Emerytury tylko za wiek. Dla wszystkich
Emerytura obywatelska dla każdego, kto osiągnął ustawowy wiek emerytalny - za tym rozwiązaniem opowiada się minister pracy Jolanta Fedak. Pomysł wydaje się piękny, ale ma też kilka wielkich minusów.
01.06.2011 | aktual.: 03.06.2011 08:09
Minister Fedak w rozmowie z tygodnikiem "Polityka" podaje przykład krajów takich jak Chile, które mają tzw. filar zerowy, zwany emeryturą obywatelską. Dawałaby ona minimum dochodu, które miałoby wystarczyć na przeżycie. - Składki powinny decydować o tym, ile ponad minimum konkretna osoba dostaje - mówi Fedak.
Choć pomysł już padał wcześniej z ust wicepremiera Waldemara Pawlaka, to w rozmowie Jacka Żakowskiego z minister Fedak w "Polityce", pojawiło się kilka nowych szczegółów. O ich ocenę poprosiliśmy ekspertów: byłą prezes ZUS Aleksandrę Wiktorow oraz ekonomistę Marka Zubera.
Rzesza ludzi bez składek
Minister Fedak wskazuje, że w Europie pojawiają się głosy mówiące, iż prawo do emerytury powinno wynikać z wieku, a nie z przebiegu kariery. Patrząc na sposób zatrudnienia tysięcy Polaków, problemy z uzyskaniem emerytury będą mieć osoby pracujące na umowy cywilno-prawne, przy których nie jest odciągana składka emerytalna. Kłopotem będą też bardzo niskie emerytury osób, które obecnie są na tzw. samozatrudnieniu, ale odprowadzają minimalne składki.
- Nawet jeśli będziemy chcieli wziąć pod uwagę to, by nie było umów o dzieło czy kontraktów menedżerskich, to nie wystarczy, by każdy Polak miał lepszą emeryturę - uważa Marek Zuber. Poza tym w ten sposób zwiększylibyśmy koszty pracy, co z kolei skutkowałoby wpychaniem ludzi w szarą strefę.
Powołanie emerytur obywatelskich mogłoby mieć tę konsekwencję, że ludzie rezygnowaliby z etatów na rzecz wyższych dochodów uzyskiwanych na umowach cywilno-prawnych.
- Wiele osób chciałoby przejść na umowy o dzieło, które są korzystne dla pracodawcy, a ze względu na większą sumą do ręki także dla pracownika - przecież w przyszłości i tak otrzymaliby emerytury od państwa - przestrzega Marek Zuber. Według niego, by tego uniknąć, trzeba wprowadzić zmiany w takich umowach, np. zastanowić się nad utrzymaniem 50-proc. kosztów uzyskania przychodu.
- Założenie reformy było takie, że trzeba przez całe życie pracować i odprowadzać składki, bez przerwy. Wtedy emerytura byłaby godziwa. Teraz się tak nie da, a jednak trzeba ludziom zaoferować jakieś zabezpieczenie - mówi Aleksandra Wiktorow.
Bez likwidacji przywilejów ani rusz
Kto faktycznie mógłby liczyć na emeryturę obywatelską? Według minister nawet rezydenci z odpowiednim stażem. - Jeśli ktoś przez wiele lat w jakimś kraju mieszka, pracuje, płaci podatki pośrednie, to jakieś uprawnienia z tego powodu powinny wynikać. Emerytalne także - twierdzi Jolanta Fedak w „Polityce”.
Obostrzenia są konieczne - uważa Aleksandra Wiktorow. Może to być nakaz udowodnienia, że nie ma się innych dochodów. Konieczne jest też podniesienie wieku emerytalnego.
Podobnego zdania jest Marek Zuber. Bez takich rozwiązań system byłby demotywujący. - Jeśli wiek emerytalny miałby zostać podwyższony, to jak najbardziej można się nad takimi rozwiązaniami zastanawiać - mówi ekonomista.
Polska - jeśli chodzi o wiek emerytalny - jest w środku stawki. Jak zauważa minister Fedak, polscy mężczyźni przechodzą na emeryturę jako jedni z najstarszych członków Unii. Według niej należy zaś podwyższyć wiek emerytalny kobiet, z tym zastrzeżeniem, że pani, która pracować już nie ma siły, mogłaby liczyć na emeryturę obywatelską. Tylko że to de facto otwiera kobietom furtkę do żegnania się z pracą na obecnych zasadach.
- To, że jesteśmy w średniej unijnej, to żaden argument - protestuje Zuber. Zwraca uwagę, że wszystkie kraje Unii rozważają podwyższenie wieku emerytalnego, a my należymy do najbiedniejszych, a nie najbogatszych państw UE i zwyczajnie nas na utrzymywanie obecnych zasad nie stać.
Poza tym podniesienie wieku emerytalnego nie oznacza, że automatycznie wzrośnie liczba osób pracujących. - Wiek emerytalny i tak podniesiemy, tak się dzieje na całym świecie. Rzecz w tym, żeby starsi ludzie mieli pracę - zaznacza Wiktorow. - Kto ją straci przed emeryturą, zwróci się o pomoc do państwa. Wtedy wzrosną wydatki socjalne - albo w postaci rent, albo zasiłków socjalnych - zauważa była prezes ZUS.
Jest jeszcze jeden pilny problem. Przywileje, którymi cieszą się rolnicy czy mundurówka. Zdaniem Wiktorow trzeba je znieść jak najszybciej, dopiero potem można wprowadzać nowe rozwiązania obowiązujące wszystkich bez wyjątku. Sam projekt emerytury obywatelskiej mógłby według niej wejść jednak nie wcześniej niż za 15 lat.
Skąd na to wszystko wziąć?
Emerytura obywatelska rozbija się, jak wszystko, o pieniądze. Minister co prawda przekonuje, że nie jest to aż tak wielki problem.
- Teraz nasze emerytury są w połowie finansowane z budżetu, a tylko w połowie ze składek. (…) Filar zerowy nie kosztowałby więcej - uważa minister.
Ekonomista Marek Zuber tak optymistyczny nie jest.
- Są tylko dwie możliwości: albo ze składek obecnych będziemy płacić na emeryturę, albo będziemy płacić to z podatków - mówi Marek Zuber. I dodaje: - Ten system, który mamy, jest dobry. Należałoby się zająć tylko zasadami funkcjonowania otwartych funduszy emerytalnych.
Aleksandra Wiktorow twierdzi, że modyfikacji systemu i większych wydatków na niego w dłuższej perspektywie się nie uniknie. Cały świat zresztą zastanawia się nad zmianą formuły emerytalnej, bo ludzi starszych jest coraz więcej, a obecne systemy nie będą mogły każdemu zapewnić godnych świadczeń.
- Na świecie coraz częściej się mówi, by podstawową funkcją emerytury była ochrona przed ubóstwem. Inna sprawa, czy dawać wszystkim jednakowo, czy proporcjonalnie do składki. Bo jeśli z dzisiejszych zebranych składek, to trzeba by świadczenia obniżyć, by wystarczyło na biedniejszych. Tak się nie da. Trzeba zatem zastanawiać się nad tym, by tych dotacji nie zmniejszać, ale przeciwnie - zwiększać. Jak? Gotowej recepty nie ma. Wielu ekspertów mówi, że system emerytalny częściowo powinien być finansowany z VAT, bo ten podatek płacą wszyscy - mówi Aleksandra Wiktorow.
Tymczasem zgadza się z minister Fedak co do tego, by uprościć system przepływu składek między ZUS, KRUS, NFZ a budżetem. Oszczędności z tego byłyby pewne i to w niedługim czasie.