Fachowców brak, płace pójdą w górę?
Komu najłatwiej znaleźć pracę? Wśród „szczęściarzy” najczęściej wymienia się fachowców z branży IT, menedżerów i inżynierów. Wraz z popytem na pracę rosną też ich zarobki. Według raportu firmy Sedlak & Sedlak, programiści zarabiają średnio ok. 5 tys., a inżynierowie – ok. 4 tys. zł.
05.04.2011 | aktual.: 05.04.2011 11:10
Nie są to jedyne zawody, w których na usługi specjalistów zwiększa się zapotrzebowanie. Pracowników brakuje zarówno w branżach zarabiających dobrze, jak i tych gorzej uposażonych.
Rośnie popyt, a płace?
Czy wraz ze wzrostem popytu na pracę można się spodziewać wzrostu płac? Zdaniem niektórych ekonomistów tak, lecz raczej nie wcześniej, niż za kilka miesięcy. Stanie się tak dopiero wtedy, gdy pracownicy zauważą, że wzrost zatrudnienia nie jest przejściową tendencją. Będą wówczas negocjować podniesienie zarobków – uważają analitycy.
Kogo szukają pracodawcy? Fachowcy w specjalnościach takich jak ślusarz, spawacz, operator maszyn produkcyjnych nie powinni narzekać na brak zajęcia. Ich zarobki nie przekraczały dotąd na ogół 3 tys. zł brutto. Wraz z rozwojem gastronomii kilka lat temu do czołówki najbardziej pożądanych zawodów doszlusowali szefowie kuchni i zwykli kucharze. W tym fachu z kolei średnia płaca wynosi odpowiednio 3,2 i ok. 2 tys. zł.
Brakuje kierowców i kontrolerów lotów
Stopniowy spadek liczby wykwalifikowanych kierowców może przynieść wzrost płac również w tej dziedzinie. Jak podaje MSWiA, liczba nowo wydanych praw jazdy kategorii C i D w ub. roku spadła do ponad 76 tys. Rok wcześniej wydano ich 114 tys.
Wakaty w branży transportowej dotyczą zwłaszcza transportu międzynarodowego. Polska jest jednym z europejskich potentatów w tej dziedzinie. Dlatego najwięcej ofert pracy dotyczy kierowców tirów.
Eksperci upatrują przyczyn odpływu wykwalifikowanych kierowców w stosunkowo niewysokich zarobkach. Firma Sedlak & Sedlak podaje, iż w ub. roku płace w logistyce i transporcie były nieco niższe od średniej krajowej i wynosiły 3,4 tys. zł. Pracujący na trasach międzynarodowych zarabiali jeszcze mniej, bo ok. 3 tys. zł. Natomiast kierowcy samochodów dostawczych otrzymywali przeciętnie ok. 2,1 tys. zł miesięcznie.
Analitycy rynku pracy są zgodni, że w tym roku pracę powinni też znaleźć handlowcy. W ostatnim okresie średnia płaca w tej branży wynosiła ok. 2,8 tys. zł. Przedstawiciel handlowy zarobił średnio 3,6 tys. zł. Magazynier zarabiał 2,2 tys., kierownik magazynu 3,6 tys. zł. Sprzedawca mógł liczyć na 1,7 tys. zł brutto.
Kolejnym zawodem, w którym są wakaty, jest zajęcie kontrolera lotów. To zawód bardzo dobrze płatny, ale przy tym trudny i odpowiedzialny. Na przeszkodzie w zostaniu kontrolerem stoi przede wszystkim długie i żmudne szkolenie. Trwa ono 26 miesięcy. Mało tego, licencja kontrolera musi być później odnawiana co dwa lata. Zarobki doświadczonego kontrolera w dużym polskim porcie lotniczym mogą sięgać 20 tys. zł.
Problem ogólnoświatowy
Czy kłopoty polskich pracodawców ze znalezieniem kadry należą do wyjątkowych? Otóż nie. Brak fachowców, i to przy jednoczesnym wysokim bezrobociu, to bolączka rynków pracy w krajach całego świata. Czy to w Azji, czy w Ameryce trwają ciągłe poszukiwania budowlańców, spawaczy, handlowców, kucharzy. Może niepokoić jedynie skala tego zjawiska w naszym kraju. Ubiegłoroczny raport agencji Manpower przyniósł dane, z których wynika, że w Polsce ponad 50 proc. firm ma kłopoty ze znalezieniem fachowców. „Puls Biznesu” w sierpniu 2010 podawał nawet, że aż 61 proc. firm biorących udział w ankiecie gazety deklarowało takie kłopoty.
Wskaźnik ten wyraźnie przekracza średnią światową. Na świecie co trzeci pracodawca sygnalizuje podobne problemy. Rozpiętość skali problemu jest tu zresztą ogromna. Na przykład w Anglii czy Irlandii kłopoty z obsadzeniem stanowisk ma poniżej 10 proc. pracodawców. Są jednak kraje, w których dotyczą one ponad 60 proc. firm, jak w Brazylii, czy nawet ponad 70 proc., jak w Japonii.
Zdaniem fachowców, jedną z przyczyn tego zjawiska jest duża dynamika rynku pracy. Jeśli np. wielu ludzi w krótkim czasie traci zajęcie, oznacza to, że ich umiejętności nie będą dostosowane do oczekiwań pracodawców. Spośród nich trudno będzie wybrać pracownika o pożądanych kwalifikacjach. Innym, głębszym powodem, widocznym np. w Polsce, jest niedopasowanie systemu edukacji do potrzeb krajowych pracodawców. Ci ostatni wskazują też na małą mobilność kandydatów. Z tą cechą łączy się np. niechęć do podejmowania pracy w innym regionie. – Często łatwiej namówić Polaka do pracy w innym kraju, niż w sąsiednim mieście – konstatują pracodawcy.
Tomasz Kowalczyk