Gospodarka USA rośnie wolniej niż oczekiwano

Piątkowa sesja w USA mogła zadecydować o tym, czy indeks S&P 500 powróci nad średnią 200. sesyjną, czy definitywnie się od niej odbije. Był ostatni, giełdowy, dzień miesiąca, więc wpływ „window dressing” mógł bykom pomagać. Jeśli pomagał to pomagał bardzo słabo. Za to z pewnością szkodziły dane makro, chociaż jednoznaczne nie były.

Gospodarka USA rośnie wolniej niż oczekiwano
Źródło zdjęć: © Fot. Xelion

02.08.2010 | aktual.: 02.08.2010 09:28

Raport o amerykańskim PKB w drugim kwartale nieco rozczarował. Oczekiwano annualizowanego wzrostu o 2,5 proc., a pierwsze przybliżenie (potem będą jeszcze dwie weryfikacje) pokazało wzrost o 2,4 proc. (w pierwszym kwartale było to 3,7 proc.). Spadła też dynamika wzrostu wydatków konsumenckich – w pierwszym kwartale 1,9 w drugim 1,6 proc. Mocniej niż oczekiwano wzrósł deflator, czyli miara inflacji (1,8 proc. kw/kw – oczekiwano 1 proc.). Wniosek – gospodarka rozwijała się, ale dynamika wzrostu zaczynała spadać.

Druga partia danych była lepsza, ale też z ziarnem goryczy. W lipcu indeks Chicago PMI wzrósł (62,3 pkt.), a oczekiwano małego spadku. Publikacja ostatecznego odczytu indeksu nastroju Uniwersytetu Michigan nie mogła jednak nikogo ucieszyć. Była to weryfikacja danych z połowy miesiąca, kiedy to odnotowano spadek z 76 do 66,5 pkt. W tej sytuacji nieznaczna weryfikacja w górę (67,8 pkt.) niczego w negatywnej wymowie tego raportu nie zmieniała.

Indeksy giełdowe rozpoczęły sesję od jednoprocentowego spadku, ale już po 1,5 godzinie wróciły do poziomu czwartkowego zamknięcia, gdzie weszły w długi trend boczny. Na dwie godziny przed końcem sesji podaż znowu zaatakowała, ale atak się nie powiódł (pomagała drożejąca ropa i koniec miesiąca). W zamian popyt zaatakował w ostatniej godzinie i byki odniosły „sukces”. Indeksy zakończyły dzień neutralnie, ale ostatni dzień miesiąca i indeks S&P 500 nadal pod średnią 200. sesyjną sprawiają, że sesja nie miała wartości prognostycznej.
W Polsce okazało się, że Wieloletni Plan Finansowy Państwa nie zawiera rewelacji (chociaż pojawiło się dużo emocji) i nie miał wpływu na zachowanie rynków. Przyszłoroczny deficyt budżetu państwa został zaplanowany na poziomie około 45 miliardów złotych, czyli więcej niż oczekiwane 40 miliardów złotych. Przypomnieć należy, że Komisja Europejska rozlicza nas z szerszego deficytu: sektora finansów publicznych. Jeśli chodzi o ten ostatni to dowiedzieliśmy się tylko, że może spaść poniżej 3 procent PKB w 2013 roku, a nie jak wcześniej zakładano w 2012 roku. Wykluczono podwyżki PIT, CIT i składki rentowej, tak jak w czwartek zapowiadano wzrośnie o jeden procent VAT (poza żywnością) i to na 2-3 lata. To będzie plaster na ranę, bo niewiele pomoże budżetowi (4-5 mld złotych to bardzo mało). Właściwie nie wiadomo, po co jest ta decyzja. Chyba tylko po to, żeby pokazać, że jesteśmy w środku drogi między USA (nie ograniczać wydatków to ich motto), a UE (ciąć wydatki, ograniczać deficyty). Jeśli będziemy mieli dużo
szczęścia to taki manewr może się udać.

GPW rozpoczęła piątek niewielkim i szybko redukowanym spadkiem indeksów. Spokojne zachowanie innych giełd europejskich nie zachęcało do pozbywania się akcji. Już po 30 minutach nastroje się jednak wszędzie pogorszyły i indeksy zaczęły się systematycznie osuwać. Zdecydowanie, in plus, wyróżniał się PZU. Była to zapewne reakcja na zawartą w rządowym planie prywatyzacji informację o planowanej sprzedaży akcji PZU i polowanie na wynik kwartalny. Dziwić tylko mogło, że podobna informacja o PKO BP skutkowała spadkiem ceny akcji. Wyprzedaż akcji przez państwo zwiększy ich ilość w wolnym obrocie, co (teoretycznie) powinno szkodzić kursom.

Po południu obraz rynku się zmienił. Na innych giełdach widać było rosnący przed publikacją danych w USA optymizm, więc i WIG20 odrabiał straty. Jednak po pobudce w USA zaczął się obniżać i jak się okazało słusznie, bo dane z USA nieco rozczarowały. Indeksy przyśpieszył w drodze na południe, ale kolejna partia danych z USA pozwoliła bykom w pośpiechu odrobić większość z jednoprocentowego spadku. Zakończenie dnia zniżką o 0,35 proc. należy uznać za neutralne. Rynek nadal stoi i czeka na sygnał.

Piotr Kuczyński
Xelion. Doradcy Finansowi

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)