Gafy w pracy mogą nas zniszczyć

Popełniona gafa może nas całkowicie skompromitować i sprawić, że właśnie poznane osoby się do nas uprzedzą. Jeszcze gorzej, jeśli gafę popełnimy w miejscu pracy

Gafy w pracy mogą nas zniszczyć
Źródło zdjęć: © Thinkstockphotos

04.08.2010 | aktual.: 04.08.2010 11:44

Popełniona gafa może nas całkowicie skompromitować i sprawić, że właśnie poznane osoby się do nas uprzedzą. Jeszcze gorzej, jeśli gafę popełnimy w miejscu pracy. Może to bowiem podkopać nasz autorytet. Są jednak sposoby na to, aby wybrnąć z większości sytuacji z klasą.

Z Wikipedii dowiemy się, że gafa czy też faux pas (z francuskiego "fałszywy krok", wymowa "fo pa"), oznacza nietakt, pogwałcenie niepisanych reguł danej społeczności. Jednocześnie to, co jest przyjęte w jednej kulturze może być uznane za gafę w innej. Jednak nawet jeżeli uczestnicy danej sytuacji pochodzą z jednego kręgu kulturowego, gafy dość często się zdarzają.

- Często popełniam gafy przez swoje roztrzepanie oraz to, że zabieram się do robienia kilku rzeczy na raz. Przychodząc do biura staram się jednocześnie sprawdzić pocztę i wypić poranną kawę. Czasem podejmuję rozmowę z szefową na temat maila, którego rozesłała do pracowników zanim jeszcze przeczytam go do końca, albo niechcący wysyłam wiadomość w trakcie pisania. Zdarzyło mi się także wysłać emaila do innej osoby niż zamierzałam. Moja skrzynka mailowa sugeruje adresy już po wprowadzeniu pierwszej litery w pole adresowe. W ten sposób zamiast do koleżanki z pracy potrafiłam wysłać bardzo nieformalnego maila do osoby z innego urzędu czy firmy – opowiada Ania, była dziennikarka. Błędy typu wysłanie maila bez obiecanego załącznika, wysłanie wiadomości z literówkami zmieniającymi całkowicie sens wypowiedzi, przekręcenie czyjegoś nazwiska czy też omyłkowe wysłanie maila do osoby z listy kontaktów zdarzają się chyba każdemu. Kiedy zorientujemy się, że taka sytuacja miała miejsce, warto wysłać kolejną, krótką
wiadomość i przeprosić za pomyłkę.

- Często zdarza się, że przełożony przyłapie mnie na prywatnej korespondencji. Wszyscy w pracy używają gadu gadu i czasem prowadzę rozmowy z kontaktami spoza pracy, na przykład z chłopakiem. Raz szef pojawił się za moimi plecami akurat jak prowadziłam taką rozmowę obfitującą w emotikony. Innym razem przyjaciółka, która pracuje w tej samej branży, pomyliła się i prywatnego maila do mnie wysłała na adres mojego szefa. On zwykle obraca takie sytuacje w żart, jednak jeśli nie będę bardziej ostrożna, jego cierpliwość może się wyczerpać – opowiada Monika, pracownik działu sprzedaży.

Co innego, gdy gafę popełnia podwładny, co innego, gdy jest to przełożony. Wprawdzie wszystkich obowiązują zasady dobrego wychowania, pracodawcy czasem czują się jednak bezkarni.

Kasia spędziła rok na stypendium na amerykańskiej uczelni. Wyszła za mąż za Amerykanina i w kraju została na stałe. Jednak do dziś dziwi ją, że bardzo przyjaźni Amerykanie tłumią w sobie złość, by potem wyładować się pod nieobecność osoby, która ją zdenerwowała. - W czasie trwania studiów mogłam przepracować ograniczoną liczbę godzin na terenie uczelni. Od kolegi dowiedziałam się, że jest taka możliwość w bibliotece i jej archiwum. Bez problemu dostałam pracę na kilka godzin tygodniowo. Do moich zadań należało segregowanie dokumentów, szukanie informacji w zbiorach oraz kopiowanie. Raz niechcący wcisnęłam zły przycisk w kserokopiarce i ta zaczęła produkować kilkadziesiąt kopii. Szefowa kazała mi pójść po ryzę papieru, bo nie potrafiła zahamować tego procesu. Gdy czekałam na windę, słyszałam jak miota wyzwiska pod moim adresem. Zatrzymałam to jednak dla siebie, bo nie wiedziałam, jak powinnam się zachować – opowiada Kasia.

Co kraj to obyczaj. Katie, pracownik administracyjny w angielskiej firmie, w swojej pierwszej pracy popełniła gafę, której konsekwencje ją przerażały. - Podczas sortowania poczty niechcący wyrzuciłam do śmieci czek z wypłatą wiceprezesa. Byłam pewna, że zostanę za to zwolniona. Uznając, że już bardziej sobie nie zaszkodzę, napisałam coś w rodzaju satyrycznej informacji prasowej o tym, jak zwrócić na siebie uwagę szefa, jako przykład podając popełnione faux pas. Informację taką rozesłałam na adresy mailowe pracowników. Wiceprezes uznał, że to bardzo zabawne i zaczął postrzegać mnie jako kreatywną osobę, która ma dystans do samej siebie. W tej firmie przepracowałam w sumie pięć lat – opowiada Katie. Może warto więc wziąć przykład z krajów anglosaskich i obrócić niezręczne sytuacje w żart.

- Nie wiem, czy zdolność do śmiania się ze swoich błędów pomaga w interesach, ale jestem pewien, że ta zdolność ułatwia radzenie sobie ze stresującymi sytuacjami w pracy – powiedział portalowi Monster Jamie Masada właściciel sieci klubów komediowych The Laugh Factory (Fabryka Śmiechu) w USA.

firmawpadkaszef
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (2)