FOR: politycy powinni naprawiać finanse publiczne, a nie nadal je psuć
Finanse publiczne w Polsce nie są zdrowe i wymagają naprawy, tymczasem żadna z partii nie ma pomysłu na ich uzdrowienie - powiedział w środę prof. Leszek Balcerowicz. Ocenił też, że spełnienie wyborczych obietnic polityków jeszcze bardziej pogorszy sytuację.
30.09.2015 17:20
Podczas środowej konferencji prasowej przedstawiciele Forum Obywatelskiego Rozwoju przytaczali szacunki Komisji Europejskiej, które wskazują, iż po uwzględnieniu czynników cyklicznych w 2015 r. Polska znalazła się wśród sześciu krajów UE o największej różnicy między dochodami a wydatkami sektora finansów publicznych. "Oznacza to, że niezależnie od aktualnej koniunktury polskie państwo wydaje znacznie więcej niż wynoszą jego dochody" - mówił Balcerowicz.
Dodał, że brakujące środki potrzebne do sfinansowania nadmiernych wydatków rząd musi pożyczać, co z kolei prowadzi do wzrostu długu publicznego.
Główny ekonomista FOR Aleksander Łaszek zwrócił uwagę, że chroniczne problemy polskich finansów publicznych zwiększają ryzyko ich kryzysu. Jak mówił, dotychczas zły stan finansów publicznych w naszym kraju maskował relatywnie szybki wzrost gospodarczy. Zaznaczył jednak, że Polsce grozi istotne spowolnienie wzrostu gospodarczego m.in. z powodu starzenia się społeczeństwa i braku odpowiednich reform, czy też zbyt małych inwestycji polskich firm. Ekonomista dodał, że spowolnienie naszej gospodarki może też zostać wywołane przez sytuację zewnętrzną. "W tej sytuacji brak reform, a tym bardziej dalsze psucie finansów naszego państwa w powiązaniu z silnym spowolnieniem wzrostu naszej gospodarki groziłby głębokim kryzysem" - ostrzegł.
"Niestety, w debacie publicznej brakuje kompleksowych pomysłów na naprawę finansów publicznych" - ubolewał Łaszek.
Odniósł się też do propozycji przedstawianych przez poszczególne ugrupowania. "Jeśli chodzi o PO, to widzimy, że budżet wyborczy zakłada większy deficyt, niż obiecywano jeszcze w kwietniu poprzedniego roku" - mówił ekonomista FOR.
"Główna partia opozycyjna - PiS - obiecuje jeszcze większy wzrost deficytu" - dodał. Podkreślił, że partia ta zapowiada wydatki warte ponad 200 mld zł i miałyby one być sfinansowane dzięki dodatkowemu wzrostowi dochodów. "Naszym zdaniem są one (dodatkowe dochody - PAP) w większości nierealne" - zaznaczył.
"Z pozostałych partii PSL ma bardzo mało konkretny profil zmian, przede wszystkim koncentrujący się na wzroście różnego rodzaju wydatków, większe inwestycje, np. w rolnictwie. To brzmi bardzo dobrze, ale można to interpretować jako zapowiedź wzrostu wydatków publicznych i wzrost długu publicznego" - stwierdził.
Z kolei Zjednoczona Lewica - w ocenie ekonomisty - ma program bardzo ogólnikowy, ale jej propozycje mogłyby kosztować ok. kilkudziesięciu miliardów złotych w ciągu tylko jednej kadencji.
Łaszek zaznaczył, że wśród partii startujących w najbliższych wyborach parlamentarnych wyróżnia się program Nowoczesnej. "Przynajmniej w krótkim okresie bezpośrednio wydaje się neutralny fiskalnie (...). Warto jednak podkreślić, że ta partia obiecuje likwidację przywilejów emerytalnych, co z czasem powinno prowadzić do poprawy sytuacji finansów publicznych" - ocenił. "To bardzo istotne działanie oszczędnościowe, którego nikt inny nie deklaruje" - podkreślił.