35

Chodzi o projekt zmian w kk autorstwa Ministerstwa Sprawiedliwości przedstawiony 23 maja tego roku, który ma stanowić implementację unijnej dyrektywy dotyczącej zabezpieczenia i konfiskaty narzędzi służących do popełnienia przestępstwa i korzyści pochodzących z przestępstwa w UE.

Jak wskazują adwokat Tomasz Wójt i Maciej Pilarek z kancelarii Sadkowski i Wspólnicy, projekt ten zakłada, że w razie skazania za przestępstwo, z którego popełnienia sprawca osiągnął, nawet pośrednio, korzyść majątkową znacznej wartości (powyżej 200 000 zł) oraz w wypadkach wskazanych w ustawie (także poza Kodeksem karnym, np. w ustawie - Prawo bankowe) sąd może orzec przepadek składników i praw majątkowych przedsiębiorstwa, które mogło służyć lub być przeznaczone do popełnienia tego przestępstwa. Ma do tego prawo nawet, jeśli nie stanowiło ono własności sprawcy.

Dojdzie do tego, jeśli właściciel firmy lub inna osoba uprawniona "na skutek niezachowania ostrożności wymaganej w danych okolicznościach przewidywała albo mogła przewidzieć, że może ona służyć lub być przeznaczona do popełnienia przestępstwa". W projekcie zawarto również zmiany dotyczące zabezpieczenia majątkowego poprzez ustanowienie przymusowego zarządu. Przymusowy zarząd ma stanowić zabezpieczenie grożącego przepadkiem składników i praw majątkowych przedsiębiorstwa. Zarządcę przymusowego wyznacza organ wydający postanowienie o zabezpieczeniu, czyli w postępowaniu przygotowawczym - prokurator, a w postępowaniu sądowym - sąd, a celem zarządu przymusowego jest również zatrzymanie rzeczy i dokumentów mogących stanowić dowód w sprawie oraz ustalenie składników mienia, które mogą podlegać przepadkowi.

Według zapowiedzi premier Beaty Szydło i ministra sprawiedliwości nowe przepisy mają służyć przede wszystkim walce z wyłudzeniami podatku VAT.

Jednak zdaniem adwokata Tomasza Wójta i Macieja Pilarka choć cel wprowadzenia przepisów jest szlachetny - chodzi o przeciwdziałanie praktyce pozornego wyzbywania się owoców przestępstwa i usprawnienie egzekucji orzeczonego przepadku korzyści majątkowej osiągniętej z przestępstwa - to mogą one również stanowić zagrożenie dla przedsiębiorstw nieświadomie biorących udział w procederze uznanym przez organy ścigania za przestępczy. Eksperci wskazują, że choć o projekcie mówi się w kontekście walki z tzw. karuzelami VAT-owskimi, to w przypadku innych niż przepadek przedsiębiorstwa - projektowanych regulacji, w tym m.in. tzw. rozszerzony przepadek na mienie, które sprawca objął we władanie lub do którego uzyskał jakikolwiek tytuł w ciągu 5 lat przed popełnieniem przestępstwa lub po jego popełnieniu, do chwili wydania chociażby nieprawomocnego wyroku, będzie on dotyczyć wszystkich m.in. przestępstw zagrożonych karą pozbawienia wolności, której górna granica jest nie niższa niż 5 lat (jeśli chodzi o przestępstwa
powszechne, a wyższa niż 3 lata - jeśli chodzi o przestępstwa skarbowe z kks).

"Największe wątpliwości wzbudza zabezpieczenie majątkowe poprzez wprowadzenie zarządcy przymusowego. Wprawdzie warunkiem powyższego jest jedynie przedstawienie sprawcy zarzutów w fazie postępowania przygotowawczego, ale w polskich realiach potrafi ono trwać kilka lat, a przepis jest bardzo niedookreślony" - zwrócił uwagę adwokat Tomasz Wójt.

"Proponowana w obecnym kształcie treść przepisów nie daje też odpowiedzi m.in. na pytania, jak powinna odbywać się reprezentacja i prowadzenie spraw spółek, w których powołano zarządcę przymusowego, a w których funkcjonują przecież organy takie jak zarząd, rada nadzorcza czy zgromadzenie wspólników lub walne zgromadzenie" - dodał Maciej Pilarek. Jego zdaniem bez odpowiedzi pozostają również pytania o status członków zarządu w związku z powołaniem zarządcy przymusowego, ich prawa, obowiązki i odpowiedzialność płynącą z faktu powołania do zarządu.

Jak zauważają eksperci, poważne wątpliwości dotyczą także kwestii związania lub braku związania zarządcy uchwałami podejmowanymi przez radę nadzorczą lub zgromadzenie spółki. Nie wiadomo również, jak rozumieć cel spółki w trakcie funkcjonowania zarządcy, który zgodnie z zamysłem ma przecież zabezpieczać mienie podlegające przepadkowi.

"W chwili obecnej, po analizie ministerialnego projektu nie jesteśmy w stanie odpowiedzieć na pytania, czy zarządca będzie uprawniony i zobowiązany do prowadzenia działalności operacyjnej? Czy będzie rozliczany z jakości swojej pracy, a jeśli tak to w jaki sposób i przez kogo? Co z interesem spółki oraz interesem akcjonariuszy, w szczególności akcjonariuszy mniejszościowych lub akcjonariuszy spółek giełdowych? To tylko nieliczne z wątpliwości, jakie powstają w związku z lukami w proponowanej regulacji" - powiedział Maciej Pilarek.

Zdaniem ekspertów bardzo nieprecyzyjny jest także proponowany wymóg "zachowania ostrożności wymaganej w danych okolicznościach".

"W projekcie przesłanka została określona bardzo konkretnie, co nie znaczy precyzyjnie: w razie skazania sprawcy może dojść do przepadku przedsiębiorstwa, jeśli właściciel lub inna osoba uprawniona na skutek niezachowania ostrożności wymaganej w danych okolicznościach przewidywała albo mogła przewidzieć, że może ono służyć lub być przeznaczone do popełnienia przestępstwa. Te przesłanki są bardzo pojemne. Pytanie, gdzie jest granica m.in. spotkań, kontaktów i rozmów, po przekroczeniu której właściciel może przewidywać, że przedsiębiorstwo może służyć lub być przeznaczone do popełnienia przestępstwa? To kwestia bardzo ocenna" - wytykał Tomasz Wójt. Ponadto przepadek przedsiębiorstwa to rodzaj odpowiedzialności także za zawinione działania osób trzecich, tj. innych niż właściciel bądź inna osoba uprawniona.

Zastrzeżenia ekspertów wzbudza także propozycja z projektu, by zabezpieczenie na majątku sprawcy "nie upadało w przypadku umorzenia postępowania z powodu niewykrycia sprawcy, jego śmierci lub niepoczytalności w chwili czynu albo przedawnienia karalności, a także w przypadku zawieszenia postępowania w sprawie, w której nie można ująć oskarżonego, albo nie może on brać udziału w postępowaniu z powodu choroby psychicznej lub innej ciężkiej choroby, chyba że osoba zainteresowana wykaże legalność pochodzenia mienia i środków służących do jego nabycia". Pierwsza - ich zdaniem - niekonsekwencja projektu to taka, że warunkiem każdego zabezpieczenia majątkowego, także projektowanego grożącego przepadku przedsiębiorstwa, jest przedstawienie zarzutu sprawcy. Jak zatem pogodzić to z przesłanką niewykrycia sprawcy?

"Ponadto pytanie, co znaczy +wykazać legalność pochodzenia mienia+. Czy wyjaśnienia oskarżonego bądź zeznania świadka - osoby trzeciej w postępowaniu karnym są dowodem? Czy jeśli powie on, skąd wziął pieniądze to wystarczy, czy może jednak wymagane będzie przedstawienie dokumentów? A wskazanie, że zarobił 100 tys. zł, bo wystawił tyle faktur sprzedażowych? Pamiętajmy, że mówimy tu o majątku, który jest zgromadzony 5 lat przed popełnieniem przestępstwa, a termin przedawnienia karalności przestępstw z Kodeksu karnego jest znacznie dłuższy niż okres, w trakcie którego dana osoba ma przechowywać dokumenty: faktury, etc." - przypomniał adwokat Tomasz Wójt.

Jak podkreślił, jeżeli przepisy nakładają na osobę trzecią obowiązek wykazania legalności, to powinny również dać narzędzia i dokładnie sprecyzować ramy, w jakich może on tego dokonać.

Jak dodał Tomasz Wójt, dyrektywa unijna, na którą powołują się twórcy projektu, mówi wprost, iż w żadnym wypadku nie mogą być naruszone prawa osób trzecich działających w dobrej wierze, a takiej przesłanki nie wprowadzono do projektowanych przepisów o przepadku mienia.

"Gdy np. w firmie jest 10 wspólników, w tym 9 uczciwych, a jeden przestępca, to nie można zabrać majątku wszystkim. W projekcie jest jedynie furtka, która stanowi, że przepadku przedsiębiorstwa nie orzeka się, jeżeli byłoby to niewspółmierne do wagi popełnionego przestępstwa lub stopnia zawinienia oskarżonego" - uzupełnił Tomasz Wójt.

Jak wskazywali eksperci, w projekcie występuje wiele innych luk i niedookreśleń, np. brak w nim definicji przedsiębiorstwa.

"To jest bardzo potężne narzędzie, na pewno nie możemy bazować na przekonaniu, że będzie ono wykorzystywane zawsze w sposób prawidłowy, i że nawet jeśli przepisy zawierają niedopowiedzenia i ogólniki, to prokurator i sędzia zawsze się nim prawidłowo posłuży. Nie powinniśmy mieć do czynienia z regulacjami, które są przeinterpretowaniem dyrektywy i dają szansę np. do popełnienia błędu. Ten błąd zostanie zweryfikowany, ale po kilku latach w sytuacji, w której dane przedsiębiorstwo co najmniej utraci spore zyski, a my za to zapłacimy w formie odszkodowań z pieniędzy Skarbu Państwa" - podsumował Maciej Pilarek.

Małgorzata Werner-Woś

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)