Fałszywy sklep internetowy. Na pocieszenie wysyłał stare ubrania
"Przestrzegam przed robieniem zakupów w sklepie internetowym Tatimoda. W lutym kupiłam dwie sukienki. Przez kilkanaście tygodni czekałam na dostawę. Sklep tłumaczył się problemami ze zmianą siedziby. Postraszyłam policją i po miesiącu przysłali jakiś czarny łach i bluzeczkę na dziewczynkę" – napisała czytelniczka za naszą platformę dziejesie.wp.pl
06.05.2019 | aktual.: 06.05.2019 18:36
Klientka próbowała zwrócić niezamówiony towar, ale firma nie podała adresu do zwrotów. Ponaglenia mailowe też nic nie dają, bo za każdym razem przychodzi ta sama, automatycznie wygenerowana wiadomość.
Chcieliśmy skontaktować się ze sprzedawcą, ale zniknął z sieci. Na stronie tatimoda.pl wyświetla się komunikat, że sklep jest w trakcie zmiany siedziby. "Jesteśmy w reorganizacji i nie przyjmujemy zamówień. Dodatkowo chcieliśmy serdecznie powiadomić, że w maju otwieramy swój butik stacjonarny". Jest adres mailowy, ale żadnego numeru telefonu.
Właścicielem sklepu jest firma Axelrod Sp. z o.o. z Krakowa. Również do niej próżno szukać numeru kontaktowego.
Sam sklep nie jest jednak w sieci anonimowy. Wystarczy wpisać jego nazwę, by znaleźć co najmniej kilkadziesiąt komentarzy – w większości negatywnych.
Obejrzyj: ZUS pobrał 93 mld zł składek. Dobra sytuacja budżetowa umożliwiła wypłatę "trzynastek"
"Dramat, porażka! Prawie trzy miesiące oczekiwania".
"Nigdy nie kupię nic w tej firmie. Czekałam na bluzę ponad 3 miesiące".
"Tragedia! Takich przedawców powinni karać mandatami i wsadzać do więzienia. Towar całkowicie inny niż zamówiony, a czekałam na niego cztery miesiące" – to przykładowe komentarze z Allegro. Aktualnie sklep nie prowadzi za jego pośrednictwem sprzedaży. Poza komentarzami (ostatni sprzed miesiąca) w serwisie nie zachował się żaden ślad po Tatimoda.
Na Facebooku działa grupa "Tatimoda.pl Oszukani". Pechowi klienci zastanawiają się nad złożeniem pozwu grupowego.
Skontaktowaliśmy się z Allegro, by zapytać, czy niezadowoleni klienci reklamowali nieudane zakupy w ramach Programu Ochrony Kupujących. Czekamy na komentarz.
Sukienki dopiero płyną z Chin
Jak działał Tatimodo? Z komentarzy użytkowników można wywnioskować, że sklep tak naprawdę nie trzymał w magazynie ubrań, które prezentował na stronie internetowej, ale po otrzymaniu określonej liczby zamówień (i pieniędzy, bo za wszystko trzeba było płacić z góry) po prostu zamawiał je za pomocą serwisu Aliexpress. Stąd długi, nawet trzymiesięczny, okres oczekiwania.
Wbrew deklaracjom, sklep był więc tylko pośrednikiem, wobec czego równie dobrze klienci mogli kupić bezpośrednio od chińskich producentów.
Biorąc pod uwagę istniejący na Aliexpress program ochrony kupujących, byliby w lepszej sytuacji. Dziś nie mają ani zamówionych ubrań, ani pieniędzy. Na pocieszenie – dostali jakieś przypadkowe ubrania, których nie mogą nawet odesłać.
Dlaczego, pomimo tylu negatywnych komentarzy, które każdy zainteresowany mógł w ciągu kilku sekund znaleźć w internecie, sklep cieszył się dużą popularnością? Jeśli wierzyć prowadzonym w sieci dyskusjom, zawdzięczał to niskim cenom.
Przejrzeliśmy komentarze na jednym z forów internetowych. Wynika z nich, że wiele użytkowniczek miało świadomość, że za kilkanaście złotych nie należy oczekiwać dopasowanej sukienki dobrej jakości, ale mimo wszystko podejmowały ryzyko i składały zamówienie.
Oszukują nas, bo łatwo dajemy się oszukać
Nie po raz pierwszy piszemy o przekręcie "na sklep internetowy". Motyw działania jest zawsze ten sam: w sieci pojawia się sklep, który zachęca zaskakująco niskimi cenami, a oferuje ubrania, które spokojnie mogłyby być wystawione w eleganckim butiku. Tak przynajmniej wynika ze zdjęć, bo o jakości klientki nigdy się nie dowiedzą. Sklep znika zanim niezadowolone zdążą się skrzyknąć w sieci i zasypać sklep ponagleniami.
Zaledwie parę miesięcy temu opisywaliśmy nieuczciwe praktyki Modimoda i modi4moda.com. Oszuści "sprzedają" nie tylko ubrania, ale też zabawki.
Co mogą zrobić klienci, którzy padli ofiarą przestępstwa? Uzbroić się w cierpliwość i nie nastawiać się na odzyskanie pieniędzy. Przestępny są sprytni i umiejętnie "zacierają ślady" – co nie zmienia faktu, że nie powinni żyć w poczuciu bezkarności.
Poszkodowany powinien złożyć zawiadomienie o podejrzeniu przestępstwa. Może to zrobić w dwóch miejscach – na najbliższym komisariacie (konieczna osobista wizyta) lub we właściwej prokuraturze (może być listownie).
Zawiadomienie o podejrzeniu przestępstwa nie musi być składane na żadnym formularzu. Ważne, by zawierało podstawowe dane (adres osoby składającej) i opis zdarzenia. Poza opisem okoliczności (data zakupu, sposób dokonania płatności, kwota) zgłaszający powinien wyjaśnić, dlaczego uważa, że został oszukany (brak kontaktu ze sprzedawcą, przekroczony termin dostawy). Do pisma należy załączyć dowody, np. wydruk korespondencji.
Po otrzymaniu zgłoszenia policja może zablokować konto bankowe, które wykorzystywali przestępcy. Z reguły jest już dawno wyczyszczone, a ci prowadzą kolejny biznes. To łatwe o tyle, że nic nie stoi na przeszkodzie, by rejestrowali działalność na podstawione osoby ("słupy"). O ile w ogóle ją rejestrują, bo równie dobrze mogą sprzedawać przez grupę na Facebooku.
Z dużym stopniem prawdopodobieństwa można założyć, że i tak szybko zarobią, bo, jak wyjaśniał kiedyś na łamach money.pl policjant, który na co dzień zajmuje się takimi oszustwami, "straciliśmy instynkt".
- Teraz kupowanie w sieci nam spowszedniało. Kupujemy tam codziennie i wszystko. I nie ma już znaczenia, że kosztuje to kilka tysięcy złotych. Straciliśmy instynkt. A przestępcy to wykorzystują – wyjaśnił.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl