Grecja na zakręcie
Dzisiejsza sesja na GPW miała dwie wyraźne fazy. Pierwsza to stabilizacja i marazm panujący na do południa, kiedy WIG20 trzymał się poziomu wczorajszego zamknięcia.
08.12.2009 17:40
Równie spokojnie było na pozostałych parkietach europejskich z wyjątkiem Grecji, której agencja raitingowa Fitch obniżyła raiting kredytowy do najniższego poziomu w strefie euro. To przełożyło się na sytuację ateńskiej giełdy, gdzie spadki sięgały 4 proc., ale zachodnie rynki nie reagowały na to. Pojawiały się komentarze, że taki ruch był zapowiedziany, że grecki rząd pracuje nad poprawą sytuacji, ale spokój przede wszystkim zapewniał fakt, że w ogóle nie bierze się pod uwagę upadku Grecji, bo jest ona w Unii Europejskiej.
Sytuacja rynków zmieniła się po jedynych dziś danych marko. W południe ogłoszono, że produkcja przemysłowa w Niemczech spadła w listopadzie o 1,8 proc., a to już solidnie wystraszyło byki. WIG20 szybko stracił 20 pkt. i przy jednoprocentowym spadku przykleił się do poziomu 2400 pkt. Przy zagęszczającej się atmosferze inwestorzy od razu przypomnieli sobie o kłopotach kredytowych Dubaju, którego giełda dziś notowała niemal półroczne minima. Teoretycznie nie ma to znaczenia dla Europy, ale praktycznie znaczenie psychologiczne (prospadkowe) ma. Dodatkowo z technicznego punktu widzenia na rynki negatywnie wpływał też spadek kursu EUR/USD, który obniża wartość surowców oraz osłabia waluty krajów rozwijających się. Mieszanina tych wszystkich czynników fundamentalno-psychologiczno- technicznych sprawiła, że druga część dnia była już silnie spadkowa.
Najgorzej oczywiście sytuacja wyglądała w Grecji, gdzie giełda ostatecznie zamknęła się na 6 proc. spadku, ale przecena WIG20 o 2,3 proc. też nie wygląda dobrze. Już trzeci raz od momentu pierwszego wyjścia powyżej poziomu 2400 pkt. indeks dynamicznie schodzi poniżej tej bariery. Ponadto każdy ruch wzrostowy jest budowany na małym obrocie, a spadek dokonuje się na większym. To zła informacja dla oczekujących wzrostów, bo wygląda na to, że cierpliwość byków się kończy i jeżeli nerwy nie wytrzymają to możemy mieć do czynienia z oczekiwaną korekta. Decydująca rozgrywka dokonuje się jednak na rynku walutowym. Jeżeli wzrost wartości dolara nie zostanie zatrzymany przy poziomie 1,47 to niedźwiedzie dostaną piękny świąteczny prezent, który obniży rynki o kilka procent.
Paweł Cymcyk
Analityk
A-Z Finanse