FOR: politycy powinni naprawiać finanse publiczne, a nie nadal je psuć

Finanse publiczne w Polsce nie są zdrowe i wymagają naprawy, tymczasem żadna z partii nie ma pomysłu na ich uzdrowienie - powiedział w środę prof. Leszek Balcerowicz. Ocenił też, że spełnienie wyborczych obietnic polityków jeszcze bardziej pogorszy sytuację.

Podczas środowej konferencji prasowej przedstawiciele Forum Obywatelskiego Rozwoju przytaczali szacunki Komisji Europejskiej, które wskazują, iż po uwzględnieniu czynników cyklicznych w 2015 r. Polska znalazła się wśród sześciu krajów UE o największej różnicy między dochodami a wydatkami sektora finansów publicznych. "Oznacza to, że niezależnie od aktualnej koniunktury polskie państwo wydaje znacznie więcej niż wynoszą jego dochody" - mówił Balcerowicz.

Dodał, że brakujące środki potrzebne do sfinansowania nadmiernych wydatków rząd musi pożyczać, co z kolei prowadzi do wzrostu długu publicznego.

Główny ekonomista FOR Aleksander Łaszek zwrócił uwagę, że chroniczne problemy polskich finansów publicznych zwiększają ryzyko ich kryzysu. Jak mówił, dotychczas zły stan finansów publicznych w naszym kraju maskował relatywnie szybki wzrost gospodarczy. Zaznaczył jednak, że Polsce grozi istotne spowolnienie wzrostu gospodarczego m.in. z powodu starzenia się społeczeństwa i braku odpowiednich reform, czy też zbyt małych inwestycji polskich firm. Ekonomista dodał, że spowolnienie naszej gospodarki może też zostać wywołane przez sytuację zewnętrzną. "W tej sytuacji brak reform, a tym bardziej dalsze psucie finansów naszego państwa w powiązaniu z silnym spowolnieniem wzrostu naszej gospodarki groziłby głębokim kryzysem" - ostrzegł.

"Niestety, w debacie publicznej brakuje kompleksowych pomysłów na naprawę finansów publicznych" - ubolewał Łaszek.

Odniósł się też do propozycji przedstawianych przez poszczególne ugrupowania. "Jeśli chodzi o PO, to widzimy, że budżet wyborczy zakłada większy deficyt, niż obiecywano jeszcze w kwietniu poprzedniego roku" - mówił ekonomista FOR.

"Główna partia opozycyjna - PiS - obiecuje jeszcze większy wzrost deficytu" - dodał. Podkreślił, że partia ta zapowiada wydatki warte ponad 200 mld zł i miałyby one być sfinansowane dzięki dodatkowemu wzrostowi dochodów. "Naszym zdaniem są one (dodatkowe dochody - PAP) w większości nierealne" - zaznaczył.

"Z pozostałych partii PSL ma bardzo mało konkretny profil zmian, przede wszystkim koncentrujący się na wzroście różnego rodzaju wydatków, większe inwestycje, np. w rolnictwie. To brzmi bardzo dobrze, ale można to interpretować jako zapowiedź wzrostu wydatków publicznych i wzrost długu publicznego" - stwierdził.

Z kolei Zjednoczona Lewica - w ocenie ekonomisty - ma program bardzo ogólnikowy, ale jej propozycje mogłyby kosztować ok. kilkudziesięciu miliardów złotych w ciągu tylko jednej kadencji.

Łaszek zaznaczył, że wśród partii startujących w najbliższych wyborach parlamentarnych wyróżnia się program Nowoczesnej. "Przynajmniej w krótkim okresie bezpośrednio wydaje się neutralny fiskalnie (...). Warto jednak podkreślić, że ta partia obiecuje likwidację przywilejów emerytalnych, co z czasem powinno prowadzić do poprawy sytuacji finansów publicznych" - ocenił. "To bardzo istotne działanie oszczędnościowe, którego nikt inny nie deklaruje" - podkreślił.

Źródło artykułu:PAP

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (0)