Gigantyczne bezrobocie już było. Doprowadziło do największej tragedii XX wieku
Rosnące bezrobocie, przedłużająca się recesja, słabnięcie rynków – w nie tak dalekiej przeszłości narastanie tych czynników zwiastowało złe czasy dla Europy. Zbyt duża liczba osób pozbawionych pracy to wyjątkowo poważne zagrożenie. Czy już powinniśmy zacząć się bać?
14.03.2013 | aktual.: 17.06.2014 09:05
Rosnące bezrobocie, przedłużająca się recesja, słabnięcie rynków – w nie tak dalekiej przeszłości narastanie tych czynników zwiastowało złe czasy dla Europy. Zbyt duża liczba osób pozbawionych pracy to wyjątkowo poważne zagrożenie. Czy już powinniśmy zacząć się bać?
Roosevelt stawiał na mosty. Hitler – na armaty
Brak pracy to obecnie najpoważniejszy problem Europy. I to zarówno tej zrzeszonej w strefie euro, jak i pozostającej poza nią. Rekordowa stopa bezrobocia w wysokości 27 proc. w Grecji, o niespełna 1 proc. mniej w Hiszpanii, ponad 14 proc. w Polsce, ponad 10 proc. we Francji i we Włoszech. W dodatku w skali całego kontynentu liczba osób bezrobotnych stale wzrasta. W krajach UE, według danych ze stycznia 2013, sięga 12 proc.
Świat przeżywał już podobne niepokoje. Na przykład w trzeciej i czwartej dekadzie ub. wieku – na kilka lat przed apokalipsą II wojny. Kraje rozpaczliwie szukały dróg wyjścia z recesji poprzez pobudzanie gospodarki. Niektórym się udało. Warto pamiętać, że w USA w apogeum Wielkiego Kryzysu, w 1933 roku, bezrobocie sięgnęło 27 proc. W tymże samym roku prezydent Roosevelt rozpoczął jednak wdrażanie szerokich reform, znanych dziś pod nazwą Nowego Ładu.
W jego ramach pracę przy inwestycjach publicznych (powstało wtedy w USA m.in. ponad 70 tys. mostów!) znalazło ponad 8 mln ludzi. O podobnym Nowym Ładzie projektowanym dzisiaj z myślą o Europie nic jednak nie słychać.
Strach, czy może nieco łagodniej: obawa przed bezrobociem w wymiarze indywidualnym stała się nieodłącznym towarzyszem życia każdego pracownika. Obawiamy się utraty pracy, bo w ślad za nią może iść zubożenie, brak środków do życia, wykluczenie społeczne, a także depresja, czy nawet myśli samobójcze.
Ale szalejące bezrobocie może mieć znacznie gorsze efekty dla całych społeczeństw. Jeśli prawdziwa jest teza, iż fakt istnienia jednej osoby bezrobotnej oddziałuje na życie kolejnych trzech, to bezrobocie rzędu 25 proc. oznacza, iż zmaga się z nim w zasadzie całe społeczeństwo. A taka sytuacja, jeśli się przedłuży, może pociągnąć za sobą skutki nie do odwrócenia.
Tak właśnie, jak zdarzyło się to w latach 30. XX wieku. Kryzys, nękający światową gospodarkę od końca I wojny, zaostrzył się po krachu na nowojorskiej giełdzie w 1929 roku. Dotknięte nim kraje poszukały rozmaitych dróg wyjścia. Stany Zjednoczone, za sprawą ogłoszonego przez prezydenta New Dealu, postawiły na budowę dróg i rozwój przemysłu elektrycznego oraz motoryzacyjnego. Niemcy – na rozwój armii i zbrojenia.
Bezrobocie równa się zagrożenie
Sytuacja gospodarcza wielu krajów europejskich już od zakończenia I wojny światowej nie była dobra. Przemysł i rolnictwo znajdowały się w kryzysie, który spowodował ogromne bezrobocie. Niedoświadczone demokracje nie umiały poradzić sobie z tą sytuacją, a to w wielu krajach europejskich wyniosło do władzy populistycznych przywódców. Zdobyli oni masowe poparcie dzięki zapewnieniom, że wystarczy odsunąć dotychczas rządzące, skorumpowane i nieudolne elity, a stan gospodarki się poprawi.
I w niektórych krajach, jak np. Niemcy, rzeczywiście się poprawił. Tyle tylko, że jednocześnie doszły do głosu tendencje autorytarne. We Włoszech faszyści zdelegalizowali wszystkie partie oprócz własnej jeszcze w latach 20. W Niemczech dyktatura zapanowała po dojściu do władzy Hitlera – człowieka, który wcześniej wśród polityków budził raczej uśmiech i politowanie. Wystarczyło kilka lat, by te uczucia zmieniły się diametralnie – w poczucie siły u zwolenników faszyzmu, a w strach i upokorzenie u tych, którzy nie chcieli lub nie mogli go poprzeć.
Naturalnie pesymistyczne scenariusze nie muszą się powtórzyć. Ale współczesnych ekspertów niepokoi, że nie wiadomo, jak długo mogą pogłębiać się niekorzystne tendencje. Wiele potężnych przedsiębiorstw do tej pory powstrzymywało się przed masowymi zwolnieniami. Co jednak zrobią, gdy koniunktura będzie się pogarszać, a popyt na ich produkty spadnie? W Europie wciąż jeszcze jest wielu pracowników do zwolnienia. Co zrobią, gdy spotka ich najgorsze? Oby nie próbowali znaleźć inspiracji do działania w mrocznej historii XX wieku!
TK /AK/WP.PL