Fundusze: Większe opłaty to mniejsze zyski
Wysokość wynagrodzenia za zarządzanie funduszem, jakie pobiera TFI, ma bardzo duży wpływ na jego wyniki.
Jeśli etap wyboru strategii inwestycyjnej mamy już za sobą, trzeba się zastanowić, który fundusz, spośród wielu podobnych, najlepiej wybrać. Decyzja w największym stopniu powinna być oczywiście zdeterminowana przez koszty, pamiętając jednak, że taniej nie zawsze znaczy lepiej. Dotychczasowe osiągnięcia funduszy w zakresie wysokości wypracowanych stóp zwrotu są ważne, ale należy pamiętać, że nie ma żadnej gwarancji, że będą się one powtarzać. Dlatego skoncentrowaliśmy się wyłącznie na kosztach i policzyliśmy, jak bardzo mogą one rzutować na potencjalne zyski funduszu.
Opłaty ponoszone przez uczestnika funduszu inwestycyjnego można podzielić na dwie kategorie: prowizje wynikające z operacji dokonywanych jednostkami uczestnictwa (zakup, konwersja, umorzenie) oraz wynagrodzenie za zarządzanie. Pierwsze, tzw. opłaty manipulacyjne czy dystrybucyjne, pobierane są jednorazowo, w chwili dokonywania konkretnej operacji. Z kolei wynagrodzenie za zarządzanie naliczane jest i po trochu pomniejsza bieżącą wartość jednostki każdego dnia wyceny, czyli w praktyce każdego dnia roboczego. Jego maksymalna wartość w statutach funduszy podawana jest jako określony procent od średniej wartości aktywów netto (WAN) funduszu w skali roku.
To, w jakim stopniu na wartość naszej inwestycji wpływa prowizja przy zakupie jednostek, jest stosunkowo proste do wyliczenia. Przy wpłacie 1000 zł, od których zapłacimy 5-proc. prowizję, faktycznie zainwestujemy 950 zł. Zatem jeśli wartość jednostki wzrośnie w tym czasie o 50 proc., to nasz zysk wyniesie nie 50 proc., tylko 42,5 proc. (950 zł + 50 proc. = 1425 zł).
Na przykładzie wykonanej przez nas symulacji, przeprowadzonej przy założeniu dokonania jednorazowej wpłaty do funduszu, sześcioletnim okresie trwania inwestycji i zmianie wartości jednostki uczestnictwa wynoszącej +67,9 proc. (posłużyliśmy się dziennymi wahaniami jednostki uczestnictwa jednego z funduszy polskich akcji w latach 2005-2010), każdy dodatkowy punkt procentowy prowizji przy zakupie, przekłada się na uszczuplenie ostatecznej stopy zwrotu ok. 1,7 pkt proc. Jeżeli więc prowizja wynosiłaby 5 proc., stopa zwrotu wyniosłaby nie wspomniane 67,9 proc., a 59,5 proc. (67,9 minus 8,4).
Z powyższej tabeli można również wyczytać, w jakim stopniu na końcowy wynik funduszu może wpłynąć wysokość wynagrodzenia za zarządzanie. Trzeba podkreślić, że ma ono znacznie większe znaczenie, niż opłata dystrybucyjna. Jest ona bowiem naliczana przez cały czas trwania inwestycji, każdego roku. W powyższym przykładzie każdy dodatkowy punkt procentowy opłaty za zarządzanie, wpływał na obniżenie ostatecznej stopy zwrotu ok. 5 pkt. proc. Zakładając czysto hipotetyczną sytuację, w której występują dwa bliźniaczo zarządzane fundusze, posiadające akcje tych samych spółek, w tych samych proporcjach, które różniąc się tylko wysokością opłaty za zarządzanie – w pierwszym wynosi ona 2 proc., a w drugim 4 proc. Z powyższej tabeli można odczytać, że różnica w wysokości wynagrodzenia za zarządzanie przełożyłaby się na przekraczającą 10 pkt. proc. różnicę między ostatecznymi stopami zwrotu – na niekorzyść funduszu z wyższą opłatą.
Powyższe obliczenia to tylko przykład i podane szacunkowe wartości procentowe, pokazujące w jakim stopniu opłaty umniejszają zyski, nie są wartościami stałymi – w każdym przypadku są nieco inne. Niemniej, relacja pomiędzy nimi zazwyczaj jest zbliżona. A to z kolei oznacza, że przy wyborze funduszu, porównując wysokość prowizji z wysokością rocznej opłaty za zarządzanie, baczniejszą uwagę trzeba zwracać na tę drugą, która – nie bez powodu – jest zazwyczaj znacznie mniej eksponowana.
Bernard Waszczyk, Open Finance