EU-ropa naftowa?

Państwa członkowskie Unii prowadzą indywidualną politykę zaopatrzenia w surowce energetyczne. Czy wspólna polityka paliwowa poprawiłaby bezpieczeństwo UE?

EU-ropa naftowa?
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

17.09.2010 13:13

Przewodniczący Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek i były szef Komisji Europejskiej Jacques Delors niedawno zaproponowali utworzenie Europejskiej Wspólnoty Energetycznej. Miałaby ona realizować wspólną politykę w zakresie zaopatrzenia w energię elektryczną i gaz. A może wspólna europolityka przydałaby się także w kwestii ropy naftowej?

Tylko dwa kraje Unii mają rezerwy przekraczające miliard baryłek - Wielka Brytania i Dania. Dwa kolejne - Rumunia i Włochy - znajdują się w przedziale pół do miliarda baryłek. O złożach pozostałych krajów da się napisać, że są - raczej na niskim poziomie.

A jednak specjaliści są zgodni, że na wspólną europejską politykę dotyczącą ropy nie ma raczej co liczyć. Po pierwsze argumentują, że ropa to surowiec giełdowy, wyceniany "na bieżąco". Kupujący ropę mogą kręcić nosem na wzrosty jej cen, ale przecież spekulowano nie tylko na wzrostach. Niedawny spadek cen do poniżej 40 dolarów za baryłkę nie był kontestowany przez kupujących.

Bezpieczne związki

Trudno sobie wyobrazić, by któryś z eksporterów ropy nagle wycofał się z dostaw.

- Paradoksalnie im kraj jest większym eksporterem ropy, tym bardziej uzależniony jest od jej odbiorców. Proszę sobie wyobrazić, że któreś z państw OPEC nagle wstrzymuje dostawy ropy do Unii. Oczywiście oznaczałoby to poważne problemy i gigantyczne straty, ale na dłuższą metę klęskę szantażysty. Unia tak wiele znaczy w światowej gospodarce, że narażenie się na reperkusje z jej strony nie jest opłacalne - uważa Timothy Rando, ekspert pracuj ący na rzecz IEA (Międzynarodowej Agencji ds. Energii).

Przypomina przypadek Iranu, który przez wiele lat chciał wręcz szantażować odbiorców, by osiągnąć swoje cele polityczpolityczne.

Dzisiejsze problemy z wytwarzaniem paliw na własne potrzeby (Iran pomimo wielkiego wydobycia, importuje gotowe paliwa) to pochodne tego zachowania. Iran nie otrzymał wsparcia technologicznego potrzebnego do budowy nowoczesnych zakładów przetwarzania surowej ropy. Wspólna polityka byłaby także korzystna, gdyby występowały problemy z transportem surowca np. ze względów technologicznych.

- Tak się nie dzieje, bo ropę względnie łatwo w odróżnieniu od gazu czy elektryczności się transportuje - uważa Stanley Heart, analityk giełdy paliwowej w Londynie. - Unia jest pod tym względem w dość dobrym położeniu, bo może kupować ropę z wielu źródeł i odebrać ją tankowcami. Praktycznie nie ma kraju w Europie, który nie mógłby pozyskiwać surowca w ten sposób. Dotyczy to nawet państw bez dostępu do morza, bo mają one połączenia z portami ropociągami.

Czy więc faktycznie w UE nie obowiązuje jakakolwiek wspólna polityka paliwowa? Nie do końca. Po pierwsze we wszystkich państwach Unii obowiązuje prawo dotyczące rezerw obowiązkowych. Są to zapasy paliw (surowej ropy, benzyny i oleju napędowego) na czarną godzinę. Uruchamiane są w przypadku klęsk żywiołowych, wojen, problemów technicznych z przesyłem surowca lub kłopotami przy produkcji benzyny i oleju napędowego.

Unia Europejska wymaga, aby każde państwo członkowskie miało zapasy na co najmniej 90 dni. Unijna średnia jest jednak wyższa - wynosiła w połowie tego roku ponad sto dni. Co jednak ważne, według Unii nawet trzymiesięczne zapasy mogą okazać się zbyt małe. Myśli się więc o zwiększeniu obowiązkowych rezerw, aby wystarczały na 120 dni, a nawet sześć miesięcy. Zabezpieczenie się w jak najwyższym stopniu przed niespodziankami to logiczna alternatywa dla braku wspólnej polityki w tej kwestii.

Wspólnotowy rynek paliwowy mógłby powstać, gdyby pojawiły się realne zagrożenia. Tych jednak w przypadku zaopatrzenia w ropę brak. Wiele wskazuje także na to, że ropa będzie coraz skuteczniej zastępowana przez alternatywne paliwa i rozwiązania techniczne.

Dariusz Malinowski

kepaliwaue
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)