Godzą się na dwuznaczne sytuacje w pracy. Dlaczego?
Im trudniej o pracę, tym łatwiej godzimy się na bezwstydne zaloty przełożonych i kolegów z biura. Nasz strach daje napastnikom poczucie bezkarności. Czas przerwać wstydliwe milczenie!
13.04.2011 | aktual.: 13.04.2011 14:56
Z sondażu przeprowadzonego przez serwis praca.wp.pl wynika, iż dwuznaczne sytuacje w pracy to praktycznie codzienność! Aż 53 proc. osób biorących udział w głosowaniu potwierdza, że padło ofiarą zalotów ze strony współpracownika lub szefa, z czego 28 proc. odwzajemniło flirt. Kolejne 17 proc. skutecznie odrzucało zaloty i udało im się wyjść z tej sytuacji obronną ręką. Natomiast 8 proc. głosujących miało z tego powodu nieprzyjemności i czuło upokorzenie.
Zaledwie 31 proc. internautów twierdzi, że w ich miejscu pracy nigdy nie zdarzyły się dziwne relacje miedzy pracownikami/szefem, a 15 proc. żałuje, że do takich sytuacji nie dochodzi ponieważ podobają im się współpracownicy/szef. W głosowaniu wzięło udział 11961 internautów.
Przejaw lęku o posadę – tak swój romans z przełożonym tłumaczy Janina, 32 –letnia atrakcyjna sekretarka ze znanej agencji reklamowej.
- Jestem matką samotnie wychowującą dziecko, a nie wiem, jak kierownik przyjąłby moją odmowę. Szczególnie że to człowiek bezwzględny i wpływowy – wyjaśnia sekretarka, która po firmowej imprezie wylądowała ze swoim szefem w łóżku. Jak twierdzi, musiała.
Co ósma Polka doświadczyła niechcianych i napastliwych zachowań w miejscu pracy – pokazuje sondaż Centrum Badania Opinii Społecznej. Aż 22 proc. dorosłych osób pracujących lub uczących się przyznaje, że w ich firmie lub na uczelni współpracownicy lub koledzy (koleżanki) robią sobie niestosowne żarty o podtekście erotycznym, które naruszają ludzką godność. Aż 7 proc. ankietowanych dostrzegło przejawy fizycznej „napaści”, do których zaliczyli: zbytnie zbliżanie się, dotykanie, poklepywanie czy obejmowanie. Co ważnie, problem nie dotyczy wyłącznie kobiet – według amerykańskich badań, aż 12 proc. mężczyzn doznaje ucisku na tle seksualnym.
A kto najczęściej pozwala sobie na naruszenie czyjeś sfery intymnej i godności? Statystyki Biura Rzecznika Praw Obywatelskich pokazują, że zdarza się to głównie mężczyznom w wieku 34-45 lat, którzy zdobyli wykształcenie ścisłe lub techniczne i zajmują funkcje kierownicze średniego szczebla.
Psycholog społeczny Krystyna Kmiecik-Baran podkreśla, że molestowanie seksualne to nie wymysł amerykańskich feministek, które nawet w niewinnym żarcie widzą zamach na równość płci. U podstaw tego zjawiska – jak twierdzi – leży wykorzystywanie zawodowych zależności, pozycji i władzy. Specjalistka nie ma wątpliwości, że obecne spowolnienie gospodarcze i związane z nim redukcje zatrudnienia będą sprzyjać eskalacji tej patologii. - W obliczu kryzysu napastnicy czują się bezkarni, a ofiary przemocy nabierają wody w usta – tłumaczy pani ekspert. – Ze strachu milczą również świadkowie bezwstydnych incydentów. Poszkodowana osoba pozostaje więc ze swoim problemem sama.
Z kolei mecenas Anna Wilkowska-Landowska dowodzi, że nękani pracownicy przestają czuć satysfakcję ze swoich osiągnięć, mają coraz gorsze zdanie o relacjach w firmie i tracą zaufanie do zwierzchników. Ponadto istnieje duże prawdopodobieństwo, że zwolnią się z pracy. Dla przykładu w USA robi to ponad połowa kobiet – ofiar molestowania seksualnego (dane tamtejszego Funduszu na Rzecz Obrony Prawnej i Edukacji).
Niestety, złożenie wypowiedzenia wcale nie musi wykluczać dalszych nieprzyjemności i prześladowań. Dowód? Barbara Grabowska, autorka książki „Psychoterror w pracy”, w jednym z wywiadów mówiła o tyranach, którzy na temat swoich ofiar, byłych podwładnych, rozgłaszali jak najgorsze opinie. Robili wszystko, by obrzydzić im życie w nowym miejscu.
Krystyna Kmiecik-Baran uważa, że to zwłaszcza konformizm i bezczynność otoczenia powodują, iż ze zjawiskiem tak trudno walczyć.
- Lęk przed kompromitacją zamyka usta. Poszkodowany często nie mówi o swoim problemie nawet małżonkowi – ubolewa psycholożka.
Według niej, zmowa milczenia panuje zwłaszcza w małych środowiskach. Omijanie w rozmowach tego krępującego tematu tylko ośmiela agresorów. Często nawet nie są oni świadomi, że postępują niewłaściwie.
Niestety, ponad połowa kobiet molestowanych nie wierzy, by zgłoszenie skargi coś zmieniło w ich sytuacji. I niemal 50 proc. pań jest przekonanych, że to one będą obciążone winą za seksualne napaści. Szczególnie że w Polsce nadal funkcjonuje mit, iż „kobiety same się o to proszą” – swoim wyzywającym ubiorem czy gestami. Z tego powodu odsetek nigdy nie ujawnionych incydentów – według niektórych specjalistów – może sięgać aż 95 proc.
A jednak walkę ze sprawcami molestowania można wygrać. O czym świadczy coraz większa liczba spraw sądowych rozstrzygniętych na niekorzyść ciemiężycieli.
Janusz Sikorski/JK